Nie boją się wirusa. Za to boją się szczepionki. Mowa o tych, którym pandemia zrobiła coś niedobrego z umysłem. Śmiertelność wśród zarażonych covidem na poziomie 2,6% ich nie przeraża. Przeraża ich śmiertelność na poziomie 0,0007% wśród zaszczepionych przeciw covidowi. Niszczą Kaczyńskiego, Morawieckiego i Niedzielskiego, bo rządy Zjednoczonej Prawicy mylą im się z okupacją, a zwalczanie pandemii z opresją. Przyświeca im żelazna logika, a nawet dwie żelazne logiki.
Żelazna logika numer 1: Ponieważ na każdy milion zaszczepionych Polaków zmarło aż siedmiu, my odmawiamy przyjmowania szczepionki i apelujemy do wszystkich, żeby też się nie szczepili.
Żelazna logika numer 2: Ponieważ na każdy milion zarażonych Polaków zmarło tylko 26 tysięcy, my nie przyjmujemy do wiadomości istnienia pandemii i apelujemy do wszystkich, żeby nie poprzestając na odmowie przyjęcia szczepionki, kontestowali razem z nami przymus noszenia masek, zachowywania odstępów i siedzenia w domu.
Obie te żelazne logiki pojawiły się w dyskursie nad pandemią z konkretnego powodu, ale jest to powód jakby żywcem wyjęty z powieści Stanisława Lema pod tytułem „Obłok Magellana”:
Rzecz dzieje się na statku kosmicznym zmierzającym do układu Alfa Centauri. Po latach międzygwiezdnej podróży wśród uczestników wyprawy zaczyna szerzyć się psychoza na tle rosnącego przekonania, że przebywają nie w głębokim kosmosie, tylko na ziemi. Któregoś dnia bohater powieści wiedziony niedobrym przeczuciem zjeżdża windą na najniższy pokład, gdzie natyka się na tłum ludzi napierających na człowieka broniącego im dostępu do włazu. Wywiązuje się taki mniej więcej dialog:
- Co tu się dzieje?
- Chcemy wyjść – odpowiedział ktoś po długiej chwili zduszonym głosem.
- Tam jest próżnia! – wykrzyknął broniący tłumowi dostępu człowiek.
- Puść nas! – rozległo się kilka głosów na raz.
- Szaleńcy! – krzyknął ten, na którego napierał tłum. – Tam jest śmierć. Słyszycie? Śmierć!
- Tam jest wolność - odezwał się ktoś z tłumu. - Nie masz prawa nas zatrzymywać.
- Opamiętajcie się! – krzyczał cofający się pod naporem tłumu człowiek. - Co wy robicie?! Stójcie!
Powieść nie skończyła się w tym miejscu, bo w ostatniej chwili zjawiła się osoba, która uratowała sytuację. Powieściowy tłum desperatów rozszedł się w milczeniu. Tłumy ludzi z krwi i kości gromadzące się w środku pandemii na ulicach i stokach narciarskich ani myślą się rozchodzić. Najazd turystów na Zakopane nie pozostawił co do tego najmniejszych wątpliwości.
Oczywiście pandemia to nie wyprawa kosmiczna, a Zakopane to nie właz do mknącego w próżni statku. W Polsce nikt nikomu nie broni dostępu do miejsc, gdzie ławo się zarazić covidem i potem umrzeć, jeśli się należy do pechowych 2,6 procent. A nawet jak ktoś broni (na przykład rząd), to prędzej zjawi się osobnik, który pogorszy sytuację (na przykład prezydent Duda), niż człowiek, który ją uratuje. Na obecnym etapie pandemii sytuację próbują ratować chyba już tylko anonimowi blogerzy. Na próbach zresztą się kończy, bo co oni mogą. Znacznie skuteczniejsi są ci, którym pandemia zrobiła coś niedobrego z umysłem i którzy właśnie dlatego uparli się, żeby sytuację pogarszać. Ich skuteczność wynika z liczebnej przewagi nad próbującymi powstrzymać tłum i z tego, że sami są częścią tłumu. Tłum bowiem zawsze podąża za najgłupszymi spośród siebie, którzy wytycząją mu kierunek.
