Kaczyński,, jak to Kaczyński, widząc do czego doprowadziły rządy mikro Kaczorka Łukasza Kmity, zamiast się cofnąć, poluzować, zyskać wdzięczność buntowników, mianując marszałkiem choćby Kozłowskiego, uznaję że zbuntowali się bo upokarzał ich po prostu za mało, więc upokarza ich bardziej. I dokładnie tak te sytuacje opisałby świętej pamięci Ludwik Dorn.
No właśnie. Co o komedii, którą już od prawie dwóch miesięcy w małopolskim sejmiku odgrywa PiS, powiedziałby świętej pamięci Ludwik Dorn? Powiedziałbym mianowicie, że działa tu zasada podstawowa dla prezesa tej partii, zwana „tak samo, tylko bardziej!”. O co chodzi?
Najpierw zastrzeżenie. Trudno znaleźć w historii polskiej polityki kogoś, kto od strony politycznej, znałby lepiej braci Kaczyńskich niż Ludwik Dorn właśnie. I kiedy rozstawał się z PiS, pisząc na ten temat sążniste elaboraty, nazywając aktyw tej partii eunuchami, to pisał także o tej zasadzie. Ona mówi tak: że Jarosław Kaczyński trzyma za mordę swoich działaczy, a jak oni uważają, że to trzymanie za mordę przekroczyło już wszelkie granice i że zbuntują się bez względu na wszystko, nawet za cenę odejść z polityki, to Kaczyński uważa, że buntują się, bo po prostu trzymał ich za mordę za mało i że trzeba ich tak samo wziąć za mordę, tylko „bardziej” właśnie.
I to jest dokładnie ta sytuacja, którą mamy w sejmiku małopolskim. Minister Piotr Ćwik, radny Gawron, marszałek Kozłowski, mają już tak dosyć Łukasz Kmity, że za cenę niedopuszczenia go do fotela marszałka województwa, są gotowi nawet odejść z polityki. A Kaczyński,, jak to Kaczyński, widząc do czego doprowadziły rządy mikro Kaczorka Łukasza Kmity, zamiast się cofnąć, poluzować, zyskać wdzięczność buntowników, mianując marszałkiem choćby Kozłowskiego, uznaję że zbuntowali się bo upokarzał ich po prostu za mało, więc upokarza ich bardziej. I dokładnie tak te sytuacje opisałby świętej pamięci Ludwik Dorn.
I jeszcze jedna uwaga. Przypadek Łukasza Kmity jest w PiS przypadkiem powiedziałbym klasycznym. Otóż każdemu takiemu wydaje się, że na swoim obszarze jest po prostu mikro Kaczorem, że może tak samo pogardzać ludźmi, tak samo nimi pomiatać. Tymczasem nie zdaje sobie sprawy, że do tego - poza brutalnością - to trzeba mieć jednak jakąś charyzmę. Co by nie powiedzieć, Kaczyński ją ma, a Kmita i jemu podobni kacykowie z PiS nie wiedzą nawet co to słowo znaczy.
Inne tematy w dziale Polityka