Jerzy Przystawa Jerzy Przystawa
163
BLOG

Wodo czarna i głębsza od nocy...

Jerzy Przystawa Jerzy Przystawa Polityka Obserwuj notkę 6

 Czarna wodo w wiślanym zalewie,

Jak stąd blisko do tych gwiazd na niebie.

Lepka wodo, zatruta fenolem,

Tyś dla ciała jako święty olej. 

Komunikat PAP z soboty 20 października 1984:

 

„19 bm. Około godziny 22.00 w okolicach miejscowości Przysiek koło Torunia został uprowadzony przez nieznanych sprawców ksiądz Jerzy Popiełuszko, ur. 23.09.1947, zamieszkały w Warszawie. Rysopis: wzrost około 170 cm, szczupły, twarz owalna, cera blada, włosy jasnoblond. Ubrany w sutannę i spodnie sztruksowe….Prokuratura Rejonowa i Wojewódzki Urząd Spraw Wewnętrznych w Toruniu proszą wszystkich, którzy mogą udzielić informacji o skontaktowanie się.”

 

Organa działały sprawnie, już we wtorek, 23 października, trzej oficerowie SB, Piotrowski, Chmielewski i Pękala, którzy przyznali się do porwania i zamordowania Księdza byli pod kluczem. Przyznali się do torturowania, zabicia i wrzucenia ciała do Wisły. Z jakiegoś jednak powodu nie potrafili wskazać dokładnie miejsca wrzucenia zwłok, bo każdy z nich wskazywał inne miejsce. Z tego powodu liczne grupy płetwonurków przez cały tydzień przeszukiwały dno rzeki, a ogromne zastępy milicji i wojska, na wszelki wypadek, poszukiwały zwłok na ziemi i w powietrzu. Ostatecznie, we wtorek, 30 października, ok. godziny 16-tej, w towarzystwie kamer telewizyjnych i mikrofonów radiowych, zwłoki Księdza Jerzego zostały wyłowione przy tamie we Włocławku.

 

Błyskawicznie przeprowadzony został proces zabójców. Trwał on od 27 grudnia 1984 do 7 lutego 1985. Obrady były jawne i transmitowane przez radio i telewizję. Episkopat Polski systematycznie publikował stenogramy  z całości obrad w „Piśmie Okólnym”. Trzej esbecy przyznali się do popełnienia zbrodni i szczegółowo opisali wstrząsającą Drogę Krzyżową Jerzego Popiełuszki. Na podstawie ich relacji przy drodze toruńsko-bydgoskiej powstały stacje tej Drogi,  gdzie od ćwierć wieku modlą się pobożni pielgrzymi. Na procesie dobrego imienia Księdza Jerzego podjęli się bronić , jako oskarżyciele posiłkowi, wybitni adwokaci: Jan Olszewski (późniejszy poseł i premier), Krzysztof Piesiewicz (senator), Edward Wende (senator) i Andrzej Grabiński. Mordercy zostali skazani: Grzegorz Piotrowski na 25 lat więzienia, Leszek Pękala na 15, Waldemar Chmielewski na 14, a ich szef, Adam Pietruszka na 25 lat. Wszyscy, za dobre sprawowanie, po nadzwyczajnym złagodzeniu kar, już dawno wyszli na wolność. Pomimo szybkiego ujęcia sprawców i skazania ich, opinia publiczna potępiła zgodnie reżim komunistyczny, a Polska zyskała jeszcze jednego świętego – męczennika.

 

Należę do ludzi, którzy od samego początku kwestionowali i kwestionują przyjętą oficjalnie wersję mordu na Jerzym Popiełuszce, kwestionują prawdziwość zeznań Piotrkowskiego i spółki, podważają wiarygodność sędziów, adwokatów i ekspertów uczestniczących w tamtym procesie i przygotowaniach do niego. Jest tak dlatego, że uznane za prawdziwe fakty sprzeczne są ze zdrowym rozsądkiem i logiką, istnieją również fakty, które wprost zaprzeczają ustaleniom śledztwa i sądu. Do tego stopnia, że istnieją poważne podstawy, aby wątpić, czy to Piotrowski i jego kompani naprawdę  zamordowali Jerzego Popiełuszkę, a nie są jedynie wynajętymi aktorami w tym historycznym teatrze. Wymownie świadczy o tym tytuł książki Wojciecha Sumlińskiego „Kto naprawdę Go zabił?” (Rosner i wspólnicy, Warszawa, 2005), napisanej w oparciu o materiały uzyskane z IPN.

