Kwadratowych fal oczywiście nie ma, ale istnieje zjawisko tak nazywane. Gdy silne prądy wodne wywołane przez wiatry wiejące z przeciwnych kierunków zderzają się ze sobą, fale morskie zaczynają tworzyć wzór przypominający szachownicę:
https://www.surfertoday.com/surfing/what-are-square-waves
Pływakom i surferom znajdującym się w zasięgu takich kwadratowych fal grozi ogromne niebezpieczeństwo. Mogą zostać wypchnięci przez nie daleko w morze albo wciągnięci pod wodę. Kwadratowe fale powodowały też zatapianie łodzi i uszkodzenia statków.
Opisane zjawisko może zaistnieć również w warunkach lądowych, gdy wieją przeciwne wiatry polityczne. Gołym okiem nie da się tego zaobserwować, ale gdyby się dało, Ameryka wyglądałaby z orbity okołoziemskiej jak jedna wielka szachownica. Z wiatrami wiejącymi od strony Białego Domu i od strony Kapitolu trudno o inny obraz. Nie lepiej - za sprawą wiatrów wiejących z Waszyngtonu i z Moskwy - wyglądałaby Europa, ale tylko do Odry, bo Polska, nad którą zderzają się wiatry z Waszyngtonu, Moskwy, Brukseli, Berlina i Tel Awiwu, to przypadek szczególny. Z kosmosu nasz kraj nie przypominałby nawet szachownicy, tylko jakąś pepitkę. Dokąd te kwadratowe fale nas wypchną, albo w jaką głębinę wciągną, i czy po ustaniu wietrznej pogody zdołamy wrócić na bezpieczne wody, nie wie w tej chwili nawet Jacek Bartosiak. Myślę jednak, że dobry pływak, surfer, czy nawigator w każdej sytuacji jest w stanie sobie poradzić.
Czy Trump i Kaczyński są dobrymi nawigatorami? Jak dotąd radzili sobie nieźle wśród kwadratowych fal. Trump upierdliwie domagał się od Obamy okazania świadectwa urodzenia. Pięć dni po tym, jak Obama je w końcu okazał, w Pakistanie został zlikwidowany na jego rozkaz bin Laden. Twitter natychmiast zaroił się od „wiadomości”, że Trump zażądał od Obamy świadectwa śmierci bin Ladena. Śmiechu było co niemiara. Ale Trump z głębin tego upokorzenia na przekór wszystkim wypłynął na stanowisko prezydenta USA. Kaczyński z kolei po serii upokorzeń, jakimi niewątpliwie były porażki wyborcze w latach 2007-2014, dobił się statusu najpotężniejszego polityka III RP.
Obaj nawigatorzy nadal mocno trzymają stery swoich rządów. Skoro dotąd nie dali się kwadratowym falom zepchnąć z kursu ani zatopić, to trudno oczekiwać, że gdy najgorsze już w zasadzie minęło, nagle przestaną być skuteczni. W Ameryce, która zgodnie z przedwyborczą zapowiedzią staje się na powrót wielka, mało kto wierzy, że piskliwa Elizabeth Warren czy zaspany Joe Biden zdołają pokonać w przyszłorocznych wyborach Donalda Trumpa. Na porażkę wyborczą Dobrej Zmiany stającej się z dnia na dzień jeszcze lepszą już nawet Schetyna nie liczy, o czym najlepiej świadczy dopuszczenie do steru nawigator Kidawy-Błońskiej.
Sprzyjającym PiS-owi czynnikiem jest poza tym to, że opisane na wstępie zjawisko nie przestaje zamęczać również Platformy. Prowokacje LGBT, artystów i nawet członków PO zderzyły się z socjalnymi transferami PiS z taką siłą, że wygenerowane w wyniku tego kwadratowe fale polityczne zaczęły wypychać w siną dal lub wciągać pod powierzchnię realności wszystkie wyborcze pomysły PO. W ten sposób przeszedł do niebytu sześciopak Schetyny, poszła na dno premia emerytalna w postaci pakietu akcji wartego 10 tysięcy złotych po 40 latach pracy, odpłynęła za linię horyzontu 13 emerytura, a za nią sznureczkiem zniesienie składek na ZUS i NSF, projekt złota rączka na telefon, darmowy internet, zrównanie płac kobiet i mężczyzn, związki partnerskie, realne ściganie alimenciarzy, bezpłatne in vitro, płatny urlop „tacierzyński”, nawet dodatek dla najgorzej zarabiających w wysokości 614 złotych. Wszystko to zostało obiecane przez Koalicję Obywatelską zaledwie trzy tygodnie temu, ale kto te obietnice dzisiaj pamięta? W pamięci Polaków utrwaliły się tylko 500 plus i wiarygodność PiS.
Sytuacja Koalicji nie wygląda różowo, co nie znaczy, że partia Kaczyńskiego ma drugą kadencję w kieszeni. Jeszcze niedawno PiS miało apetyt na większość konstytucyjną. Teraz to już nieaktualne. Kwadratowe fale wzniecone przez sondażowy sukces Lewicy zepchnęły PiS z kursu i niewykluczne, że w ogóle wypchną do opozycji. Nikt takiej możliwości nie bierze poważnie pod uwagę. Niemniej ona istnieje, dlatego PiS i opozycja muszą walczyć ze sobą do końca.
Inne tematy w dziale Polityka