Jerzy Bielewicz Jerzy Bielewicz
338
BLOG

Nadchodzi protekcjonizm

Jerzy Bielewicz Jerzy Bielewicz Gospodarka Obserwuj notkę 2

A zjawisko to nie zależy od woli tego lub tamtego przywódcy, parlamentu czy partii politycznej w tym czy innym kraju. Nie zależy również od… Układu Ogólny w sprawie Taryf Celnych i Handlu (ang. General Agreement on Tariffs and Trade, GATT) czy teraz od Światowej Organizacji Handlu (ang. World Trade Organization, WTO).

 Warto przypomnieć że układ GATT podpisano już w 1947 roku, zaraz po II Wojnie Światowej, jako antidotum przeciw kreowaniu barier w handlu międzynarodowym.  W zamierzeniu kraj pozbawiony np. surowców naturalnych mógł je nabyć na wolnym rynku, zatem nie był przymuszany do ekspansji terytorialnej by je pozyskać - siłą. Tyle teoria. W praktyce GATT i WTO sprawdziły się nieźle jako rozjemca wszelkiego rodzaju sporów handlowych w czasach stabilizacji i stosunkowo dobrej koniunktury gospodarczej. Jednak wraz kryzysem światowym mamy do czynienia z niespotykanym wręcz wzrostem ryzyka w wymianie międzynarodowej. W krótkim czasie z obiegu gospodarczego „wypadły” takie kraje jak Libia, Białoruś, Syria. Do równowagi ciągle nie mogą powrócić Egipt czy Tunezja po rewolcie i zmianie rządów. Sztucznie podtrzymywane są gospodarki Grecji, Irlandii, Islandii, Portugalii. Dochodzi do tego opłakany stan systemu i instytucji finansowego, łącznie z FED i EBC. FED siedzi dziś na 1,5 biliona obligacji i produktów finansowych o wątpliwej wartości. Podobnie EBC. Na domiar złego strefa Euro chwieje się w posadach i może pęknąć pod ciężarem pomocy dla przecież niedużego kraju jakim jest Grecja. Nie warto wręcz wspominać o przeszkodach „technicznych” jak… przekroczenie pułapu zadłużenia USA. O wiele ważniejsze wydają się utrzymujące trendy w gospodarce światowej, a w szczególności te w wymianie handlowej pomiędzy Chinami a USA. Prowadzą z jednej strony do nieograniczonego wzrostu zadłużania USA, a z drugiej do bezsensownego wzrostu rezerw chińskich w dolarach, bądź niekontrolowanego dodruku pieniędzy przez FED. W zeszłym tygodniu Prezydent Obama ogłosił kolejny plan tym razem wsparcia amerykańskiego przemysłu wytwórczego (500 milinów dolarów). Czy to zagra? Doprawdy, trudno powiedzieć, jak (?), bez ustanowienia ceł na tanie produkty z zagranicy. Można raczej zaryzykować twierdzenie, że mamy do czynienia z kiełbasą przedwyborczą, a owe 500 milionów dolarów zamiast przyczynić się do tworzenia miejsc pracy w USA szybko znajdą drogę do chińskich dostawców. Z kolei Międzynarodowa Agencja Energii zadeklarowała w zeszłym tygodniu uwolnienie 60 milionów baryłek ropy naftowej z rezerw strategicznych krajów członkowskich. Doprawdy, rozpaczliwy ruch w dobie permanentnego kryzysu na Bliskim Wschodzie i Afryce Północnej. Ponoć niższe ceny ropy pchną gospodarkę światową na drogę wzrostu. Czy tak się stanie? Czy ceny ropy spadną w średnim okresie? Czy, aby cena ropy ciągle zależy od podaży/popytu/wysokości rezerw, czy raczej odzwierciedla narastające ryzyko w wymianie handlowej ze względu na liczne ogniska zapalne, konflikty i napięcia polityczne?  

W mojej ocenie mamy do czynienia z nadchodzącym protekcjonizmem. Mówiąc inaczej, historycznie "protekcjonizm" to nie przyczyna zła, lecz zawsze skutek niekorzystnej sytuacji w  światowej gospodarce - już teraz to zjawisko narasta – a jedynym skutecznym antidotum byłoby zahamowanie wzrostu ryzyka w międzynarodowej wymianie handlowej w świecie pogrążonym przez kryzys gospodarczy.

Więcej na:

unicreditshareholders.com

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Gospodarka