 

W październiku 1984 Redakcja wrocławskiego podziemnego kwartalnika „Obecność” poprosiła mnie o opracowanie kalendarium sprawy zabójstwa Księdza Jerzego. Zostało ono opublikowane w nr 8 „Obecności”, pod koniec roku 1984. Pod datą 27 października przedstawiłem sprawozdanie z zakończonego tego dnia XVII Plenum KC PZPR, na którym gen. Czesław Kiszczak obszernie referował sprawę i postępy śledztwa, sylwetki aresztowanych sprawców. „ Niestety, nie mogę obecnie udzielić informacji ani nawet dostatecznie wiarygodnych domniemań, co do losów ofiary porwania. Podejrzani składają w śledztwie krańcowo różne zeznania… jeden ze sprawców zeznaje, że ksiądz Popiełuszko został po uprowadzeniu pozostawiony żywy na przedmieściach Torunia. Długotrwałe poszukiwania w tym rejonie, z udziałem znacznych sił i środków nie przyniosły jednak żadnych rezultatów… Żadnych śladów nie znaleziono…”

 

 Pod omówieniem wystąpienia Kiszczaka zanotowałem: „Pomimo tych zapewnień gen. Kiszczaka ‘z kół zbliżonych do MSW’ przedostaje się wiadomość, że ciało ks. Jerzego Popiełuszki zostało jeszcze przed południem wyłowione z zalewu wiślanego k.Włocławka.”  

 

Wynika z tego, że przy pomocy jakiejś dziwnej telepatycznej mocy, opowiadający sobie tę historię prokuratorzy, po prostu przewidzieli to, co stało się całe trzy doby później, bo we wtorek 30 października! Pamiętam zdziwienie i rozbawienie, jakie towarzyszyło mi owego popołudnia, kiedy słuchałem reportażu radiowego z ukończonych spektakularnym sukcesem poszukiwań przy tamie we Włocławku!

 

Ponieważ jestem człowiekiem wychowanym na naukach ścisłych nie wierzę w telepatię zbiorową. Było dla mnie  od początku oczywiste, że całe te „poszukiwania” i „wyławiania” to wyreżyserowane widowisko dla maluczkich. Kiedy się okazało, że do takiego przebiegu wypadków nie mają zastrzeżeń ani uczeni eksperci od anatomopatologii, zarówno państwowi jak i kościelni, ani jeszcze bardziej uczeni sławni mecenasi stojący po stronie prawdy, stało się jasne, że mamy do czynienia ze zmową, której celem jest ukrycie prawdy o prawdziwym przebiegu i przyczynach mordu na Jerzym Popiełuszce.

 

Z moimi podejrzeniami dzieliłem się z kim mogłem, usiłując je opublikować w podziemiu, a nawet posyłając je red. Jerzemu Giedroyciowi do Paryża. Z jakiegoś jednak powodu nikomu nie odpowiadała moja „spiskowa wizja wydarzeń” i do pierwszej publikacji doszło dopiero w roku 1998, w „Tygodniku Nowojorskim”. Dzisiaj sprawa przedstawia się już inaczej. Poza kilkoma moim publikacjami ukazała się książka Krzysztofa Kąkolewskiego „Ksiądz Jerzy w rękach oprawców”, potem pisali inni, wreszcie pojawiła się wspomnian już książka Wojciecha Sumlińskiego. Dzisiaj wiemy już z pewnością nie tylko to, że ciało znaleziono wtedy i tam, gdzie to wskazywała krążąca po Polsce od piątku 26 października plotka, ale także znaleziono świadków, którzy widzieli, jak w czwartek, 25 października, akurat w tym samym miejscu, w którym nazajutrz płetwonurkowie znaleźli zwłoki, jacyś osobnicy wrzucali, późną nocą, pakunek, który nie mógł być niczym innym, jak tym właśnie co w piątek znaleziono! Wiemy natomiast, że 25 października Piotrowski, Pękala i Chmielewski byli już od dwóch dni pod kluczem w więzieniu MSW przy ul. Rakowieckiej. Jest oczywiste, że siedząc za kratkami nie mogli jednocześnie wrzucać ciała do Wisły!

