KE w tym tygodniu przedstawiła plan rewizji siedmioletniego budżetu UE na lata 2021-2027. Choć szefowa KE Ursula von der Leyen zapowiedziała w ramach rewizji budżetu dodatkowe 15 miliardów euro na politykę migracyjną, to nie ma w tym projekcie kompletnie nic na wsparcie dla uchodźców z Ukrainy. Środki mają trafić na programy migracyjne m.in. dla regionu Morza Śródziemnego. Propozycja KE nie uwzględnia w ogóle potrzeb państw graniczących z Ukrainą wynikających ze skutków wojny, m.in. jeśli chodzi o uchodźców wojennych, sytuację rolników, infrastrukturę graniczną i ochronę granic. W projekcie nie ma żadnych nowych środków na uszczelnianie granicy wschodniej.
Polska jest rozczarowana: Są środki na migrację, ale nie ma żadnego wsparcia dla uchodźców z Ukrainy. Sprawa ma zostać poruszona na unijnym szczycie w przyszłym tygodniu – przekazało PAP polskie źródło dyplomatyczne. Coraz dziwniejsza jest postawa unijnych dygnitarzy, którzy widocznie uznali, że skoro Polska dotąd tak pięknie radziła sobie z pomocą dla milionów uchodźców z Ukrainy, to będzie radzić sobie i dalej i to bez unijnej pomocy. Taki widocznie nasz obowiązek? Młode śniadolice byczki forsujące nielegalnie granice między innymi przy pomocy Putina i Łukaszenki znalazły w oczach eurokratów większe uznanie, niż uciekinierzy wojenni na przejściach granicznych. Czy samo to nie jest rodzajem rasizmu i ksenofobi? A może to jest tylko dalszy ciąg tego samego planu, który ogłosiła swego czasu znacząca polityk z Niemiec, czyli próba "zagłodzenia Polski", aby ułatwić przejęcie władzy w Polsce spolegliwej względem unijnych pomysłów opozycji?
Inne tematy w dziale Polityka