Straszna myśl, że w Polsce posłów można by wybierać tak, jak to od ponad 200 lat robią Brytyjczycy, Kanadyjczycy czy Amerykanie powoduje, że posłowie dostają gęsiej skórki, a ciarki przebiegają po plecach naszych najwybitniejszych polityków. Jest to perspektywa tym bardziej przerażająca, że nasza młodzież setkami tysięcy, a nawet milionami wali do tych krajów w poszukiwaniu pracy i lepszych widoków na życie, a tym samym, w sposób nieunikniony, styka się z takim systemem wyborczym. Są więc uzasadnione podstawy do obaw, że ta zaraza może wreszcie przenieść się do nas i co wtedy?
Aby uniknąć katastrofy imają się nasi politycy wszystkiego, co popadnie, a wynajęci żurnaliści wymyślają najróżniejsze figury retoryczne, aby pomysł jednomandatowych okręgów wyborczych (JOW) od razu obrzydzić i potencjalnych zwolenników uprzedzić.
Na oryginalny sposób walki z JOW wpadli czołowi komentatorzy polityczni tygodnika „Polityka”, Jacek Żakowski i Janina Paradowska. Otóż dają oni czytelnikom do zrozumienia, że pomysł JOW w wyborach do Sejmu, to jest de facto pomysł Prawa i Srawiedliwości. W tekście „Jak ożywić naszą demokrację” pisze Żakowski: „ Gdyby nie konstytucja … te zmiany zapewne dawno weszłyby w życie. I mielibyśmy się z pyszna.. Gdybyśmy mieli okręgi jednomandatowe w 2005 r. PiS zdobyłby samodzielną większość. Nie potrzebowałby koalicjantów, więc premier i prezydent Kaczyńscy zaczynaliby właśnie swoje drugie kadencje.” A ten odkrywczy tekst zaczyna słowami: IV RP tryskała pomysłami rewolucji systemowych, ustrojowych, konstytucyjnych. Okręgi jednomandatowe miały uleczyć polską politykę.” Dalej rozwija te podniosłe myśli, rekapitulując je w bezdyskusyjnej konkluzji: „Nie okręgi jednomandatowe uzdrowią polską politykę.” Wtóruje temu Paradowska w artykule „Dlaczego nasze partie polityczne przenika niemoc i pustka” , gdzie autorytatywnie stwierdza „Recepta, czyli zmiana obecnego systemu wyborczego na jednomandatowe okręgi, wydaje się lekarstwem gorszym od choroby.”
Janina Paradowska i Jacek Żakowski to fachowi wyjadacze polityki i doskonale wiedzą skąd wiatr wieje. Może dowiedzieli się skądś, że Jarosław Kaczyński ma zamiar przestawić swoją partię na nowy tor? Do tej pory to Jarosław i Lech Kaczyńscy byli w Polsce głównymi przeciwnikami JOW, czyżby zanosiło się na radykalną zmianę kursu?
Bardzo to jest ciekawe. Patrzmy uważnie na zbliżające się wybory samorządowe. Partie polityczne już dzielą skórę na niedźwiedzią i uprzedzając głosowania podają nam informacje o swoich rewelacyjnych sukcesach w przyszłości. Przypomnijmy więc to, czym nigdy się nie chwalą: w bezpośrednich wyborach wójtów, burmistrzów i prezydentów miast WSZYSTKIE PARTIE POLITYCZNE RAZEM zdobyły, odpowiednio, w 2002 roku 23,96% , a w roku 2006 już tylko 18, 26% mandatów. Na tym tle PiS wygląda lepiej, bo gdy w roku 2002 partia zdobyła jedynie 2 mandaty (0,08%), to w roku 2006 o 75 mandatów więcej, a więc 3,05% - wzrost prawie 40-krotny! Może Żakowski z Paradowską dowiedzieli się, że ten trynd zostanie utrzymany i PiS w nadchodzących wyborach może zgarnąć wszystko. No, taki wynik mógłby nawet Prezesa Kaczyńskiego skłonić do zmiany stanowiska!
Inne tematy w dziale Polityka