Europosłanki z innych krajów, wbrew stanowisku przedstawicieli polskiej opozycji, skrytykowały Parlament Europejski za przeprowadzanie debaty ws. rzekomej afery wizowej dwa tygodnie przed wyborami parlamentarnymi w Polsce. Wbrew uderzającemu w wizerunek Polski stanowisku eurodeputowanych opozycji, którzy najwyraźniej z radością przyjęli debatę o rzekomej aferze wizowej w Parlamencie Europejskim, znaleźli się parlamentarzyści z zagranicznych krajów, którzy taką debatę uznali za przedwyborczy skandal. Wbrew oficjalnym danym mówiącym o nieprawidłowościach przy 268 wizach, inicjator debaty przeciwko Polsce tuż przed wyborami, czyli EPP Tuska mówi o setkach tysięcy nielegalnych wiz w Polsce. Koordynatora EPP zapytany podczas debaty przez Patryka Jakiego o źródła tych danych najpierw najpierw się ich wyparł, a potem przyznał, że nie ma źródła - ale skoro takie są dane, to znaczy, że są złe. I taka z nimi rozmowa.
Węgierska eurodeputowana Kinga Gal stwierdziła w swoim wystąpieniu, że parlamentarna debata w Strasburgu, której tematem jest Polska, to próba wpłynięcia na wynik wyborów w Polsce. Jej zdaniem elity unijne chcą uderzyć w „konserwatywny polski rząd” głównie z powodu sprzeciwu Warszawy w kontekście przymusowej relokacji migrantów. W podobnym tonie wypowiedziała się irlandzka europoseł Clare Daly, co ciekawe o poglądach lewicowych i socjalistycznych. Wyraziła swój sprzeciw i oburzenie z powodu próby ingerencji przez Parlament Europejski w proces wyborczy w Polsce. Wyjaśniła ona podczas posiedzenia plenarnego w Strasburgu, że choć nie podziela stanowiska i poglądów politycznych rządu Prawa i Sprawiedliwości, to rzeczą niedopuszczalną jest podejmować debatę w tak ważnej sprawie tuż przed wyborami do parlamentu krajowego.
Jak widać do wszystkich zaczyna powoli docierać, że Niemcy robią wszystko, łamiąc wszelkie konwenanse i zasady, aby pomóc swemu pachołkowi wygrać wybory w Polsce i pozbyć się nieprawomyślnego rządu PiS. Brak umiaru i przyzwoitości, oraz podwójne standardy stały się normą w wykorzystaniu struktur unijnych przez stronę niemiecką. To znamienne, że europosłowie z obcych krajów, przejawiający nawet lewicowe poglądy, są w stanie stanąć w obronie uczciwości debaty publicznej i polskich wyborów, a nasza opozycja uczyni wszystko, by przed 15 października zaszkodzić PiS, nawet jeśli ich działanie miałoby poważnie zaszkodzić wizerunkowi Polski. To naprawdę chyba już coś więcej, niż tylko zwykła Targowica? To jest całkowity zanik instynktu samozachowawczego osobników omamionych wizją władzy i mamony.
Inne tematy w dziale Polityka