Nie wiem komu na tym zależy i kto do tego pieca dokłada, ale przyznam, że zdenerwowałem się, jak dawno nie, kiedy zobaczyłem znów tego kretyna, ubeckiego szpicla, który prawie z płaczem opisuje, jak to będzie musiał w Wigilię śledzia dzielić na czworo, aby starczyło. Jakim trzeba być kretynem, aby takie rzewne historie serwować Polakom tuż przed Świętami?
Lech Wałęsa wyznał podczas wywiadu dla "Super Expressu", że nie ma pieniędzy i został bankrutem. Święta spędzi skromnie i nie liczy na żadne prezenty, sam też nie ma za co ich kupić, bo wszystko idzie na spłatę długów. To, co udało mu się zgromadzić, zostało przeznaczone na pokrycie długów. "Byłem nawet za granicą, ale to wciąż mało pieniędzy" - zwierza się Lech Wałęsa. I dodaje, że nie ma na prezenty, ani podzielenie się opłatkiem, a "śledź jeden na cztery osoby będzie".
- Miałem wiele wyjazdów zaplanowanych. Miałem lecieć do Włoch, Niemiec, USA, w inne miejsca, i to mi wszystko padło niestety... I bankrutuję teraz. Bo ja dostaję 6 tys. zł emerytury, a żona wydaje co miesiąc 7 tysięcy – mówi były prezydent. Jednocześnie zaznaczył, że w przypadku gdyby miał więcej pieniędzy, kupiłby za nie prezenty najbliższym. - Mam chęci na prezenty, ale na razie nie mam za co ich kupić – oświadczył.
Już wcześniej pojawiło się w internecie ogłoszenie, w którym Wałęsa wyznał, że szuka pracy.
"Doświadczony przywódca, świetny mówca, laureat Pokojowej Nagrody Nobla, prezydent RP 1990-1995, współzałożyciel i pierwszy przewodniczący NSZZ Solidarność" - pisał o sobie. Proponował, że jest gotowy prowadzić spotkania, szkolenia i uroczystości. Cena za 1-2 godzinne usługi sięgała 20 tysięcy złotych."
Pomyśleć, że jeszcze niedawno, bo chyba w listopadzie, wklejał z dumą zdjęcia z salonu kosmetycznego, gdzie udał się z kopytami na zabieg o nazwie pedicure. Jest takie powiedzenie o małpie co dostała za dużo bananów i to jest chyba ten przypadek?
Inne tematy w dziale Polityka