Jerzy Bielewicz Jerzy Bielewicz
313
BLOG

Z prasy. Sześciopak nie uratuje Europy

Jerzy Bielewicz Jerzy Bielewicz Gospodarka Obserwuj notkę 0

Z Jerzym Bielewiczem, finansistą, prezesem Stowarzyszenia "Przejrzysty Rynek", rozmawia Małgorzata Goss, Nasz Dziennik

Eurostrefa próbuje pokonać kryzys, mocniej się integrując. Pod koniec września Parlament Europejski przyjmie sześć aktów prawnych Komisji Europejskiej, które zakładają koordynację fiskalną strefy, ścisłą dyscyplinę budżetową i automatyczne sankcje dla krajów nadmiernie zadłużonych. Czy "sześciopak" uratuje eurostrefę?
- Jestem co do tego sceptyczny. Przede wszystkim z regulacji tych przeziera naiwna wiara biurokracji brukselskiej, że jeśli przesunie się decyzje budżetowe z poziomu politycznego (który podlega demokratycznej kontroli) na poziom automatycznych procedur, to problemy eurostrefy znikną. Otóż nie znikną. Przecież banki też mają sztywne procedury dotyczące kapitałów własnych, poziomu rezerw, portfeli kredytowych, a mimo to właśnie w sektorze bankowym powstał globalny kryzys. Biurokratyczne procedury zawiodły i zawiodą także w przyszłości. Profesor Witold Modzelewski zwrócił kiedyś uwagę, że wokół każdej restrykcyjnej regulacji w sferze finansowej czy podatkowej wyrasta natychmiast cały "przemysł", który pracuje tylko nad tym, jak obejść prawo. To pożywka dla rozmaitych firm consultingowych, prawnych, doradztwa podatkowego. Zawsze znajdzie się droga do obejścia zakazów, a przykładów nie trzeba daleko szukać, np. w Polsce mamy progi ostrożnościowe zadłużenia, ale minister finansów z łatwością je obchodzi, zakupując swapy walutowe, jako że te instrumenty są wyłączone ze statystyk budżetowych i nie zwiększają poziomu zadłużenia. Wszyscy znają tę metodę, wielu ją stosuje, ale publicznie - cisza. Podobnie tzw. raje podatkowe, wszyscy wiedzą, że można tam ulokować biznes lub konto, żeby uniknąć płacenia podatków, i cisza. Założę się, że unijni ministrowie już obmyślają sposoby, jak ominąć zapisy "sześciopaku" i nie narazić swych krajów na sankcje. Jedynym pozytywnym elementem nowych regulacji jest propozycja ujednolicenia statystyki budżetowej i zasad księgowania. Ale czy się to powiedzie, stoi pod dużym znakiem zapytania.

W sprawie kryzysu eurostrefy zabrał głos prezydent Obama, który oświadczył, że bez jej uzdrowienia gospodarka światowa nie ruszy z miejsca. Co mogłoby uratować eurostrefę?
- Należy zacząć od naprawy systemu banków centralnych i sektora bankowego. Ten system nie działa, zepsuł się podczas kryzysu. Poszczególne elementy nie wykonują tego, co do nich należy. Banki zarabiają na spekulacji zamiast na kredytowaniu gospodarki. Z kolei banki centralne odpowiedzialne za siłę waluty drukują puste pieniądze i zarazem utrzymują stopy procentowe na poziomie zbliżonym do zera, dostarczają w ten sposób tani pieniądz do spekulacji. W efekcie dziś nie opłaca się ani oszczędzać, ani inwestować, a wyłącznie spekulować. Koniunktura zależy wyłącznie od tego, czy Fed albo EBC dopuszczą puste pieniądze na rynek. To droga donikąd. Procesami gospodarczymi można i należy sterować. Ale nie pod prąd. Niestety, biurokracja europejska porusza się w zglobalizowanym świecie jak słoń w składzie porcelany, który za każdym ruchem powoduje szkodę. Tym, co obecnie należałoby zrobić, to ograniczyć spekulację i przywrócić finansowanie realnej gospodarki. Trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie, co ma być tym impulsem rozwojowym, czy nadal pieniądze publiczne, czy raczej oszczędności prywatne zdeponowane w bankach. Pierwsze rozwiązanie zakłada, że będziemy nadal drukować pusty pieniądz, zadłużać finanse publiczne i napędzać światową spekulację. To skończy się bankructwem eurostrefy. Bardziej efektywne byłoby uruchomienie prywatnych oszczędności i wpuszczanie ich do gospodarki w oparciu o mechanizm rynkowej alokacji kapitału. Ten silnik wyciągnąłby stopniowo Europę z kryzysu gospodarczego i kryzysu zadłużenia. Eurostrefa musi zatem dokonać jasnego wyboru politycznego, zamiast poddawać się automatyzmowi biurokratycznych procedur, które leczą objawy, a nie przyczyny kryzysu.

Jak zmobilizować prywatne oszczędności i skłonić banki do podjęcia akcji kredytowej?
- Należy podnieść stopy procentowe zarówno w Europie, jak i w Ameryce, i wszędzie tam, gdzie są one poniżej poziomu inflacji. Zmniejszy to strumień kapitału spekulacyjnego i przejściowo spowoduje spadki na rynkach kapitałowych, ale innego wyjścia nie ma. Po drugie, państwa muszą wycofać się z gospodarki, aby uwolnić środki finansowe do kredytowania inwestycji prywatnych. Dzisiaj banki gros kredytów kierują na inwestycje publiczne, ponieważ są one mniej ryzykowne od prywatnych. Po trzecie wreszcie, należy podzielić globalne banki, oddzielając bankowość inwestycyjną od komercyjnej, ponieważ obie dziedziny dzieli konflikt interesów. Nie może być dłużej tak, że banki zbierają oszczędności ciułaczy, a następnie spekulują nimi na międzynarodowych rynkach, a jeśli kredytują, to tylko inwestycje publiczne. Dla przedsiębiorcy w tym systemie nie ma miejsca. Tak więc prywatne oszczędności muszą być kierowane przez banki na finansowanie prywatnych inicjatyw gospodarczych. I jeszcze jedno - warunkiem uratowania eurostrefy jest zgoda na wystąpienie z niej Grecji. Utrzymywanie Grecji w strefie euro skazane jest z góry na niepowodzenie. To walka z naturą rynku. Nie pomogą polityczne zaklęcia. Im wcześniej Grecja wróci do drahmy, tym lepiej.
Jeśli nie przeprowadzimy wspomnianych zmian, gospodarka nigdy nie ruszy, a fundusze spekulacyjne doprowadzą zadłużone kraje jeden po drugim do bankructwa. Komisja Europejska i Europejski Bank Centralny mają tu dużą rolę do odegrania jako regulatorzy rynku i ładu instytucjonalnego w Europie. Politycznie to oczywiście trudne do przeprowadzenia, bo politycy wciąż pozostają w kieszeniach bankierów.

Dziękuję za rozmowę.

Więcej na: Unicreditshareholders.com

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka