Wczoraj szef KNF przedstawił w Sejmie RP propozycje rozwiązania sporu między „frankowiczami” a tymi z banków, które w latach 2006 do 2008 hojną ręka rozdawały kredyty hipoteczne indeksowanych do franka szwajcarskiego osiągając nieuprawnione wielomiliardowe zyski. Przewodniczący przyznał, że mimo wieloletnich spłat rat kapitału, ten mimo wszystko wzrósł na skutek deprecjacji złotówki. Podał przykład, że 300 tys. złotych kredytu indeksowanego do franka, który klient banku zaciągnął w 2008 roku, narosło po kolejnych falach osłabienia złotego do 500 tys. złotych - wciąż do spłaty. Dane te zestawił z kredytem hipotecznym w złotych, gdy zgodnie z logiką spłaty kapitały prowadzą do... obniżenia kapitału pozostałego do spłaty. I tu tkwi przewrotność propozycji KNF.
Banki przy wsparciu KNF nie chcą oddać nieuprawnionych zysków, które osiągnęły na kredytach indeksowanych do franka w latach 2006 do 2015. Propozycja KNF przewiduje przeliczenie pozostałego do spłaty we frankach zobowiązania kredytobiorcy po obecnym średnim kursie NBP i rozdzieleniu otrzymanej sumy na dwa kredyty złotówkowe: pierwszy o kapitale równym wartości mieszkania i drugi o kapitale wynikającym z osłabienia złotego do franka w latach 2006 do 2015. Każda spłata kapitału drugiego kredytu pociągałaby umorzenie należności banku równej wartości. W ten sposób banki pomniejszą jedynie swoje przyszłe zyski jednocześnie zachowując to, co zarobiły na „frankowiczach” w latach 2006 do 2015.
W mojej ocenie ta propozycja KNF jest nieuczciwa wobec kredytobiorców. Banki uniknęłyby korekty osiągniętych zysków kosztem strat jakie ponieśli przez te lata „frankowicze”. Należy zatem czekać na szczegóły zapowiedzianej przed dwoma tygodniami propozycji KNF przewalutowania kredytów we frankach po kursie z dnia podpisania umów. Przy czym „frankowiczom” należy się odszkodowanie i zadośćuczynienie za poniesione straty, również te moralne. Banki nie mają szans na zmiłuj się. Całkowicie zawiodły zaufanie swoich klientów, a wczorajsza propzycja KNF obnaża skalę szkód wyrządzonych „frankowiczom”.
Na marginesie warto dodać, że najbardziej poszkodowanym „frankowiczem” pod rządami PO-PSL okazuje się Państwo Polskie. Zadłużenie sektora publicznego denominowane w obcych walutach podwoiło się w ciągu siedmiu lat, a suma długów w obcych walutach we wszystkich sektorach gospodarki osiągnęła astronomiczną kwotę 380 miliardów dolarów! Stąd doprawdy prawdziwym kuriozum zdaje się decyzja premier Kopacz o powrocie ministra Rostowskiego do rządu na stanowisko szefa doradców. Przypomnijmy, osoby, która odpowiada nie tylko za kolosalny wzrost zadłużenia Państwa, ale też położyła rękę naszych oszczędnościach emerytalnych.
Więcej na: http://unicreditshareholders.com/bie%C5%BC%C4%85ce_informacje
Inne tematy w dziale Gospodarka