Ruszył atak opozycyjnych hunwejbinów na wpadkę TVP, która na pasku umieściła dziś napis "Debata o ukraińskim barbarzyństwie". Jak można było się domyślić chodziło nie o ukraińskie, ale o rosyjskie barbarzyństwo na Ukrainie i było to zwykłe przekłamanie, za które zresztą TVP zaraz przeprosiła. Ale warto w tym momencie się zatrzymać, bowiem jest to doskonały i wręcz podręcznikowy przykład, aby pochylić się na chwilę nad innym, podobnym przecież sformowaniem, z którym Polska z różnym skutkiem walczy już od lat. Chodzi o określenie "polskie obozy zagłady, lub (naprzemiennie) śmierci". Podejrzewam, że większość z tych, co z takim zapałem zaatakowali właśnie nielubianą "pisowską" telewizję, to drugie sformułowanie aż tak bardzo już nie razi?
Przecież nawet często po gwałtownych i zdecydowanych protestach polskich władz otrzymywaliśmy wyjaśnienie, że chodziło przecież tylko i wyłącznie o umiejscowienie tych obozów. Czy z równą wyrozumiałością te same osoby i gremia przyjęłyby analogiczne tłumaczenie, że i w tym przypadku chodziło tylko o pokazanie, gdzie to barbarzyństwo ma miejsce? Niedługo trzeba było czekać, bo dziś znów właśnie w reportażu amerykańskiej telewizji CNN z Polski pojawiło się określenie "polskie obozy koncentracyjne". A przecież zgodnie z dostępnymi danymi to właśnie tam pracuje najwięcej Żydów (https://www.salon24.pl/u/wiktorwrestler/1220468,policzyl-zydow-pracujacych-w-cnn-i-zostalo-to-uznane-za-mowe-nienawisci), którzy temat wojny i Holokaustu powinni znać najlepiej, więc jeśli to nie jest kolejna celowo prowokacja, to co to jest? Poradziłem dziś naszemu ambasadorowi w USA Markowi Magierowskiemu, aby użył w rozmowie z dziennikarzami CNN stwierdzenia o "ukraińskim barbarzyństwie". Jak myślicie, jaka będzie na to reakcja ze strony CNN?
Inne tematy w dziale Polityka