Pobytu w Kirgistanie dzień trzeci. Dojeżdżamy nad jezioro Issykul. Ośrodek rządowy. Wygląda jak wielkie centrum wczasowe, z rozlicznymi hotelami i domami wczasowymi dla różnego szczebla urzędników. Wjazdu pilnuje wojsko. Tutaj czeka na nas pani Rajkul Dżaparowa – siostra prezydenta republiki, która wraz z rodziną, na co dzień mieszka w Polsce, z czasów, gdy jej brat – obecny prezydent – był więźniem politycznym. Teraz przyjechała do Ojczyzny na wakacje i zaprasza nas na obiad.
Wypływamy statkiem na jezioro. To jest jedna z największych atrakcji turystycznych Kirgistanu. Drugie co do wielkości jezioro górskie na świecie. Wygląda jak morze, chociaż żagluwek i skuterów wodnych jest na nim jak na lekarstwo. Za to wzdłuż brzegów liczne ośrodki wczasowe, wesołe miasteczka i tor wyścigów konnych, na którym co jakiś czas odbywają się najważniejsze zawody sportowe w Azji Centralnej – Igrzyska Koczowników.
Statek zatrzymuje się na środku jeziora. Jemy obiad. Jak zwykle obfity. Po obiedzie – dla chętnych – możliwość kąpieli w jeziorze. Przygotowano kapoki, więc utopić nikt się nie utopi. Większość z nas zdecydowanie korzysta z okazji.
Wydaje się, że już jest po obiedzie. Ale tak się tylko wydaje… Kiedy kończy się kąpiel, okazuje się, że teraz dopiero następuje główna część obiadu. Na stół wjeżdża pieczona baranina, z gwoździem programu – pieczoną głową.
Stajemy przed nie lada wyzwaniem. Trzeba zjeść oczy, uszy i nos. Oczy to szczególny przysmak dla najważniejszych gości. Wyróżnienie. Oko trafia się pani Magduni i mnie, ale moment jego wypreparowania jest dość drastyczny. Szczęśliwie przeżywamy tę kulinarną próbę i - nie mogąc się ruszać z przejedzenia - wracamy na brzeg.
Żegnamy się z gospodarzami i ruszamy do hotelu. Hotele specyficznie położone, bo w jednym miejscu skupiono ich po prostu nieprawdopodobną ilość. O różnym standardzie. Jest szczyt sezonu, a my przyjeżdżamy późno. Nadludzkim wysiłkiem udaje się zorganizować pokoje, chociaż te o niższym standardzie. Kiedy w nich zamieszkujemy przypominają mi się rodzinne wyprawy do Zakopanego 40 lat temu. Ciekawe doświadczenie i ważne wspomnienie. Wieczorem jak zwykle integracja, chociaż tym razem nie może być za długa. Jutro ruszamy do Biszkeku. Będzie sobota, 7 sierpnia. Główny punkt i cel naszej wizyty. Wesele Maksata i Bermet.
Tu polityka zaczyna swój dzień: www.300polityka.pl
Poznań 2.0 – najważniejsi w jednym miejscu – bo informacja nie musi być nudna
http://miastopoznaj.pl/
Wielkopolski Portal Osób Niepełnosprawnych – www.pion.pl
Inne tematy w dziale Rozmaitości