„Zastanawiam się nad dokonaniem apostazji. Od dawna nie chodzę do kościoła. Powiedziałbym nawet, że jestem już osobą niewierzącą” - stwierdził aktor Włodzimierz Matuszak, odtwórca roli proboszcza w serialu „Plebania”. Matuszak występuje w roli zaciekłego krytyka rządu i Kościoła Katolickiego. Matuszak nie mówi jednak ani nic odkrywczego, ani szczególnie mądrego. O „pląsaniu u Rydzyka w rytm pieśni religijnych” wszyscy słyszeliśmy już miliony razy.
Nie mniej ciekawa jest część wywiadu dotycząca poglądów politycznych. Jak zauważa dziennikarz Onetu, Michał Misiorek, Włodzimierz Matuszak nie należy do zwolenników rządu PiS i często uczestniczy w różnego rodzaju manifestacjach i protestach. Oprócz tego swoje poglądy wyraża także w mediach społecznościowych. "Nie można być apolitycznym w kraju, w którym dzieją się takie rzeczy. Afera goni aferę. Za żadnych rządów tak nie było." - mówi, bezrefleksyjnie obnażając swoją krótką pamięć i zapominając, że „afery” nierzadko są sztucznie nadmuchiwane przez opozycję i część mediów.
Nie zabrakło wzmianek o tym, że gdy uczestniczył w protestach, niekiedy sytuacja wyglądała groźnie i przypominał mu się stan wojenny czy brutalne akcje ZOMO. Cóż, może dlatego, że wśród protestujących byli np. tacy ludzie jak Adam Mazguła, dla którego stan wojenny był wydarzeniem „dość kulturalnym”. "To, co prezydent powiedział na temat społeczności LGBTQ+ podczas kampanii wyborczej, nigdy nie powinno paść z ust żadnego polityka. Jak można mówić o jakiekolwiek grupie, że to nie są ludzie, tylko ideologia?" - stwierdził pytany z kolei o swoje poparcie dla środowisk LGBT+. Cóż z tego, że prezydent nigdy nie powiedział tego, co imputuje mu Włodzimierz Matuszak, a ta wersja jest tylko własną interpretacją TVN? Warto zapoznać się z całością wypowiedzi, żeby wiedzieć, że intencją prezydenta nie było dehumanizowanie osób LGBT, lecz sprzeciw wobec konkretnych działań i inicjatyw.
"Władza nieustannie chce dzielić społeczeństwo i szuka w tym celu jakichś wrogów. Polaków straszy się Niemcami – hitlerowcami, mordercami, tymi, którzy wywołali kiedyś wojnę i zbudowali obozy koncentracyjne” - mówi dalej, sugerując, że przypominanie o czymś, co historycznie rzeczywiście miało miejsce, jest „straszeniem”. " Ta władza ma w nosie Polaków i nasz dobrobyt. Rzuca nam tylko jakieś ochłapy, na które niektórzy się nabierają i później przy urnach wyborczych dokonują takich, a nie innych decyzji" - dodaje. "Gdy Kaczyński, który mieszka w domu szczelnie otoczonym policyjnymi radiowozami, podkreśla, że w Polsce mamy demokrację, to pusty śmiech mnie ogarnia. Przecież tak działają najczęściej dyktatorzy" - kontynuuje swoje przemyślenia.
Rzeczywiście z całą pewnością „dyktatorzy” przegrywają procesy sądowe i mogą być bezkarnie wyzywani od „starych dziadów”, „kurdupli”, „pokurczy” i gorzej. "Agresywna polityka oczerniania i pomawiania ludzi trwa w najlepsze. Gdy pomyślę sobie o tym, że Donald Tusk dostaje groźby śmierci i musi mieć ochronę, a wcześniej zamordowany został Paweł Adamowicz, to ciarki przechodzą mi po plecach" - brnie dalej. Nie wspomniał oczywiście o tym, że to właśnie szczególnie media opozycyjne rozpisywały się na temat jego mieszkań i oświadczeń majątkowych. Nie wspomniał także, że na wiele lat przed mordem kryminalisty na prezydencie Gdańska były działacz PO zamordował działacza PiS, a jego celem miał być Jarosław Kaczyński. Warto, aby Włodzimierz Matuszak najpierw sięgnął do raportu Centrum Badań Nad Uprzedzeniami UW i zobaczył, jak zachowują się wyborcy PiS a jak wyborcy PO wobec przedstawicieli przeciwnej strony barykady i która grupa jest bardziej skłonny do nienawiści, czy niechęci wobec „tych drugich”. Wyniki mogłyby rozczarować aktora, choć zapewne znalazłby i na to jakieś karkołomne wytłumaczenie. TVN zawsze chętnie w tym pomoże.
https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/633954-proboszcz-z-plebanii-chce-dokonac-apostazji
Inne tematy w dziale Społeczeństwo
