Ostatnio wiele z przekazu lidera PO poświęcone jest najmłodszym, jest to strategia Tuskowego PR na prorodzinne projekty PiS (zwłaszcza 800 plus). Jako że Platformie trudno programem czy własnymi dokonaniami przebić ofertę rządzących dla dzieci, zaczyna się zatem gra emocjami i nastrojami, poruszanie najczulszych strun wyborców - troski o własne dzieci i wnuki. Tusk więc martwi się o demokrację dla „dzieci i wnuków”. To jest ta świetlista strona medalu wątków dzieci w przemówieniach lidera opozycji.
Po pierwsze w Platformie już wiedzą, że realnie nie są w stanie dać polskim dzieciom więcej, niż Prawo i Sprawiedliwość. Nie mają programu dla rodzin, policzonych możliwości budżetów, ofert żłobków, szkół czy wakacji, muszą zatem dotrzeć do podświadomych instynktów i pierwotnych odruchów opieki nad najmłodszymi. Po drugie PRowcy Tuska sięgną w tej kampanii po emocje i prowokacje najbardziej jaskrawe, poruszające u ludzi struny histerii i entuzjazmu, o jakich wcześniejsze kampanie wyborcze w Polsce nie słyszały. A to oznacza bój emocjonalny najdrastyczniejszy z możliwych - bo jedni kochają dzieci (PO), a drudzy rzekomo je krzywdzą (PiS). Emocje zamiast konkretów.
Inne tematy w dziale Polityka