.
To zdjęcie ma w sobie moc symbolu. Przerażona Krystyna Janda na hiszpańskiej plaży, pod palmami, z rozpaczą myśli o polskiej rzeczywistości i patrzy pustym wzrokiem w siną dal. To symbol pułapki, w którą wpadła aktorka, a szerzej - cała grupa polskich artystów, którzy uznali, że zdolności sceniczne i uznanie publiczności dają im mandat do uczestniczenia w życiu politycznym. Zachęceni oklaskami i wsparciem mediów opozycyjnych aktorzy - ale także muzycy, reżyserzy, ludzie telewizji - podjęli więc grę na nie swoim boisku. Z zapałem i szczerym entuzjazmem. Kolejne porażki nie wywoływały żadnej refleksji. Brnęli dalej. Aż doszli na hiszpańską plażę, gdzie na wiklinowej ławeczce patrzą pustym wzrokiem w siną dal, przyznając się, że sensu brak.
14 grudnia aktorka Krystyna Janda rozmawiała z „Newsweekiem” i przyznała, że każdego dnia odczuwa skutki drożyzny. Stwierdziła, że w tych trudnych czasach warto postawić na oszczędzanie. — Patrzę na koszty stałe teatrów, na prognozy rachunków za prąd, na koszty pensji. Ja dam sobie radę, samotna kobieta nie potrzebuje dużo. - mówi. Ciśnie się w tym momencie pytanie, po co więc te ciągłe monity do niedobrego pisowskiego rządu o wsparcie, po co ten lament, że wsparcie znów było za małe? Mało jem ostatnio. Ktoś mi wytłumaczył, że głodówka jest bardzo zdrowa, i miał rację. Nawet na poprawę nastroju. Jak kupię bochenek chleba, to go dzielę i zamrażam. Na tydzień wystarcza. Ale ceny rosną — powiedziała aktorka. Myślała, myślała i wymyśliła, kierunek Hiszpania. Ale już po 5 dniach aktorka przekazała w mediach społecznościowych, że wraca do Polski na nowo "odzyskać sens" po pięciodniowej ucieczce z kraju.
Zmiana u władzy wyraźnie Jandzie nie przypadła do gustu. Cóż, może wśród zwolenników “dobrej zmiany” jest mniej takich, którzy zachwycali się istotną problematyką społeczną, która była poruszana w teatrze Jandy, jaką jest zoofilia, niż wśród zwolenników Platformy Obywatelskiej. PiS jest mniej otwarty na świat, co zresztą wybitna artystka Krystyna Janda dobrze dostrzega. Janda więc kontestuje “dobrą zmianę” i to nie tylko na gruncie politycznym, ale również artystycznym. Artystka na warsztat wzięła fragment wiersza poety Rymkiewicza, który nie ukrywa swoich sympatii do PiS i lidera tej partii. Janda przeczytała fragment wiersza i go skomentowała: Ja czuję się po prostu jakby ktoś mnie opluł w tej chwili. Ja nikomu nic nie ukradłam. Ja się czuję jakby ktoś na mnie srał po prostu cały czas. To jest coś okropnego.
Krystyna Janda rzeczywiście nic nie ukradła, ale tak się składa, że jest beneficjentem III RP i była hojnie wspierana finansowo przez władzę, ale jakoś o tym nawet się nie zająknęła. Z budżetu państwa na swoją działalność artystyczną, na prowadzenie swoich teatrów gdzie zatrudnia również swoją córkę, w latach 2005-2015 Janda otrzymała ponad 13 milionów złotych. Co jak łatwo policzyć, wynosiło ponad milion rocznie. Pieniądze te oczywiście nie poszły na marne, bo Janda wystawiła w swoim teatrze m.in. ambitną sztukę o miłości mężczyzny do… kozy. O tyle warto również o tym wspomnieć, ponieważ Krystyna Janda jakoś nie chwali się publicznie ile to kasy dostała z naszych podatków, ale chętnie patrzy na innych, którzy coś robią i wówczas zadaje pytania “Skąd oni mają na to pieniądze?!”. Tak było w przypadku Marszu Niepodległości, kiedy Janda zamieściła na Facebooku wpis, który tylko pokazuje, że jest kompletnie oderwana od rzeczywistości, i w którym pytała o to skąd narodowcy mają pieniądze na organizację Marszu Niepodległości, mimo że powszechnie wiadomo, że pieniądze pochodzą z darowizn.
Prawo i Sprawiedliwość wspiera wszystkich przedsiębiorców, artystów, bez względu na ich sympatie partyjne i głos wyborczy. Hojnie uposaża także tych, którzy są do rządu nastawieni wrogo. Do zjednoczonej Prawicy powinno w końcu dotrzeć, że ewentualne pomysły poszerzenia elektoratu za pomocą środków finansowych nie powiodą się. Widać to zarówno w świecie artystycznym, biznesowym, jak i wśród „zwykłych obywateli”. Przeciwnicy polityczni, trzymani przez totalną opozycję w antypisowskiej histerii, przyjmą każde pieniądze - od dotacji, po 500+ i 14-tą emeryturę, ale nie zmienią oni swoich przekonań. Niech także przypadek Krystyny Jandy będzie przestrogą dla wszystkich. Nie warto zajmować się dziedzinami, o których człowiek nie ma bladego pojęcia. Nie warto mieszać porządków. Łatwo wówczas zgubić sens. A sens - to w życiu sprawa więcej niż cenna. Może nawet najcenniejsza.
Inne tematy w dziale Rozmaitości