„Kolejna fala spadków na złotym może nastąpić po piątkowym szczycie Unii, jeśli obietnice polityków będą dotyczyły jedynie zmian traktatowych bez doraźnych działań na krótką metę.” – tym zdaniem kończy się mój artykuł z czwartku zeszłego tygodnia.
Upadek piramidy finansowej Rostowskiego
Nie żebym teraz chciał się chwalić – „o, jak zwykle mam rację”, przeciwnie wracam do czwartkowego artykułu, by pokazać nieuchronność prostych finansowych mechanizmów. Co więcej, nie tylko złoty osłabł wczoraj, w ciągu jednego dnia w sposób, co tu dużo gadać – dramatyczny i niespotykany, ale też polscy politycy dają kolejne dowody, że ich decyzje – perwersyjnie – godzą w naszą walutę.
Otóż, Tusk na szczycie zgodził się, no właśnie, sam nie wie na co. Krajowi ekonomiści szacują, że kontrybucja Polski na ratowanie krajów bankrutów strefy euro może wynieść nawet 10 miliardów euro. Pieniądze te miałby dać NBP, jako pożyczkę udzieloną Międzynarodowemu Funduszowi Walutowemu, po uprzednim spieniężeniu rezerw walutowych. Warto przypomnieć, że 10 miliardów euro stanowi prawie 15% obecnych rezerw NBP(!), ponad 3% PKB, prawie 25% dotychczasowych dochodów podatkowych państwa w tym roku, czy też grubo przekracza tegoroczny deficyt budżetowy. Gdyby rzeczywiście Polska dorzuciła 10 miliardów euro, to nasza kontrybucja byłaby proporcjonalnie większa niż środki przeznaczone na ten cel przez bogate Niemcy!
Nic więc dziwnego, że złoty osłabł wczoraj w stosunku do dolara o 10 groszy, a do euro o 5 groszy. I nie ma w tym słowa przesady, jeśli powiemy, że tak się stało za sprawą spolegliwości Tuska i Rostowskiego podczas piątkowego szczytu. Polski po prostu nie stać na pomoc w ratowaniu strefy euro. Jeśli do takiej pomocy dojdzie, złoty już teraz najsłabsza waluta Unii Europejskiej (jego wartość spadła w poniedziałek więcej niż którejkolwiek innej waluty spośród 27 krajów UE), z całą pewnością zapikuje w dół, co dalej pogrąży gospodarkę. Jak pisałem w czwartek rzeczywisty dług publiczny szybko przekroczy 1 bilion złotych – może nawet przed końcem roku!
W tej sytuacji jednostronność decyzji Tuska i Rostowskiego z Bieleckim w tle, którzy szafują naszym losem i wartością złotego, nie pytając przy tym o zgodę parlamentu i obywateli, zwyczajnie poraża i zdaje się co najmniej karygodna. Cóż, rzadko w historii napotykamy tak oczywisty dowód, że rządzący krajem nie kierują się dobrem i interesem własnych obywateli. To gorzkie słowa w dzisiejszym dniu - 13 grudnia 2011 roku - 30 lat po wprowadzeniu w Polsce stanu wojennego. Czy czeka, nas jak 1981 roku, kolejny raz - 7 chudych lat?
PS Jak kruche są rezerwy NBP niech świadczy fakt, że w przeciągu ostatnich dwu miesięcy NBP wydał 4,5 miliarda euro na obronę złotówki. W tym samym czasie Ministerstwo Finansów sprzedało na rynku wewnętrznym waluty o równowartości 6 miliardów złotych.
PS1 Ogłoszono właśnie, że inflacja podskoczyła do 4,8%.
Więcej na: Unicreditshareholders.com
Inne tematy w dziale Gospodarka