Miniony rok na świecie cechował się zmiennością nastrojów i rozchwianiem rynków finansowych. Sześćset pięćdziesiąt bilionów dolarów derywatów wisi jak czarna chmura nad finansami świata. To kwota równa dziesięciokrotności globalnego PKB! Rynek nieruchomości w Ameryce, od którego zapaści rozpoczął się kryzys, wciąż idzie w dół. Szacuje się, że same amerykańskie banki będą zmuszone przełknąć w przyszłym roku bilion dolarów strat z tego tytułu. O stanie europejskiej bankowości świadczy fakt, że w ciągu ostatnich dwóch lat amerykański FED udzielił im pożyczek na ok. 1,5 bln dolarów! Po kryzysie greckim wzrosło napięcie w Unii Europejskiej powodowane wpadaniem kolejnych krajów w kryzys zadłużenia.
W Polsce 2010 rok także upłynął pod znakiem narastania długu publicznego oraz matactw finansowych w celu jego ukrycia.
Co nas czeka? Przyszły rok będzie rokiem prawdy dla Polski i eurostrefy. Bez podwyżek i cięć systemy finansów publicznych legną w gruzach. Wdrożenie działań naprawczych z kolei, choć jest nieuniknione, skutkować będzie wyhamowaniem wzrostu gospodarczego. Olbrzymie potrzeby pożyczkowe zadłużonych krajów windować będą ryzyko na rynkach walutowych. Paradoksalnie jednak złoty może się umacniać wskutek napływu kapitału spekulacyjnego kreowanego dodatkowo przez dodruk pustego pieniądza przez FED. Może to prowadzić do narastania bańki spekulacyjnej i zwiększyć ryzyko tąpnięcia złotego.
Wszyscy widzą, że się pali, ale ten, kto pierwszy krzyknie "pożar", zostanie okrzyknięty podpalaczem.
Jerzy Bielewicz, prezes Stowarzyszenia "Przejrzysty Rynek"
Dla Naszego Dziennika
Unicreditshareholders.com
Inne tematy w dziale Gospodarka