Jeśli uważa prowadzącego za mendę, to po prostu do takiego programu się nie przychodzi. A jeśli on przychodzi to - znając prowadzącego od dawna - wie znakomicie, że jest on w tym i innych programach, które prowadzi, absolutnie najgorliwszym przedstawicielem PiS-u, na tle którego wielu posłów tej partii wydaje się ludźmi po prostu umiarkowanymi.
Brałem dziś udział w programie Woronicza 17, w TVP Info. W słynnym w programie, w którym senator Jacek Bury rozkwasił ogórka przed prowadzącym Miłoszem Kłeczkiem. Mało nie oberwałem nim w twarz, kiedy prowadzący odrzucił go od siebie, a z całą pewnością jego zapach towarzyszył mi do końca programu.
Jak oceniam to wydarzenie? Senator Jacek Bury dopuścił dwóch zachowań. Najpierw pokazywał rysunki z wyliczeniami cen paliw, które miały wskazywać, że Daniel Obajtek po prostu od dłuższego czasu odzierał Polaków ze skóry. Prowadzący – wraz z przedstawicielami PiS – gwałtownie protestowali.
Oczywiście. Można dyskutować o obliczeniach senatora Burego, ja akurat uważam, że miał rację, ale z całą pewnością ma prawo przynosić plansze do programu i je pokazywać.
Co innego kwestia słynnego już ogórka. Mianowicie Jacek Bury rozkwasił przed prowadzącym ogórka i posłał w jego kierunku określenie menda.
Otóż do tego absolutnie nie miał prawa. Bo jeśli uważa prowadzącego za mendę, to po prostu do takiego programu się nie przychodzi. A jeśli on przychodzi to - znając prowadzącego od dawna - wie znakomicie, że jest on w tym i innych programach, które prowadzi, absolutnie najgorliwszym przedstawicielem PiS-u, na tle którego wielu posłów tej partii wydaje się ludźmi po prostu umiarkowanymi. Krótko mówiąc, jak się kogoś uważa za mendę to się do niego do programów nie chodzi, a jeśli już się idzie, to nie dopuszcza się tam zachowań, które w oczywisty sposób naruszają zasady cywilizowanej debaty. Fakt, że prowadzący narusza je wielokrotnie, nie jest żadnym usprawiedliwieniem, by naruszać je w sposób jeszcze bardziej brutalny.
Ja, co bo obiektywizmu Miłosza Kłeczka nie mam żadnych złudzeń, a chodzę do PiS-owskiej telewizji dwóch powodów.
Po pierwsze uważam, że, nawet w najbardziej stronniczej audycji da się wypowiedzieć swoją opinię. Po drugie uważam, że widzowie tej stacji też mają prawo poznać moje poglądy na różne wydarzenia z życia publicznego. To jest po prostu elementem mojej pracy jako senatora, nawet jeśli – jak w przypadku Miłosza Kłeczka – muszę tę pracę wykonywać w skrajnie trudnych warunkach.
Jeśli natomiast chodziło o to, że mój kolega senacki Jacek Bury szukał rozgłosu, to z całą pewnością mu się to udało. Do momentu w którym piszę ten tekst, dzwoniły już do mnie 4 osoby pytać o tę sytuację.
Senator Bury i jego ogórek są na wszystkich internetowych portalach. No więc chciał rozgłosu to go ma, choć ja uważam, że lepiej zapewnia go sobie zdecydowanie w inny sposób.
Czy mu to pomoże wyborczo? A to zobaczymy…
Inne tematy w dziale Polityka