 

Te ustalenia, i wiele innych faktów i poszlak, rozbijają w proch i pył legendę skonstruowaną podczas Procesu Toruńskiego i nadal podawaną nam do wierzenia, zarówno przez „czynniki państwowe” jak i kościelne. Dzisiaj wiemy na pewno, że ksiądz Jerzy Popiełuszko został porwany 19 października 1984 roku, a jego zmaltretowane ciało wyciągnięto z Wisły 30 października. Reszta jest esbecką konfabulacją, niezgodną z innymi znanymi faktami i ze zdrowym rozsądkiem. Nie wiemy ani jak, ani gdzie, ani kto, ani dlaczego?

 

I wiemy jeszcze jedno. Wiemy, że żyją ludzie, którzy znają prawdę, a przynajmniej ci, którzy tę prawdę systematycznie i uparcie fałszowali, tworząc w jej miejsce obrazek pasyjny, który tę prawdę skutecznie zaciemnia.

 

Jesteśmy w apogeum kampanii wyborczej do Sejmu. Podczas tej kampanii dowiadujemy się, że prokuratorzy, że śledczy ścigają i ujawniają przestępstwa sprzed wielu lat, także takie, które już dawno uległy przedawnieniu. Nie słyszymy nic, żeby przedmiotem zainteresowania służb było wykrycie i ujawnienie prawdy o mordzie popełnionym na Kapłanie Solidarności. Prokurator Andrzej Witkowski, który miał odwagę podjąć ten trop, w roku 1991 został odsunięty od śledztwa przez ministra Wiesława Chrzanowskiego, podobno na polecenie z Kancelarii Prezydenta. Po 10 latach prok. Witkowski, już w IPN, ponownie podjął przerwany wątek, ale szybko kierownictwo IPN pracę tę przerwało i odsunęło go od śledztwa. Nic nam nie wiadomo, żeby obecne władze IPN, albo minister sprawiedliwości, podjęli jakieś zdecydowane kroki, aby przybliżyć nam prawdę.

 

Wniosek nasuwa się jeden. Razem z trumną Jerzego Popiełuszki pochowano jakąś bardzo przykrą prawdę. Prawdę tak nieznośną, że żadna z uczestniczących w tym historycznym procesie stron do dziś robi wszystko, aby nie została ona ujawniona.

 

Zabójstwo Jerzego Popiełuszki wyznaczę cezurę dziejowa, od której zaczyna się nieustający ciąg „zgód narodowych” i koncyliacji pomiędzy komunistycznym reżimem, Kościołem i Solidarnością. Po Procesie Toruńskim rozpoczynają się intensywne rozmowy pomiędzy przedstawicielami wszystkich Wysokich Stron, które potem przechodzą w Magdalenkę, Okrągły Stół i pełną już zgodę narodową w wyborach czerwcowych 1989. Ta zgoda rozkwita na naszych oczach w codziennych występach „kampanijnych”, w których po jednej stronie zasiadają przedstawiciele ówczesnego reżimu i bohaterowie opozycji i podziemia. Jest oczywiste, że prawda o morderstwie Jerzego Popiełuszki nie ma tu nic do szukania.

 Wodo czarna i głębsza od nocy,

Rzecznym błotem przemyj ślepcom oczy.

(z wiersza Tadeusza Szymy, Tygodnik Powszechny 11.XI. 1984)

 

 Wrocław, 19 października 2007  

Strona Ruchu JOW Pomóż wprowadzić JOW

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Polityka