Nie będę pisał o rzeczach błahych jak spory w i o TVN i burza w szklance wody dotycząca Trybunału Konstytucyjnego. Skomentuję epizody krótko: psy szczekają, karawana idzie dalej. Nie skrytykuję też tej czy innej decyzji personalnej, bo nie wniosłoby to nic nowego do fotografii Polski po wyborach parlamentarnych oraz Europy po akcie terroru w Paryżu. Nie, nie miałoby to najmniejszego sensu, bowiem zachowania jednostek warunkuje sytuacja, a ta zmienia się w sposób tak dynamiczny jak rzadko w historii. Nie znajdziesz też, drogi internauto, nawet słowa tej czy innej poprawności politycznej. Za to chciałbym nakreślić kilka kluczowych kierunków, w którym powinna pójść Polska w niespokojnych czasach korzystając z unikalnej sytuacji, gdy formujący się rząd i zwycięska partia otrzymały bardzo silny mandat i szansę na sprawną władzę wykonawczą.
Polska, Europa i świat po akcie terroru w Paryżu.
Banalnym zadaje się twierdzenie, że świat po akcie terroru w Paryżu już nigdy nie będzie taki sam, gdy niemal z dnia na dzień odwracają się przymierza, a politycy nerwowo szukają dróg wyjścia z impasu. Skutki kryzysu finansowego dotykają kolejnych regionów. Poszerza się obszar wojen i konfliktów. Tymczasem, wizytówka Unii Europejskiej, strefa Schengen bez granic narodowych, wali się jak przysłowiowy domek z kart.
Finanse
Właśnie minął tydzień od serii zamachów terrorystycznych w Paryżu. Nie wywołały zapaści na na giełdach i rynku finansowym. Przeciwnie. Tydzień dzielący nas od paryskiej traumy okazał się dla giełd od Nowego Jorku po Frankfurt najlepszy od miesiąca... I tak amerykański indeks Dow Jones Industrial Average zyskał 3,4 proc. a niemieckiDAX aż 4,7 proc. Ciągle w mocy stoi reguła, że czym gorzej w realnej gospodarce, tym lepiej dla graczy spekulujących na rynku papierów wartościowych. Mechanizm pozostaje ten sam co przedtem - o ile ataki w Paryżu w konsekwencji utrudnią międzynarodową wymianę handlową i spowolnią realną gospodarkę, o tyle bardziej hojny okaże się zapowiadany przez Europejski Bank Centralny dodruk pieniądza. W tym samym czasie inny krążownik rynków finansowych, amerykański FED zapowiada podwyżkę krótkoterminowych stóp procentowych. I jakby usilnie nie racjonalizować tej sytuacji, to dwa największe banki centralne wchodzą właśnie na kolizyjny kurs. Decyzja FED może wywołać znaczne reperkusje dla krajów i firm, które pozostają zadłużone w innych niż lokalne waluty. Wspólny europejski pieniądz będzie nadal słabł w stosunku do amerykańskiego dolara. Również polski złoty dostanie rykoszetem, i to z naddatkiem, wbrew życzeniowym prognozom wielu rodzimych analityków zatrudnianych przez banki. Szczególnie narażeni okażą się jak zwykle „frankowicze”, którzy wzięli „kredyt” hipoteczny indeksowany do franka szwajcarskiego. Teraz już 30 tysięcy z nich poddano egzekucji bankowej. Ta liczba zwielokrotni w ciągu najbliższych trzech miesięcy, a ryzyko systemowe w sektorze bankowym związane z toksycznymi frankami nie da się dłużej chować pod dywan. Pokaże swą brzydka twarz w postaci kilku banków, których płynność pozostaje zagrożona. Stąd też „na wczoraj” potrzebna jest ustawa frankowa, która przetnie proceder wyrzucania kredytobiorców z mieszkań na bruk, transferu portfeli tych kredytów do firm windykacyjnych i uchroni sektor bankowy przed poważnym kryzysem.
Wydarzenia ubiegłego tygodnia i niespodziewany upadek największego banku spółdzielczego w Polsce potwierdza też jakże jałową i bezskuteczną instytucją okazuje się kolejny raz Komisja Nadzoru Finansowego, by nie użyć bardziej dosadnych i adekwatnych do sytuacji określeń. Bo jeśli mamy do czynienia z zamierzoną regułą działań, w której mieści się patrzenia przez palce na nadużycia finansowe, to należy mówić wprost o niedopełnieniu obowiązków i korupcji w organie państwa, którego celem powstania miała być kontrola rynków i zapewnienie stabilności systemu finansowego Państwa.
