Do niebywałego skandalu doszło w Białymstoku, gdzie jak kilka dni temu informował obecny minister i kandydat PiS do Sejmu Jacek Sasin, ktoś masowo zrywał i niszczył jego plakaty wyborcze. Prokuratura nie zdążyła przeprowadzić dochodzenie, bowiem do tego niecnego procederu przyznał się...prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski, który zlecił to "zadanie" podlegającej mu Straży Miejskiej. Jak przyznał Truskolaski podległa mu straż zdjęła plakaty z 499 lokalizacji. Według niego plakaty miały być powieszone "nielegalnie", czemu zaprzeczył Jacek Sasin zapowiadając złożenie doniesienia do prokuratury.
Smaczku całej sprawie dodaje fakt, że konkurentem Jacka Sasina startującym z tego samego okręgu jest syn obecnego prezydenta Białegostoku Krzysztof Truskolaski będący kandydatem Platformy Obywatelskiej, który zaczynał swą karierę polityczną w Nowoczesnej. Do sprawy odniósł się sam minister Jacek Sasin, który przypomniał właśnie, że syn Truskolaskiego startuje z list KO z tego samego okręgu, co on. „Demokraci” i „miłośnicy wolności” z PO do czerwoności rozgrzani w akcji. Dodajmy jeszcze, że syn tego pana jest moim konkurentem w wyborach. Białoruski standard. Plakaty były powieszone legalnie. Jutro zawiadamiamy prokuraturę – napisał. No cóż, czego innego można spodziewać się po Platformie i jej szefie, przecież w uczciwej konkurencji, po tym co pokazali podczas swych poprzednich rządów, nie mają żadnych szans. Więc tylko takie sztuczki im zostały. Warto żeby wyborcy 15 października także o tym pamiętali.
Inne tematy w dziale Polityka