Mamy do czynienia z trzecim tygodniem spadków na światowych giełdach. Amplituda wahań na rynku akcji z dnia na dzień sięga nawet 4% wartości indeksów. Co gorsza. z każdą kolejną sesją rośnie. Jeśli dzisiejsze spadki dochodzące nawet do 2% na giełdach europejskich o godzinie 12-stej przeniosą się przez weekend na poniedziałkową sesję będziemy mogli mówić o krachu i powtórce z kryzysu 2008 roku.
Przyczyny kłopotów są jak zwykle prozaiczne, znane od lat: kryzys zadłużenia i nierównowaga w światowej gospodarce. W samych Chinach wartość kredytów w bankowości cienia (określana jako parabanki w Polsce) przekroczyła 35% PKB.
Nad miarę zadłużone samorządy lokalne, poprzez które chińskie politbiuro nie daje już rady stymulować gospodarkę przyprawiają o nieznośny ból głowy, biorąc pod uwagę spadający eksport i gasnący popyt wewnętrzny.
W Europie niemiecki PKB wg wszelkich znaków na niebie i ziemi skurczy się drugi kwartał z rzędu wypełniając definicję technicznej recesji. Gdy tymczasem we Włoszech recesja trawi gospodarkę nieprzerwanie od kilku lat, a Francja boryka się ze stagnacją przy nieokiełzanym deficycie i rosnącym bezrobociu.
Dochodzi do napięć w strefie euro, bo Niemcy przy pełnym zatrudnieniu (mimo początku recesji!) wypracowują rekordowe nadwyżki w handlu zagranicznym, podczas gdy ich europejscy partnerzy przy rosnącym bezrobociu wpadają w spiralę zadłużenia finansując deficyt w … handlu z Niemcami.
O Rosji – szkoda mówić – popełnia właśnie gospodarcze sepuku. Widzą to Rosjanie, którzy ruszyli po depozyty do banków, wywołując to czego świat finansów boi się najbardziej - RUN NA BANKI.
Tymczasem polska gospodarka, rząd i NBP błądzą jak Kopacz na czerwonym dywanie w Berlinie. Bez radykalnej zmiany polityki podatkowej, rewolucji w strukturze wydatków państwa, repolonizacji prawa bankowego, to właśnie Polska zapłaci jedną z najwyższych cen za kryzys.
Znowu potraktują nas jak światowego NINJA (no income, no job or assets), któremu wolno się zadłużać nad miarę – ale do czasu. Kiedy wyssą z nas ostatnie soki, kiedy kolejne pokolenie młodych Polaków wyjedzie za pracą z kraju, skończymy jak skórka od banana rzucona bezmyślnie na chodnik. Bo kto będzie pamiętał o rzeszy emerytów na głodowych racjach dobiegających kresu w mieszkaniach obciążonych odwróconą hipoteką? Gorzkie słowa? Niestety, póki co walec korupcji politycznej, ogłupiałych rządów i spirali długów toczy się niezatrzymany.
Więcej na: http://unicreditshareholders.com/bie%C5%BC%C4%85ce_informacje