Dziwna gra toczy się wokół samolotów MiG-29, które już prawie przekazaliśmy Ukrainie. W pierwszym amoku podawano informacje, że decyzja już zapadła, na szczęście później przyszło otrzeźwienie i rzecznik rządu zaczął zdecydowanie dementować tą informacje. Podobnie sprawa ma się z rzekomym hubem, którym mieliśmy rzekomo zostać, aby jako pośrednik przekazywać uzbrojenie, które zaoferują Ukrainie państwa europejskie, oraz to zakupione przez Unię. Jeszcze 8 dni temu były minister MON Bogdan Klich twierdził, że takie rozwiązanie wydaje się naturalne. To fantastycznie, że Stany Zjednoczone gwarantują nam obronę przed Rosją, gdyby Putin wpadł na pomysł, aby Polskę zaatakować, ale dlaczego tak otwarcie zachęcają nas, abyśmy sami go sprowokowali?
Liczby były konkretne, mówiono, że sprawa dotyczy przekazania Ukrainie 28 MiG-29 z Polski, 16 z Bułgarii (plus 14 Su-25), oraz 12 ze Słowacji. O samolotach informowały władze w Kijowie, wspominali o nich Amerykanie, ale odcięli się premier Bułgarii Kirił Petkow i szef MON Słowacji Jaroslav Nad. Polski prezydent i premier tak stanowczo nie protestowali, ale stwierdzili, że żadne samoloty z Polski nigdzie nie wyleciały. Oczywiście władze Rosji od razu uznały taki ewentualny gest z atak na siebie. Wszyscy wiedzą, że sprawa jest delikatna, bo nawet jeśli za MiG-i dla Ukrainy zapłaciłaby Unia Europejska (taki był plan), Putin nie będzie atakował Brukseli, tylko Warszawę, Bratysławę i Sofię.
Ameryka zna Putina i Rosję i dlatego wie, że dla niego co innego mieć ochotę zaatakować Polskę, Bułgarię czy Słowację, a co innego zadrzeć ze Stanami Zjednoczonymi. Nie to, żeby Polska uchylała się od solidarności i pomocy. Ale jest lepsze rozwiązanie. Te MiG-i i Su mogłyby zostać kupione przez USA od Polski, Bułgarii i Słowacji (albo zamienione na F-16). Mogłyby też być kupione w części przez Kanadę, silnego członka NATO i państwo mające specjalne relacje z Ukrainą ze względu na wielkie znaczenie w tym państwie ukraińskiej mniejszości. USA i Kanada mogłyby kupione od Polski, Bułgarii i Słowacji samoloty przekazać Ukrainie. I wtedy Putin już nie byłby tak rozochocony, a Zachód w razie czego nie musiałby tygodniami oceniać i zastanawiać się, jak ewentualnie odpowiedzieć.
MiG-ów nie trzeba by zresztą przejmować od Polski, Bułgarii i Słowacji, bo mają je także Indie, Malezja, Mjanma, Peru, czy Sudan i zrobienie zamiany z nimi, czy odkupienie od nich tych maszyn, też nie powinno być bardzo trudne. A to jeszcze bardziej skomplikowałoby Putinowi jego żądzę odwetu i zemsty. Jeśli można bandytę z Kremla wprawić w konfuzję i utrudnić mu działanie, to dlaczego z tego nie skorzystać? USA i Kanada to państwa, które na żadne deliberacje by nie pozwoliły, tylko w razie czego zrobiły, co trzeba. W tym kontekście drażnienie Putina takimi krajami, jak Polska, Bułgaria, czy Słowacja jest zagraniem dość dziwnym i dla nas wyjątkowo niebezpiecznym. I tak nieźle podkładamy się występując w pierwszym szeregu oskarżycieli, czy niosąc na niespotykaną skalę pomoc uchodźcom z Ukrainy.
https://www.rp.pl/konflikty-zbrojne/art35776511-klich-transfer-broni-na-ukraine-przez-polske-wydaje-sie-naturalny
Inne tematy w dziale Polityka