I w tym miejscu mina nam trochę rzednie, bo okazuje się, że to „wyjście naprzeciw” dotyczy tylko wyborów do Senatu, a wybory do Sejmu mają, po staremu, pozostać „proporcjonalne”, cokolwiek to znaczy. (A co to znaczy wiedzą tylko najwięksi Wodzowie i Liderzy, a my możemy się tylko domyślać).
Po włoskiej rewolucji ustrojowej, w roku 1993, gdy Włosi na drodze referendum wymusili na klasie rządzącej wprowadzenie JOW w wyborach parlamentarnych, powstał w Polsce Ruch Obywatelski na rzecz JOW, który w ciągu tych lat zorganizował ponad setkę konferencji, setki odczytów i wykładów, dziesiątki większych i mniejszych manifestacji, wydał wiele broszur, książek i artykułów domagając się wprowadzenia JOW w wyborach do Sejmu!Do Sejmu, a nie do Senatu czy innych ciał przedstawicielskich. Nie dlatego, że uważamy, że wybory do tych innych ciał przedstawicielskich nie powinny odbywać się w JOW, tylko dlatego, że uważamy te sprawy za mniej istotne, za sprawy na dalszym planie, a za sedno sprawy uważamy wybory do Izby Niższej. Nic mi też nie wiadomo, żeby istniał jakiś inny ruch, który by się domagał zmiany ordynacji wyborczej do Senatu, albo żeby gdzieś podnosiły się głosy w sprawie tego rodzaju reformy. Politycy wszystkich partii już od dawna przekonali Polaków, że Senat jest wprawdzie „izbą wyższą”, ale drugorzędną, jego znaczenie dla polityki polskiej jest skromne, a mandaty senatorskie są w istocie niczym więcej niż wygodną synekurą dla zasłużonych partyjniaków. Taki stosunek do Senatu nie jest tylko wynikiem „niskiej świadomości obywatelskiej”, lecz osobistą zasługą partyjnych wodzów, którzy przy każdej okazji wypowiadają się o Senacie lekceważąco. Ani jeden szef którejkolwiek partii nie był senatorem, ani senatorowie nigdy nie byli szefami klubów parlamentarnych swoich partii. To dowodzi drugorzędności tego ciała. Dowodzą tego zapowiedzi zlikwidowania Senatu, które zgłaszali zarówno ci, którzy ten Senat wymyślili i przeforsowali w Magdalence i przy Okrągłym Stole – a więc politycy SLD - jak i politycy PO, którzy pod postulatem likwidacji Senatu zebrali nawet prawie milion podpisów ! Hasło „JOW w wyborach do Senatu” rzucił przed laty urzędujący jeszcze prezydent Aleksander Kwaśniewski i to pokazuje najlepiej jak lekceważąco i instrumentalnie traktują nasi koryfeusze demokracji a la Okrągły Stół kwestię Senatu i wyborów do niego. A w czym naszym partyjnym Łaskawcom i Dobrodziejom szkodzi Senat? Przeciwnie, mogą nam nawet zafundować JOW w wyborach do senackiej piaskownicy. Ale od Sejmu – wara!
PiS stara się zrobić na nas wrażenie, że dowartościowuje Senat, podnosi jego znaczenie i w ogóle zmienia jego rolę konstytucyjną i ustrojową. Moim zdaniem jest odwrotnie: tak ustawiony Senat byłby jeszcze bardziej zmarginalizowany niż to ma miejsce obecnie. I nie zmienia tego obrazu propozycja, żeby to nie Marszałek Sejmu lecz Marszałek Senatu był drugą osobą w państwie, a więc pełnił rolę „interreksa” w przypadku opróżnienia fotelu prezydenta. Senat nie uzyskuje bowiem żadnych nowych istotnych uprawnień i będzie tylko bardziej wymyślnym listkiem figowym polskiej demokracji. Rozdzielenie wyborów do Senatu od wyborów do Sejmu wcale nie podniesie roli i znaczenia Senatu lecz odwrotnie: jeszcze bardziej zmniejszy jego wpływ na proces ustawodawczy. Nie podniesie tego znaczenia i wielkie ograniczenie biernego prawa wyborczego do Senatu, a więc wprowadzenie żądania, żeby prawo to przysługiwało jedynie kandydatom mającym za sobą co najmniej 5 lat pełnienia „funkcji publicznej z powołania Prezydenta, Sejmu, Senatu, Rady Ministrów, Premiera, lub funkcji posła, senatora czy samorządowej”. Na zwiększenie wagi Senatu wygląda zapis, że to Senat może zawiesić Prezydenta, ale do tego celu musi nie tylko opowiedzieć się za tym 2/3 senatorów, lecz także wymaga to uprzedniego wniosku 2/3 posłów, co w sumie czyni cały ten zapis jedynie deklaratywnym.
Propozycja JOW do Senatu wygląda więc na robaka założonego na partyjny haczyk wyborczy. Jarosław Kaczyński zdaje sobie dobrze sprawę ze społecznych oczekiwań i społecznej akceptacji JOW i tym ruchem maskującym chce nas wprowadzić w błąd. Nie jest wykluczone, że może mu się to udać. Mamy w końcu dobitny przykład Rumunów, gdzie partyjniacy oszukali obywateli, przekonując ich, że oni, tak jak ich Prezydent, chcą JOW i dlatego wezwali do bojkotu referendum o JOW w wyborach parlamentarnych! A tu nie ma dwóch zdań: JOW w wyborach do Senatu, to przecież jak najbardziej JOW w wyborach parlamentarnych!
Lech i Jarosław Kaczyńscy od samego początku, od Magdalenki i Okrągłego Stołu stanowczo sprzeciwiali się pomysłowi wyborów w jednomandatowych okręgach wyborczych, przekonując nas, że takie wybory oznaczają zwycięstwo bogaczy – oligarchów, którzy zawłaszczą parlament.. Ten sam pogląd Jarosław Kaczyński przedstawił publicznie jeszcze pod koniec ubiegłego roku. O czym może więc świadczyć wpisanie JOW do ich projektu konstytucji? Czy jest to tylko cyniczna gra wyborcza, czy jakiś przełom w myśleniu lidera PiS? Odpowiedź na to pytanie poznamy niebawem.
Komentarze
Pokaż komentarze (52)