Konkretnym powodem pojawienia się dwóch zdefiniowanych wyżej żelaznych logik jest oczywiście fałszywie ulokowana potrzeba wolności. Ulegli jej ludzie z powieści Lema i ludzie, którzy zjechali tłumnie do Zakopanego. Z tym, że wyprawa kosmiczna i szaleństwo jej uczestników były literacką fikcją, natomiast zakopiańska heca zdarzyła się naprawdę.
Trudno dziwić się zwykłym ludziom, że zrobili sobie przerwę od pandemii. Przywiódł ich do tego rok przesiadywania w domach i przestrzegania nie zawsze dorzecznych obostrzeń. Trudno też się dziwić opozycji, że nie przepuszczała żadnej okazji, by przydzwonić rządowi, pandemia czy nie pandemia. Taka jest jej rola i nie ma na to rady. Ale nic nie usprawiedliwia inżynierów dusz z polskiej prawicy, którzy przez cały ten boży rok robili ludziom wodę z mózgu. Nie polecę po nazwiskach, bo nie chcę być pozywany przez głupców do sądu, gdyby nieopatrznie chlapnęło mi się o parę słów za dużo. Bezpieczniej dla mnie będzie polecieć po grzechach tego towarzystwa.
Pomińmy łakomstwo i nieczystość, nawet chciwość i zazdrość, w polityce nie są to grzechy główne. Pozostają pycha, gniew i lenistwo. Z lenistwem sprawa jest krótka. Inżynierowie z prawicy potrząsający sztandarem urojonej potrzeby wolności na pewno grzeszą lenistwem umysłowym. Nic tu się więcej nie da powiedzieć. Gdyby chciało im się choćby chwilę pomyśleć, nie upadliby aż tak nisko, by na wyścigi ze współczesną Targowicą niszczyć polski rząd.
Pycha i gniew. To tu, na tych dwóch biegunach ogniskuje się całe zło. Inżynierowie dusz z polskiej prawicy grzeszą pychą i gniewem wykrzykując przez swoje tuby takie na przykład sentencje:
<< Nie wierzcie nikomu. Ta władza utraciła wiarygodność całkowicie. PiS nie chce oddać nawet ułamka władzy w ręce kogoś, kto byłby od partii całkiem niezależny. Nie ma już miejsca na wolne media; po roku pandemii zostało tylko miejsce dla wolnych strzelców takich jak ja. Nie wierzcie nikomu, nie wierzcie w nic. Zakopane - co władzę tu zaskakuje? Każdy zdrowo myślący człowiek przewidywał taką sytuację. Nie dajcie Państwo grać sobie w tak ordynarny sposób na emocjach. To jest walka ludzi, którym pod pretekstem dbałości o to, żeby nas jakiś wirus przypadkiem nie zaraził, zabiera się wolność. Nie dajcie się ogłupiać narracjom osnutym wokół modnej choroby. >>
Osoby normalne, wyzbyte pychy i gniewu, nie byłyby w stanie wygenerować z siebie podobnych bredni. Tylko pycha mogła wbić ci do głowy przekonanie, że ty, zadufany w sobie mędrek po ukończonej polonistyce, politologii czy socjologii, jesteś mądrzejszy od wszystkich światowych organizacji ochrony zdrowia, wszystkich naukowców latami specjalizujących się w wirusologii i epidemiologii, i wszystkich polityków, którzy lepiej czy gorzej jakoś radzą sobie z pandemią, mimo niedostatku funduszy i sprzętu. Oni, motywowani poczuciem odpowiedzialności, robią konkretną robotę. Ty mędrku umiesz tylko się nadymać i wściekać. Najmocniej przepraszam, umiesz jeszcze pyszczyć. To jest cała twoja racja bytu. Jak na polonistę, politologa czy socjologa to i tak dużo. Najszczęśliwszy chyba będziesz, jak wywrócisz z koleżkami prawicowy rząd.
Inne tematy w dziale Rozmaitości