Wczoraj marszałek Sejmu Elżbieta Witek była w województwie lubuskim. I tam – co dosyć zadziwiające – na spotkaniu z mieszkańcami wybuchła.
Mieszkańcy ci – co nie jest czymś kulturalnym, ale się zdarza na takich spotkaniach – przerwali jej wystąpienie okrzykami. Jak zareagowała marszałek?
Po prostu wybuchła. W sposób dość nerwowy wdała się z krzyczącymi w polemikę. Co mówiła? Mówiła mniej więcej, że protestujący nie mają honoru. Że PiS tyle Polakom dał: 500 +, 13 emeryturę i inne przelewy społeczne. I że protestujący pewnie też je biorą, a skoro je biorą – od tego niedobrego PiS-u – to nie mają honoru, bo ona by w takiej sytuacji, od swoich politycznych konkurentów, takich pieniędzy nie brała.
Sytuacja była dość zadziwiająca. W związku z czym, mam do tej całej sytuacji 3 krótkie uwagi. Po pierwsze: marszałek Elżbieta Witek jest politykiem bardzo doświadczonym. Nie takie stresujące sytuacje zdarzały jej się chociażby na posiedzeniach Sejmu, które prowadzi. Dlatego ten wybuch jest tak zaskakujący.
Oczywiście. Możemy przyjąć, że pani marszałek miała słabszy dzień. Że po prostu - po ludzku –puściły jej nerwy i wtedy nie bardzo jest co komentować. To jest ludzkie, i zdarza się osobom na każdym stanowisku.
Ale jest jeszcze wariant inny. Że nerwy jej oczywiście puściły, ale cała ta sytuacja ma jednak dodatkowe tło. Otóż marszałek Witek jest drugą osobą w państwie. I być może ma dostęp do pisowskich sondaży. A z nich wynika, że polityka transferów społecznych, aby za nie kupować poparcie Polaków, po prostu już nie działa. A innego pomysłu na kupowanie poparcia wyborców PiS po prostu nie ma. Że inflacja uświadomiła Polakom, że z tych transferów niewiele im zostaje. Oni się po prostu poza tym do nich przyzwyczaili.
No wtedy to zdenerwowanie rozumiem. PiS ma na głowie Donalda Tuska, a jedno z niewielu narzędzi, którym można z nim walczyć, najważniejsze narzędzie, przestało działać. Wtedy jest naprawdę czego się bać. Wtedy – będąc na miejscu marszałek Witek – też bym się zdenerwował.
I uwaga trzecia. Pani marszałek pokazała, jak głęboko siedzi w niej PiS-owska ideologia. Że oto rząd coś ludziom daje – w domyśle – z własnych pieniędzy. Otóż jak słusznie już dawno stwierdziła była premier Wielkiej Brytanii Margaret Thatcher, żaden rząd nie ma własnych pieniędzy. Ma pieniądze podatników, co jest konstatacją oczywistego faktu.
No, ale marszałek Witek najwyraźniej tego nie rozumie. Że jej rząd po prostu rozdaje Polakom pieniądze Polaków.
Rozdaje je i jeszcze przestaje to działać? No w takiej sytuacji, też bym się zdenerwował. Jest się naprawdę czego bać...
Tu polityka zaczyna swój dzień: www.300polityka.pl
Poznań 2.0 – najważniejsi w jednym miejscu – bo informacja nie musi być nudna
http://miastopoznaj.pl/
Wielkopolski Portal Osób Niepełnosprawnych – www.pion.pl
Inne tematy w dziale Polityka