Politycy PO-PSL przekroczyli rubikon. Atakują prezydenta Andrzeja Dudę za jego wystąpienie w rocznicę Paktu Ribbentrop – Mołotow w Estonii oraz jasne stanowisko o potrzebie rozszerzenia „formatu normandzkiego” o przedstawicieli Polski i krajów Europy Środkowej. O takie właśnie stanowisko apelowaliśmy przecież do prezydenta już przed jego elekcją. Zrobił więc tak jak oczekiwali od niego wyborcy.
Przedstawiciele rządu podkopują autorytet prezydenta w przeddzień jego wizyty w Niemczech i spotkania z kanclerz Angelą Merkel. Rację ma Andrzej Duda, gdy celnie podsumowuje tę sytuację: „Pani premier prowadzi kampanię wyborczą, a ja prowadzę polskie sprawy”. Osłabianie przez ustępujące formacje polityczne pozycji negocjacyjnej najwyższego przedstawiciela Polski na progu prezydencji i pierwszych kontaktów z potężnym sąsiadem zasługuje nie tylko na słowa krytyki, ale też postawienie pytania natury podstawowej: „Czy politycy PO-PSL nie sprzeniewierzają się interesom Polski?”
Sytuacja co żywo przypomina zaskakujące konszachty Tuska z Putinem przed i po 10 kwietnia 2010 roku. Jeśli wtedy mieliśmy do czynienia z wyrachowaniem i cynizmem politycznym, to teraz nie sposób określić zabiegi polityków PO-PSL inaczej niż jako krótkowzroczność zmieszana z głupotą. Kojarzy się to też ze schyłkiem rządów lewicy na Węgrzech i początkiem rządów Orbana, gdy odchodzący w niebyt politycy szukali wsparcia zagranicą gotowi przehandlować własny kraj. Dziś Węgry dobrze prosperują, otrząsnęły się z nadmiernego zadłużenia wprowadzając nowy system podatkowy. Wspierają rodzime firmy kosztem koncernów międzynarodowych. A przede wszystkim przewalutowały „kredyty we frankach” uwalniając obywateli z bankowej niewoli!
Koalicja PO-PSL pozostawia podobną spuściznę, jak lewica na Węgrzech: podwojone zadłużenie kraju, pusty skarb państwa i zwyczajne zaprzaństwo obcym interesom w postaci postronka kredytów hipotecznych denominowanych we frankach szwajcarskich. Zdaje się, że nie przypadkiem w przeddzień rozmów Duda-Merkel zagraniczne banki postanowiły przypilnować swoich interesów w Polsce ingerując bezpośrednio w nasz wewnętrzny proces legislacji prawnej.
Spuścizna PO-PSL zagraża stabilności polskiej gospodarki. Inne gorące kartofle podrzucone następcom to wiecznie niedokończony gazoport w Świnoujściu, krytyczna sytuacja w Kompanii Węglowej i całym sektorze górnictwa węgla kamiennego oraz niespodziewane wielomiliardowe straty Polskiej Grupy Energetycznej. Czeka nas zapewne jeszcze wiele innych nieprzyjemnych i kosztownych niespodzianek.
Pozostaje nam uparcie robić swoje, bo damy radę. Priorytetem winno być bezpieczeństwo Polski rozumiane szeroko: od stabilności gospodarczej przez wzmocnienie wschodniej flanki NATO i UE po upodmiotowienie obywateli, którzy rozumieją więcej niż by się zdawało politykom koalicji PO-PSL. Dadzą temu wyraz w nadchodzących wyborach parlamentarnych. Języczkiem u wagi do większości rządowej, a może i konstytucyjnej, mogą okazać się poszkodowani przez banki: „nabici we franki” i „przywiązani do polisolokat”:
Więc choć się spęka świat i zadrży słońce... damy radę odbudować naszą polską wspólnotę. To zadanie realne, choć niełatwe. Od naszego zaangażowania w najbliższych tygodniach zależy kształt polskiej rzeczywistości w kolejnych czterech, a nawet i może ośmiu latach.
Autorzy:
Ryszard Czarnecki
Jerzy Bielewicz
Inne tematy w dziale Gospodarka