Nie ma co udawać. Wyjazd Jarosława Kaczyńskiego i Mateusza Morawieckiego do Kijowa był sukcesem obozu władzy. Sam pisałem ostatnio na tym blogu, że za tę inicjatywę należy się obu premierom głębokie uznanie. I to nawet w sytuacji, w której zbuduje ich to politycznie na niekorzyść opozycji.
Trudno. Są pewne rzeczy, za które należy konkurentów pochwalić, nawet jeśli samemu się politycznie na tym traci. Tak jest w tym przypadku.
Sytuacja ta ma jednak jeszcze inny aspekt. Bo oczywiście, na tym zyskuje cały obóz władzy, ale zyskują przede wszystkim ci, którzy tam fizycznie byli. A nie było tam Ziobry, Szydło czy Brudzińskiego. Byli tam Kaczyński i Morawiecki. Jeśli więc ten wyjazd ma budować nową, polityczną legendę PiS, to jej beneficjentem – nawet bardziej, niż szykujący się na polityczną emeryturę Kaczyński – jest Mateusz Morawiecki. Moim zdaniem, od czasu wyprawy kijowskiej, znów może marzyć, żeby stać się następcą Kaczyńskiego. Tego Ziobro, Szydło i Brudziński z pewnością tak po prostu nie zostawia. Zaczną działać. Czyli – zaczną powodować coraz większe wewnętrzne konflikty. To może być – a zapewne już jest – uboczny skutek polityczny wyprawy kijowskiej dla obozu władzy.
Niedługo zobaczymy pierwsze symptomy tego zjawiska. To więcej niż pewne.
Tu polityka zaczyna swój dzień: www.300polityka.pl
Poznań 2.0 – najważniejsi w jednym miejscu – bo informacja nie musi być nudna
http://miastopoznaj.pl/
Inne tematy w dziale Polityka