Finanse Publiczne
Trwają właśnie prace nad poprawką do budżetu Państwa. Ich wynik wskaże kierunek na najbliższy rok. Jeśli deficyt zgodnie z zapowiedzią zostanie powiększony w stosunku do peowskiej schedy, moim zdaniem byłby to niewłaściwy ruch. Oczekiwałbym zmniejszenia deficytu choć o symboliczny miliard złotych, który to ruch (2,5 miliarda mniej wydatków), przy 350 miliardach złotych całości wydatków państwa, pozostanie w granicach błędu statystycznego. Jednak, co ważne, ponieważ przykład idzie z góry to takie posunięcie wyznaczy kierunek strategiczny dla innych jednostek organizacyjnych. Wzrost PKB tak, lecz przy ograniczeniu przyrostu długu państwowego. Warto przecież pamiętać, że 24 proc.wzrostu PKB w ciągu ośmiu lat rządów PO-PSL okupiono przyrostem zadłużenia sektora publicznego o 100 proc. Zadłużano nas 4-krotnie szybciej niż roslo PKB. Nie sposób przecież trwać w tym szaleństwie, bo przegrywamy w dwójnasób na coraz wyższym koszcie jednostki długu i jednoczesnym wzroście wolumenu nie zyskując nic na efektywności. W języku finansów taka sytuacja ma swoje określenie: spirala zadłużenia - trafne zwłaszcza, gdy dotyczy kraju, w którym z roku na rok spadają przychody podatkowe. Podpieram swój postulat o wnioski z alarmującego raportu „banku banków centralnych” tj. Banku Rozliczeń Międzynarodowych, który chyba tylko przez litość nie wskazał Polski palcem opisując zjawisko dotykające wielu innych krajów. Tyle snapshot, teraz nieco bardziej strategicznie.
W Unii Europejskiej
Polska mogłaby być rzeczywistym beneficjentem Unii Europejskiej. Dotąd tak niestety nie było. Traktowano nasz kraj jak wydmuszkę finansową mówiąc oględnie i obrazowo. Kupowaliśmy liche świecidełka za 4 „podarowane” nam euro zapominając, że ze swoich zawsze dorzucamy kolejne 6 euro. Trik tkwił w tym, że rzekomy darczyńca i tak zwykł zgarniać całą dychę. Stąd rosnące długi za liche acz drogie autostrady, których utrzymanie kosztuje krocie. A gdzie zwrot na kapitale? Bo przecież nie na „dealu” gazoport za super drogi katarski gaz, by posłużyć się konkretnym przykładem! Można by tak narzekać bez końca. Żeby tego nie robić, przyjrzyjmy się czym obecnie Unia kusi naszych decydentów. Słyszymy o nowym gazociągu z Danii do Polski, którym popłynie norweski gaz do naszego regionu Europy, czy też o rozbudowie gazoportu w Świnoujściu. Pytania, które nasuwają się biorąc pod uwagę nasze dotychczasowe doświadczenia, zdają się szczegółowe biorąc pod uwagę bezpieczeństwo energetyczne kraju. Tam jednak tkwi diabeł. Oto one: i. czy rury potrzebne do budowy gazociągu wyprodukuje polski podatnik czy też zagraniczny dostawca? ii. kto zaprojektuje od strony technicznej to przedsięwzięcie? Kto okaże się wykonawcą? I tak dalej... A przecież analogiczne pytania należy zadać w przypadku choćby dozbrojenia wojska, na co wydamy w najbliższych latach ponad 100 miliardów złotych czy energetyki, która pochłonie wiele miliardów w nakladów inwestycyjnych. Każda z tych sfer ma swoją specyfikę, a diabeł - powtarzam - tkwi w szczegółach.
Między Niemcami a Rosją
Nie jest to temat, który stanowiłby dziś o kwestiach życia i śmierci, choć za naszą wschodnią granicą trwa konflikt zbrojny. I żadne ISIS na Bliskim Wschodzie nie zmieni położenia i sytuacji naszego kraju. Pozostaniemy tu, gdzie trwaliśmy przez wieki. Paradoksalnie, to nasze położenie narzuca strategiczne kierunki rozwoju kraju. Przemysł zbrojeniowy, na którym we współczesnym, niespokojnym świecie nie można stracić, jeśli dobrze zainwestujemy. Technologie podwójnego zastosowania, telekomunikacja, drony, systemy wczesnego ostrzegania, systemy rakietowe łącznie z... rakietami balistycznymi z całą pewnością mogą stanowić jedyny skuteczny środek odstraszania. Ale również - co ważne dla siły gospodarki - rodzimi prywatni kontraktorzy w tej dziedzinie. I dalej, rozwój innych gałęzi przemysłu. Innowacyjność, która nie zaistnieje bez przemysłu. Brzmi jak pobożne życzenia. Cóż, jeśli tak myślisz, to zła wróżba na przyszłość, bowiem są to pytania i decyzje, których nie można zamilczeć i unikać przy pełni władzy wykonawczej.
Dobry początek
Podatki od super marketów i sektora bankowego to dobry początek. Okiełznanie samowoli Trybunały Konstytucyjnego również wskazuje, że wyrastamy z okresu dziecięcej naiwności. Czy jednak pojęliśmy już, że niemal każda decyzja w sferze publicznej niesie za sobą konkretne konsekwencje finansowe? Czy potrafimy uczyć się na błędach przeszłości? Czy starczy nam woli, by przeprowadzić realne audyty instytucji państwa, ministerstw i spółek skarbu państwa? Czy zdobędziemy się na rzeczywistą konkurencję z przemysłem niemieckim? Czy stworzymy silne i sprawne państwo, integralne w Unii Europejskiej i NATO, które nakreśli i będzie w stanie bronić w sferze gospodarki, energetyki i obronności racji stanu krajów naszego regionu, popularnie zwanego Międzymorzem?
Inne tematy w dziale Gospodarka