Wybitni eksperci Centrum im. Adama Smitha (CAS) Cezary Kaźmierczak i Andrzej Sadowski, przedstawili na łamach Rzeczpospolitej (30.11.2011) swoją wizję niezbędnych zmian ustrojowych „bez których nie da się uwolnić potencjału naszego kraju”. Ta „minimalna zmiana”, to jednak całościowa reforma ustroju politycznego, a więc napisanie zupełnie nowej konstytucji, która wprowadziłaby (1) system prezydencki; (2) wybory w okręgach jednomandatowych (3) zasadniczą zmianę procesu legislacyjnego i (4) radykalną reformę sądownictwa.
Propozycja pp. Sadowskiego i Kaźmierczaka jest imponująca swoim rozmachem i zakresem, szczególnie na tle dyskusji i argumentów, jakie nieustannie wysuwane są przeciwko postulatowi Ruchu Obywatelskiego na rzecz Jednomandatowych Okręgów Wyborczych. Postulat nasz bowiem wielokrotnie oceniany był przez wybitnych ekspertów, jako postulat utopijny, ponieważ – ich zdaniem – nie do zrealizowania bez poprawki do Konstytucji i usunięcia z niej w art. 96 zapisu o proporcjonalności wyborów do Sejmu. Poprawienie natomiast Konstytucji, tylko w tym jednym punkcie, jest mrzonką, ponieważ partyjne koterie, które wypełniają kolejne polskie parlamenty, nigdy na to się nie zgodzą. Dlatego też wielu ludzi nam życzliwych, jak, między innymi,. eksperci CAS, uważają, że koniecznie trzeba pójść dalej i oprócz JOW w wyborach do Sejmu zażądać od razu wielu innych zasadniczych zmian – vide program minimum Kaźmierczaka i Sadowskiego. W krytyce postulatu Ruchu JOW pojawia się też zarzut, że „JOW w wyborach do Sejmu to nie jest panaceum”, pomimo, że Ruch nigdy swego postulatu za żadne panaceum nie uważał, a jedynie za miejsce, od którego należy zacząć poważną reformę państwa polskiego. Wygląda więc na to, że poszukiwanym „panaceum” to powinno być coś na wzór Programu Minimum ekspertów CAS.
Ruch JOW na początek naprawy państwa domaga się reformy systemu wyborczego na wzór Wielkiej Brytanii, a więc kraju, w którym, naszym zdaniem, postulowany przez nas system wyborczy sprawuje się optymalnie. Uważamy bowiem, że demokracji nie trzeba na nowo wymyślać, że w świecie jest wystarczająco wiele dobrych przykładów rozwiązań ustrojowych, które z powodzeniem mogłyby być zastosowane w Polsce. Jak dotąd pomysły ustrojowe naszych rodzimych twórców demokracji przyniosły skutki raczej opłakane. Podobnie, jak sądzę, zdają się myśleć i eksperci CAS i dowodem jest ich artykuł w „Rzeczpospolitej”.
I tu zaczynają się nasze drogi rozchodzić. Na jakim bowiem sprawdzonym przykładzie chcą wzorować postulowany ustrój RP pp. Kaźmierczak i Sadowski? Postulują system prezydencki, więc chyba na Stanach Zjednoczonych, bo poza Stanami trudno jest inny dobry przykład znaleźć. Jednakże w USA prezydent nie jest wybierany w głosowaniu powszechnym, ale metodą pośrednią. K i S postulują też, żeby to tylko rząd, a wiec prezydencka administracja miała prawo inicjatywy ustawodawczej, a Izba Poselska mogła tylko proponowane prawo przyjąć lub odrzucić. No, to jest bardzo poważna różnica: w USA Administracja nie posiada inicjatywy ustawodawczej, władza wykonawcza jest konstytucyjnie ściśle oddzielona od władzy ustawodawczej. Od początków parlamentaryzmu, tak w Polsce, jak w Zjednoczonym Królestwie czy gdzie indziej, jego sens polegał na tym, że miało to być ciało ustawodawcze, tworzące i zatwierdzające prawo. Koncepcja specjalistów z CAS wydaje się w istotny sposób od tej tradycji odchodzić.
Następnie Autorzy postulują wprowadzenie jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do Sejmu. To bardzo ważny postulat i zgodny z tym, co Ruch JOW głosi od bez mała 20 lat. Jednakże Ruch nasz wyraźnie określa o jakie JOW nam chodzi. A co mają na myśli Kaźmierczak i Sadowski? JOW, jak w UK czy Kanadzie, czy może tak jak we Francji czy nawet w Australii? W UK dopiero co przeprowadzono referendum państwowe, w którym wyborcy mieli się wypowiedzieć czy chcą „starego” systemu brytyjskiego, FPTP, czy też bardziej wyrafinowanego systemu australijskiego AV? Skoro poważny kraj urządzą w tej sprawie referendum, to może jednak nie jest to bagatelna sprawa, lecz coś nad czym wypada się poważnie zastanowić?
Metodę brytyjską, częściowo, zastosowano w Polsce w ostatnich wyborach do Senatu. To zastosowanie jest jak odbicie w krzywym zwierciadle, szereg ważnych elementów tej procedury daleko odbiega od brytyjskiej praktyki wyborczej. Czy Autorzy tekstu aprobują JOW z takimi deformacjami? Czy też wszystko jedno, jakie są elementy i parametry ordynacji (np. wielkość okręgów wyborczych, komitety wyborcze, wymogi rejestracyjne), a więc jak zwał tak zwał byle JOW w tytule miał?
Sprawę reformy systemu sądownictwa pominę, bo to temat rzeka. Tak się przy tym składa, że tam gdzie są JOW, to z reguły mamy sądy przysięgłych, ale eksperci CAS o tym nie piszą.
„Polska, - piszą Autorzy - jeśli nie chce stoczyć się do "drugiego świata", ugrzęznąć w stagnacji, musi wprowadzić proste, przejrzyste i łatwo egzekwowalne prawo. Resztę załatwią obywatele. Będzie to jednak niemożliwe, jeśli nie zmienimy chorego systemu politycznego, niefunkcjonującego wymiaru sprawiedliwości i nie pozbawimy biurokracji władzy, przeprowadzając deregulację.”
Wszystko racja, ale warto się umówić od czego zacząć? „Wprowadzić proste, przejrzyste i łatwo egzekwowalne prawo” może tylko Izba Ustawodawcza, a więc jakość tej Izby jest sednem sprawy. Biurokracja, deregulacja i wymiar sprawiedliwości to są wszystko pochodne tego jaki jest Ustawodawca. Może więc spróbujmy postawić najpierw pierwszy krok.
Inne tematy w dziale Polityka