Tusk powiedział, że na Pomorzu i w Wielkopolsce ludzie "mają lepsze cechy", niż w reszcie Polski, bo bardziej byli "pod wpływem kultury zachodu". Ciężko to inaczej zinterpretować, niż pochwała niemieckich zaborów. Ten lokajski kompleks z marzeniem, aby zasiadać przy stole Niemca, to jak widać jego DNA.
Podczas swojego występu z wyborcami Donald Tusk opowiadał o „pewnych cechach”, które są cenione m.in. na Pomorzu i w Wielkopolsce. Następnie wspomniał o tym, że mogą go „od Niemców wyzywać”. - Pewne cechy, które są tak cenione na Pomorzu, w Wielkopolsce, przez to że byliśmy bardziej pod wpływem kultury Zachodu, wiecie, tak naprawdę być może w polskiej polityce potrzebny jest elementarny porządek. Mogą mnie od Niemców wyzywać, ale chcę wygrać te wybory i idę po zwycięstwo, żeby też wreszcie zapanował jakiś elementarny porządek — opowiadał lider PO.
Zasugerował tym, że ponad połowa Polski jest gorsza kulturowa, bo nie znajdowała się pod niemiecką okupacją. Czyżby zrezygnował już z objeżdżania i agitowania w tzw. Polsce B, bo tam raczej takimi słowami poklasku by nie uzyskał? Przypomnijmy w tym kontekście o co chodziło w sporze o praworządność. Otóż, Niemcy twierdzili, że Polacy nie mogą mieć takiego samego wymiaru sprawiedliwości jak oni, bo reprezentują gorszą tradycję i gorszą kulturę. Czy taki gość, który wstydzi się polskości powinien być tu premierem? Może powinien spróbować kandydować właśnie w Niemczech? Należy tylko wierzyć, że Polacy odrzucą tego „niemieckiego namiestnika z kompleksami”.
Swoją drogą jego obecne zachowanie przypomina rozterki pewnego młodego Żyda, którego matka była Żydówką, a ojciec Polakiem (tylko tu w odniesieniu niemieckim) wyrażone dramatycznymi słowami, które były odpowiedzią na ostracyzm, z jakim się spotykał: "Mam dwie Ojczyzny i obie nie moje. Jedna - bom był Żydem, druga - bom jest gojem". Obecny kandydat do zarządzania Polską także jest Polakiem "tylko po mieczu”, a Niemcem „po kądzieli”, a tylko to drugie dawało pewność w różnych grupach etnicznych i kręgach kulturowych.
Do skandalicznych słów Tuska odniósł się premier Morawiecki. Donald Tusk w trakcie swojego wystąpienia w Pile nazwał niemiecką okupację i zabory „byciem pod wpływem kultury zachodu”. Nie pierwszy raz Tusk obraża Polaków i dzieli ich na tych z Polski A i Polski B; lepszych i gorszych; tych ze wschodu i tych z zachodu– ocenił. W jego mniemaniu tylko ci na zachodzie (czy wręcz po prostu ci głosujący na Platformę Obywatelską) zasługują na rozwój i szacunek. Ci na wschodzie nie zasługują na nic. To dlatego linię obrony kraju wyznaczył na Wiśle. To linia zdrady Tuska – bo to jest zdrada mieszkańców całej wschodniej części Polski - powiedział. Ciężko przecież wyobrazić sobie, by Polak mógł mówić o wprowadzaniu niemieckich porządków w kraju, gdzie wciąż żyją naoczni świadkowie brutalnej próby germanizacji, która pozostawiła tak głębokie i trwałe blizny. Panie Tusk, czas przeprosić Polaków — dodał szef rządu.
Inne tematy w dziale Polityka