Z posłem Jarosławem Stawiarskim (PiS), członkiem sejmowej Komisji Finansów Publicznych, rozmawia Małgorzata Goss
Powołana przez Komisję Finansów Publicznych podkomisja pracuje nad zmianą ustawy o Banku Gospodarstwa Krajowego. W jakim kierunku idą zmiany?
- Bank Gospodarstwa Krajowego jest bankiem państwowym, który obsługuje budżet państwa w zakresie zadań należących do ministra finansów i innych ministerstw poprzez finansowanie jedenastu funduszy otaczających BGK. Jest skonstruowany tak jak banki komercyjne, tj. posiada fundusze własne i prowadzi działalność finansową opartą na prawie bankowym. Projekt nowelizacji przewiduje, że jego kompetencje zostaną znacznie poszerzone. Wnioskodawcy chcą przyznać BGK prawo zaciągania pożyczek z budżetu oraz przekazywania do budżetu funduszy własnych oraz przekształcić BGK w państwowy bank hipoteczny z prawem emitowania listów zastawnych. Projekt został wniesiony przez grupę posłów Platformy Obywatelskiej, na czele z posłem Sławomirem Neumanem, ale nie jest tajemnicą, że jest popierany przez ministra finansów Jacka Rostowskiego.
Platforma Obywatelska chce więc utworzyć bank, który będzie do dyspozycji ministra finansów. W zależności od potrzeb albo będzie zbierał środki z rynku, albo będzie "wypompowywał" środki budżetowe?
- Wprowadzenie tych zmian pozwoliłoby ministrowi finansów przesuwać środki pomiędzy budżetem i BGK w taki sposób, by ukryć rzeczywisty poziom długu publicznego i deficytu budżetowego. Chodzi o to, by ominąć Konstytucję, która w art. 220 zakazuje przekraczania deficytu budżetowego zapisanego w ustawie budżetowej, a także pokrywania go przez zaciąganie zobowiązań w banku centralnym. Na mocy znowelizowanej ustawy rozmaite zadania państwa w zakresie budowy dróg, mieszkań, kredytów studenckich etc. będą obciążały finansowo wyłącznie BGK, nie powiększając dziury budżetowej. Przy tym nowela wyraża expressis verbis zasadę, że BGK jest bankiem, który nie może upaść, natomiast w razie jego likwidacji mienie i zobowiązania BGK przejmuje Skarb Państwa. Wynika z tego, że zobowiązania BGK będą obciążały budżet, tyle że w sposób ukryty, tj. nie będą wykazywane w statystyce budżetowej. Bank będzie "pochłaniał" deficyt. Pozwoli to rządowi dalej bezkarnie zadłużać państwo, licząc na zachowanie ratingu Polski oraz samego BGK.
Jesteśmy jedynym państwem w Europie, które ma wpisaną do Konstytucji 60-procentową barierę długu. Inne kraje, nie przejmując się wskaźnikami Maastricht, podwyższają deficyty, kreują pieniądze, aby tylko utrzymać w ruchu objętą kryzysem gospodarkę...
- To prawda, ale np. gospodarka niemiecka czy brytyjska są w stanie w warunkach prosperity w krótkim czasie zredukować deficyt i ograniczyć zadłużenie, więc mogą być procentowo wyżej zadłużone, i tak sobie poradzą. Polska gospodarka w porównaniu z nimi zaledwie raczkuje, więc ma mniejsze szanse, by wyjść ze spirali zadłużenia. Tymczasem ono ciągle narasta. Pod względem relacji długu do PKB zajmujemy już przedostatnie miejsce wśród dwunastu nowych krajów członkowskich.
Wszystko zależy od tego, na co przeznaczamy pożyczane pieniądze. Jeśli na inwestycje, to następuje poszerzenie bazy podatkowej i dług publiczny łatwo można spłacić.
- W tegorocznym budżecie 12 proc. środków idzie na obsługę zadłużenia zagranicznego. W budżecie na 2011 r. przeznaczamy na to aż 38 mld złotych. To ogromne środki. Ponadto finansowanie inwestycji - w infrastrukturę kolejową, drogową, mieszkalnictwo - wprost z budżetu byłoby tańsze niż poprzez BGK, ponieważ obligacje państwowe są niżej oprocentowane niż pożyczki. Tylko że zadłużając budżet, coraz dalej odchodzimy od kryteriów z Maastricht i rządowych mrzonek o strefie euro.
Wspomniał Pan, że BGK uzyska w tej nowelizacji uprawnienia banku hipotecznego. Co to oznacza w praktyce?
- BGK otrzyma prawo emitowania listów zastawnych, co było dotychczas rolą wyłącznie banków hipotecznych. Ponieważ większość działalności BGK koncentruje się na udzielaniu kredytów związanych z finansowaniem nieruchomości, to projektodawcy doszli do wniosku, że emisja przez BGK listów zastawnych - rodzaju derywat, tj. instrumentów stworzonych na bazie kredytów hipotecznych - pozwoliłaby refinansować tę działalność. Ma to dotyczyć głównie mieszkalnictwa, ale można sobie wyobrazić także listy zastawne dotyczące np. mienia kolejowego. Istnieje niebezpieczeństwo, że BGK może tą drogą przejmować długi hipoteczne deweloperów od innych banków czy inne niespłacalne długi, stając się tzw. złym bankiem. Na zachodzie powstają tego rodzaju banki w celu oczyszczenia systemu finansowego, zgromadzenia w jednej instytucji wszystkich toksycznych aktywów, złych kredytów, śmieciowych papierów. Tylko że BGK jako taki "zły bank" będzie pochłaniał nie tylko toksyczne aktywa z rynku nieruchomości, ale i deficyt budżetowy oraz zadłużenie publiczne. Wszystko, co chore w naszym systemie finansowym, zostanie w nim ukryte i zapieczętowane stemplem "BGK nie może upaść". Jeśli w jakimś momencie ta bańka pęknie, może spowodować nagłe załamanie systemu finansowego państwa. Długi BGK spadną na wszystkich podatników.
Dziękuję za rozmowę.
Inne tematy w dziale Gospodarka