Jerzy Bielewicz Jerzy Bielewicz
1055
BLOG

Atak spekulacyjny z końcem grudnia, super niius!!!

Jerzy Bielewicz Jerzy Bielewicz Gospodarka Obserwuj notkę 6

 Czyli zupełnie nieprofesjonalna notatka

 

Gdzieś tam w mainstreamie przed kilku dniami przeczytałem opinię, że z naszym progiem ostrożnościowym 55% długu publicznego do PKB, Polska wystawiona jest na atak spekulacyjny. Co więcej, autor przewidział nawet termin: koniec grudnia tego roku. Doprawdy tekst mnie ubawił, bo świadczy, że autor (nazwiska i że było to w DGP nie pamiętam) nie ma pojęcia o mechanizmach i zwyczajach panujących na rynkach finansowych.

 

Co mnie tak ubawiło? Ano to, że nowicjusz po roku pracy w banku inwestycyjnym wie jedno, że rynki z końcem roku po prostu nie działają, bo bankierzy (czy jak kto woli bankowcy) zwykle gdzieś tak od 15 grudnia, a już na pewno od 24 grudnia co najmniej do końca pierwszego tygodnia nowego roku są niezwykle zajęci konsumowaniem owoców całorocznej pracy. Czytaj: wyjeżdżają na narty lub Karaiby, by puścić trochę gotówki.  A i jeszcze czym wyżej jesteś w hierarchii bankowości tym dłuższy okres wakacji świąteczno – noworocznych Ci nieoficjalnie oficjalnie przysługuje.

 

Czego jak czego, ale poczucia humoru bankowcom trudno odmówić. Chociażby to, że okresowi przedświątecznemu towarzyszy zwykle wg nomenklatury rynków „rajd Świętego  Mikołaja” (zjawisko to jest szeroko omawiane w literaturze fachowej i w wbijane do głów MBA-jejom już na pierwszym roku). I tak być ma. Od „rajdu” zależą przecież bonusy i dobre samopoczucie w święta niezależnie, czy jest kryzys, czy go nie ma. Wakacje świąteczno – noworoczne zwyczaj – sacrum (co za zestawienie słów), od dawien dawna w bankowości inwestycyjnej, rozprzestrzenił się błyskawicznie w ciągu ostatnich 10 lat po wszystkich, jak mówią Amerykanie, „corners-ach” rynków finansowych, również do bankowości komercyjnej (i ta ma przecież swoje derywaty!).

 

Słowem: w grudniu i na początku stycznia spekulanci wszelkiej maści są na urlopie i mają spekulowanie głęboko w poważaniu, mówiąc delikatnie.

 

Po co więc notatka? Bo wg mojej wiedzy i doświadczenia ataku spekulacyjnego można się spodziewać na przełomie marca i kwietnia 2011 roku i rzeczywiście będzie wtedy wielce prawdopodobny (na jakieś 60%).

 

Notatka jeszcze i po to, że o ile autor artykułu w DGP na rynkach się zna i tylko ot, tak wpuszcza nas w maliny, o tyle Tusk i Rostowski na pewno, jak tylko wrócą ze swoich zasłużonych wakacji, nie zapomną obwieścić światu, że czarne, wyssane z palca przepowiednie o złym stanie finansów państwa się nie spełniły, bo nigdy nie miały żadnych podstaw.

 

P.S. Szczerze wierzyłem (za nim przeczyłem rewelacje w DGP), że progi ostrożnościowe ustanowiono, by chronić nas przed atakami spekulacyjnymi i dewaluacją złotówki. I masz babo placek. Jak to ten mainstream potrafi nawet takiego ciemniaka jak ty internauto, czy ja olśnić iluminacją rzetelnych i wiarygodnych newsów i opinii oprawionych/przyprawionych w wykwintny i bez skazy język.

 

Unicreditshareholders.com

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Gospodarka