No i zremisowaliśmy z Hiszpanią. Muszę przyznać, że jestem pozytywnie zaskoczony. Spodziewałem się bowiem porażki. Ja – zgodnie ze złożoną wczoraj obietnicą – meczu nie oglądałem. Pisałem o tym wczoraj tutaj: (https://www.salon24.pl/u/jflibicki/1144141,nie-ogladam-meczu-z-hiszpania).
I właśnie reakcje na ten wczorajszy tekst skłoniły mnie do napisania tekstu dzisiejszego. Dlaczego?
Bo zwykłe zwrócenie uwagi, że polscy piłkarze stali się celebrytami i że zajmują się wszystkim tylko najmniej graniem w piłkę oraz opinia, że Polakom gorzej idzie w grach zespołowych, które wymagają współpracy, a my jesteśmy indywidualistami, (wszystkie te opinie, mimo remisu z Hiszpanią, stanowczo podtrzymuję), wywołało wściekłość. W sposób szczególny u tych, którzy w mediach społecznościowych prezentują się jako zwolennicy PiSu.
Zarzuty o zdradę, brak patriotyzmu, obrażanie piłkarzy, gdyż liczę na to, że nikt mi nie odpowie jak należy ze względu na moją niepełnosprawność, to tylko niektóre z całej litanii zarzutów. Najpierw się zdziwiłem, a później uznałem to za normalne. Dlaczego?
To jasne. Przecież PiS uwielbia przedstawiać własne porażki jako zwycięstwa. I dlatego zupełnie nie martwiłem się o wynik meczu Polski i Hiszpanii. Nie martwiłem się, bo wiedziałem, że dla PiSu i jego zwolenników, każda nasza porażka – oczywiście o ile nie dotyczy to komentarza do jakiegokolwiek działania opozycji - jest zwycięstwem. Najlepszy przykład to słynne już głosowanie 27:1 w Radzie Europejskiej nad drugą kadencja Donalda Tuska.
PiS – rękami Beaty Szydło – stawał na głowie żeby Tuska uwalić. Jedyny głos, który padł przeciwko Tuskowi, był głosem Beaty Szydło właśnie. A mimo to – zdaniem PiSu - Beata Szydło odniosła wtedy w Brukseli sukces, a prezes Kaczyński witał ją z wielkim bukietem kwiatów na Okęciu. Razem z ministrami i wszystkimi pisowskimi notablami. Dlatego zupełnie nie martwiłem się jeśli chodzi o wczorajszy mecz z Hiszpanią. Bo jak PiS: czytaj prezes –uzna to za celowe – a jego zwolennicy wpadną w normalne dla nich, patriotyczne uniesienie, które powoduje kompletne oderwanie od rzeczywistości, to będzie oczywiste, że nawet gdybyśmy przegrali 0:5, to i tak polscy piłkarze by wygrali. Wygrali by tak samo, jak wygrała Beata Szydło w słynnym głosowaniu nad kandydaturą Tuska na drugą kadencję szefowania Radzie Europejskiej.
A więc Polscy piłkarze wczoraj jednak wygrali? Dla PiSu i jego zwolenników tak. Chociaż padł remis. Pytanie tylko czy prezes Kaczyński będzie czekał na nich na Okęciu z wielkim bukietem kwiatów i całym rządem? Szczerze mówiąc nie wykluczam…
Tu polityka zaczyna swój dzień: www.300polityka.pl
Poznań 2.0 – najważniejsi w jednym miejscu – bo informacja nie musi być nudna
http://miastopoznaj.pl/
Wielkopolski Portal Osób Niepełnosprawnych – www.pion.pl
Inne tematy w dziale Sport