Polską, katolicką opinię publiczną elektryzują w ostatnich dniach dwie informacje. Pierwsza, to raport komisji, której przewodniczył Tomasz Terlikowski, a która badała reakcje zakonu Dominikanów na przestępstwa jednego z jego członków, Pawła M. Sprawa druga, to oficjalne zgłoszenie o tuszowania przez arcybiskupa Marka Jędraszewskiego – wówczas biskupa pomocniczego w Poznaniu – przypadku arcybiskupa Juliusza Paetza. To, że taką sprawę do Watykanu zgłoszono, ujawnił na swoim twitterowym profilu ks. Tadeusz Isakowicz - Zaleski. Mam do tych kwestii dwie swoje opinie.
Pierwsza dotyczy arcybiskupa Jędraszewskiego. Najbardziej bulwersuje mnie w tej sprawie fakt, że jego rzecznik prasowy, powołując się na pamiętniki byłego nuncjusza papieskiego Józefa Kowalczyka, ogłasza wszem i wobec, że to biskup Marek Jędraszewski 20 lat temu jako pierwszy wszczął alarm, co się w Poznaniu dzieje.
Naprawdę poraża siła wewnątrz - kościelnej, złej solidarności. Żeby człowiek stojący nad grobem – prymas Kowalczyk ma dzisiaj 83 lata – w tak ostentacyjny sposób mijał się z prawdą, jest jednak głęboko zadziwiające i zasmucające. Jak również to, że arcybiskup Jędraszewski bez wahania używa owych nieprawdziwych stwierdzeń w swojej obronie. Wiemy przecież dobrze, że nie jest to autorska opinia jego rzecznika prasowego.
Ja przypominam sobie tylko jedną rozmowę sprzed 20 lat, kiedy jeden z wychowanków świętej pamięci ojca Jana Góry powiedział przy mnie: Ojciec mówił mi, że gdy zwrócił się do papieskiego sekretarza, Stanisława Dziwisza z prośbą o interwencję w Poznaniu, ten odpowiedział mu, że skoro biskupi pomocniczy niczego nie sygnalizują to dla niego sprawy nie ma. Takich relacji z różnych źródeł my, Poznaniacy znamy dziesiątki i dlatego tak poruszają nas te kłamstwa. Kłamstwa z dość niskich pobudek.
I kwestia druga, kwestia ojca Zięby. Nie jestem jego znajomym czy obrońcą. Być może ponosi on największą odpowiedzialność za skandal z Pawłem M. Jeśli jednak słusznie dyskutujemy o bezczynności arcybiskupa Jędraszewskiego w sprawie Juliusza Paetza, to trzeba powiedzieć, że – to prawda, był on wtedy biskupem – ale był biskupem drugiego szeregu. Skoro więc słusznie w przypadku poznańskim rozmawiamy o człowieku dziś z szeregu pierwszego, ale wtedy drugiego, to także w przypadku Dominikanów musimy rozmawiać o odpowiedzialności ludzi drugiego szeregu.
Przecież w tej sprawie nie zawinił wyłącznie prowincjał Zięba. Być może mniejszą odpowiedzialność, ale ponoszą jednak także ci, którzy z nim ten zarząd prowincji wtedy tworzyli. Jeśli tego nie wyjaśnimy, będzie to wszystko wyglądało na po prostu próbę zrzucenia wszystkiego na osobę zmarłą.
Tak to na dzisiaj trochę wygląda niestety. A nie jest to ani honorowe, ani etyczne, ani chrześcijańskie.
Tu polityka zaczyna swój dzień: www.300polityka.pl
Poznań 2.0 – najważniejsi w jednym miejscu – bo informacja nie musi być nudna
http://miastopoznaj.pl/
Wielkopolski Portal Osób Niepełnosprawnych – www.pion.pl
Inne tematy w dziale Społeczeństwo