Jerzy Przystawa Jerzy Przystawa
1748
BLOG

Andrzej Lepper - polityk, który nie "włanczał".

Jerzy Przystawa Jerzy Przystawa Polityka Obserwuj notkę 85

 

Andrzej Lepper jest dzisiaj chowany z honorami państwowymi, trochę też przycichł medialny szum wokół tej niespodziewanej śmierci i mogę sobie pozwolić na dorzucenie kilku osobistych spostrzeżeń na temat tej nietuzinkowej postaci politycznej III RP.

 

Na wiosnę 1995, na przełomie marca i kwietnia, Andrzej Lepper przyjechał do Wrocławia, aby porozmawiać ze mną na temat ordynacji wyborczej i perspektyw, jakie otwiera zajęcie się tą sprawą. Nasza rozmowa była długa, a w jej rezultacie lider „Samoobrony” zaprosił mnie na Walny Zjazd do Warszawy w dniu 5 maja. Poprosił mnie też o napisanie wstępniaka – artykułu programowego na temat jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do Sejmu (JOW), który miał się ukazać na czołówce nowego pisma , jakie „Samoobrona” miała zacząć wydawać.

 

Artykuł, zgodnie z zamówieniem napisałem, nazywał się chyba „Ordynacja jak Niepodległość”, na Zjazd przyjechałem. W wielkiej Sali Związku Nauczycielstwa Polskiego wygłosiłem przemówienie, które zostało wręcz entuzjastycznie przyjęte, a postulat JOW zaakceptowany, jako zasadniczy postulat programowy „Samoobrony”.

 

Niestety, jak to w polityce, mój artykuł w druku się nie pojawił, nowe pismo też chyba się nie ukazało. Przy okazji, będąc w lipcu w Warszawie, postanowiłem zajrzeć na Długą, do siedziby „Samoobrony” i zasięgnąć języka. Trafiłem na zjazd wielkiego zarządu „S” (dobrze ponad 100 osób) i popis niejakiego Gerarda Abramczyka, który był wówczas przedstawiany w prasie jako „treser prezydentów”. I nie bez kozery, bo sam p. Abramczyk, posługując się  uroczym polsko-amerykańskim wolapikiem, przedstawiał się tam, jako gość, który potrafi konia wytresować na senatora czy prezydenta, co, podobno, wielokrotnie już mu się w Ameryce udało. I po takim dictum przechodził spokojnie do „ja tu w Polska szukać prawdziwy patryjot i to się udać, kiedy ja spotkać Andrzej Lepper” i tak dalej w tym duchu. Twarze zgromadzonych na Sali chłopów i bab były oszołomione ale najbardziej przejęty był potencjalny kandydat na Prezydenta RP, bo zaczynała się właśnie kolejna kampania o fotel prezydencki.

 

Odbyliśmy długą rozmowę, w której próbowałem odwieść Andrzeja Leppera od kandydowania, gdyż byłem przekonany, że jego szanse są zerowe i nie pomoże nawet geniusz treserski Abramczyka. Podsunąłem mu natomiast inny pomysł: we Wrocławiu akurat pojawił się wakat na fotelu senatora, ponieważ umarł prof. Rot. Uważałem, że gdyby postawił na ulicach Wrocławia wszystkie te chętne do pracy baby i chłopów, to miałby wielką szansę zdobyć mandat w wyborach uzupełniających. Etat senatora otworzyłby przed nim szerzej drzwi do prezydentury. Gdyby jednak takie przedsięwzięcie się nie udało, to byłby czysty zysk, gdyż pokazałby mu, ze nie ma czego szukać w walce o prezydenturę.

 

Niestety, moja perswazja na nic się nie przydała. Szef „Samoobrony” był już zafascynowany perspektywami, jakie roztaczał przed nim Abramczyk. Z niesmakiem odrzucił propozycję kandydowania na senatora i zaproponował to mnie! Odpowiedziałem, że kandydatem na senatora z ramienia „Samoobrony” powinien być autentyczny chłop (albo baba), a nie jakiś akademicki inteligencik i moje wystąpienie w takiej roli byłoby całkiem niestosowne.

 

Na tym kontakty Ruchu Obywatelskiego na rzecz JOW z „Samoobroną” uległy zawieszeniu na całe 5 lat. Ich krótkie odnowienie nastąpiło podczas kolejnej kampanii prezydenckiej roku 2000. Tak się złożyło, że Ośrodek Badania Publicznej i jakieś inne sondażownie wybrały sobie miasto Nysę na miejsce „prawyborów prezydenckich”. Skorzystaliśmy z okazji i zorganizowaliśmy tam konferencję ogólnopolską, na którą zaprosiliśmy wszystkich kandydatów na prezydentów, aby publicznie przedstawili swój stosunek do postulatu JOW.

 

Z tego zaproszenia skorzystali prawie wszyscy ówcześni kandydaci na Urząd Prezydenta, poza najważniejszymi, a więc Aleksandrem Kwaśniewskim i Marianem Krzaklewskim . Tych ostatnich uczestnicy konferencji mieli możność „atakować” na ulicach Nysy. Natomiast Andrzej Lepper wystąpił z wielką swadą i animuszem i zapewniał nas solennie, że jest zwolennikiem JOW i będzie ten postulat popierał ze wszystkich sił!

 

Warto może dodać, że spośród zaproszonych kandydatów tylko Jan Łopuszański odniósł się do postulatu JOW z rezerwą – wszyscy pozostali zdecydowanie postulat JOW poparli. W przeddzień konferencji pojawił się u nas sam  dyrektor Biura Wyborczego Andrzeja Olechowskiego i poinformował, że sondaż telefoniczny, przeprowadzony przez nich wśród mieszkańców Nysy wykazał 80% poparcia dla idei JOW! Nota bene, podobny rezultat przyniósł  oficjalny sondaż, zorganizowany razem z tymi „prawyborami” przez Ośrodek Badań Wyborczych, gdzie głosujący w „prawyborach” byli proszeni o odpowiedź na pytanie czy są za, czy przeciw JOW.

 

W następnych latach nie odnotowaliśmy już większego zainteresowania Andrzeja Leppera problematyką JOW. W rozmowach, jakie miałem okazję z nim przeprowadzić, prezentował mi się jako człowiek kulturalny, inteligentny i mówiący dobrze po polsku. Przypominam sobie nawet jakąś audycję radiową, krytyczną w odniesieniu do Andrzeja Leppera, w której dziennikarz zauważył, że jest to jeden z nielicznych polskich polityków, który „włącza”, a nie „włancza” i „wyłącza” zamiast  „wyłanczać”.

 

Będzie brakowało polityka, który miał serce do walki i energicznie szukał sposobu zerwania więzów, jakimi, już na ponad dwie dekady, spętały Polskę tzw. porozumienia Okrągłego Stołu.

Strona Ruchu JOW Pomóż wprowadzić JOW

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (85)

Inne tematy w dziale Polityka