Rządząca koalicja zmieniła też taktykę traktując osobę urzędującego prezydenta jako pionka, którego z góry przeznaczono na stratę. Jego otoczenie popycha go do ostatniej straceńczej misji:
KOMOROWSKI MA ROZPĘTAĆ NA NIESPOTYKANĄ DOTĄD SKALĘ KAMPANIĘ NIENAWIŚCI, KTÓRA „TRWA MAĆ” DO WYBORÓW PARLAMENTARNYCH W PAŹDZIERNIKU TEGO ROKU.
Dlatego i Andrzej Duda, gdy na naszych oczach rośnie w siłę, powinien dostosować swoje taktyczne cele do zmieniającej się sytuacji, bowiem nadchodzące kilka dni zaważą znacząco na sytuacji w kraju i wyniku nadchodzących wyborów parlamentarnych. W swych wystąpieniach powinien przejść do konkretów programu naprawy Polski. Jego propozycje winny zostać skierowane do wszystkich sił politycznych dążących do zmiany układu politycznego. Ułatwi to współpracę ku naprawie kraju w przyszłym parlamencie.
Priorytety sprowadzają się do kilku strategicznych obszarów. Cztery zdają się równoważne – bez nich i każdego z osobna ani rusz. Są to: po pierwsze, naprawa wymiary sprawiedliwości, a zwłaszcza sądownictwa, po drugie, repolonizacja banków i ukrócenie ich sobiepaństwa, po trzecie repolonizacja systemu podatkowego, tak by wyrównać szanse między wielkimi korporacjami międzynarodowymi a lokalnym polskim biznesem i po czwarte, reindustrializacja kraju z myślą o najnowszych technologiach. Oczywiście, należy również pochylić się nad zmianą Konstytucji RP i ordynacji wyborczej, by dostosować i je do zmieniającego się szybko otoczenia.
Przed Andrzejem Dudą bardzo trudny okres do sierpnia tego roku, gdy zostanie powołany na urząd Prezydenta. Do tego czasu jako prezydent elekt będzie musiał ostrożnie stąpać po politycznej linie, bo kampanie do wyborów parlamentarnych została już teraz rozpoczęta zgodnie z taktyczną decyzji establishmentu.
Będzie też wystawiony na bezpardonowe ataki, dokładnie tak jak dotychczas. Jego tarczą musi być pozytywny plan naprawy Polski skierowany także do przyszłych koalicjantów. A nie są to z całą pewnością PO, PSL czy SLD.