Platforma Obywatelska nie liczy już na wygraną w wyborach, ale nadal może liczyć na powrót do władzy (w koalicji z innymi partiami). Jeszcze w lipcu nic nie wskazywało na to, że los znów się uśmiechnie się do Platformy, tymczasem w sierpniu PKW zarejestrowała Komitet Wyborczy Lewicy i od tej chwili wszystko stało się możliwe, nawet posłanie Kaczyńskiego na wcześniejszą emeryturę.
Lekceważona z początku Lewica Czarzastego, Biedronia i Zandberga sprawiła Koalicji Obywatelskiej miłą niespodziankę uzyskując w sondażach dwucyfrowe wyniki, co automatycznie zachwiało nadziejami PiS na większość konstytucyjną i nawet zagroziło jego szansom na kontynuację samodzielnych rządów.
Według portalu wnp.pl poparcie dla pięciu czołowych partii kształtowało się w ciągu trzech ostatnich tygodni następująco:
PiS 40 - 48%
KO 21 - 31%
Lewica 11 - 14%
PSL 4 - 8%
Konfederacja 2 - 6%
Przy założeniu, że PSL i Konfederacja nie przekroczą progu wyborczego, wystarczy, że PiS dostanie w wyborach tylko 40% głosów, a KO i Lewica, odpowiednio, 32% i 14%, by marzenia opozycji się spełniły. Według kalkulatora d’Hondta dałoby to PiS-owi zaledwie 222 mandaty, podczas gdy koalicja KO z Lewicą dostałaby 238 mandatów otwierających jej drogę do utworzenia nowego rządu. Użyty tutaj kalkulator jest uproszczonym kalkulatorem, ale chodzi tylko o wykazanie, jak niewiele brakuje, żeby PiS dzięki Lewicy został odsunięty od władzy.
Opozycję zapewne zmroził trochę ostatni sondaż CBOS dający Lewicy zaledwie 5% poparcia, ale na 15 sondaży uwzględnionych w powyższym zestawieniu był to jedyny taki wynik – dlatego został on usunięty z zestawienia. Drugim dołującym czynnikiem mogły być doniesienia o nieprzychylnym przyjęciu, z jakim spotkały się żartobliwe happeningi LGBT i filmiki aktorów. Na szczęście wybory dopiero za trzy tygodnie. Do tego czasu nieprzychylne nastawienie może minąć, zwłaszcza gdy zdarzy się coś, co rzuci złe światło na rząd. Bo „łamanie prawa i konstytucji” już dawno przestało działać.
Inne tematy w dziale Polityka