Jerzy Bielewicz Jerzy Bielewicz
267
BLOG

Czym dla mnie jest Solidarność?

Jerzy Bielewicz Jerzy Bielewicz Gospodarka Obserwuj notkę 3

 

W pojęciu Solidarność, jako drobna cząstka, mieści się idea związku zawodowego. Jednak o wiele ważniejsza, jak uczą doświadczenia ostatnich miesięcy, okazuje się solidarność narodowa kształtowana przez wspólnotę interesów i doświadczeń.

 

Nie byłem członkiem Solidarności, tej związkowej. Jak powstała pracowałem na zmywaku w Stanach. Po powrocie z niemałym trudem przyswoiłem, że Walesa to w rzeczywistości Wałęsa. W stanie wojennym jako student odradzałem odpowiedź na zapytanie szefa regionu Solidarności o opis celów działania naszej grupki i… poglądy polityczne jej członków. Zapytanie śmierdziało fałszywką, oderwane było od konspiracyjnej codzienności - nigdy nie doczekało odpowiedzi.

 

Czym więc była dla mnie Solidarność? Systemem wartości. Sposobem bycia. Piosenką Kaczmarskiego, Kelusa, Gintrowskiego, Wójtowicza. Zpachem farby drukarskiej. Plecakiem pełnym ulotek. Kolegą w Białołęce, przyjaciółmi w więzieniu. Mszą na Żoliborzu. Tęsknotą za suwerennym państwem.

 

 

W drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych wróciłem z emigracji. Co i rusz odnajdywałem dowody solidarności Polaków. Poza grą polityczną, główne partie łączyło dążenie do NATO i Unii Europejskiej oraz niechęć do imperialnych dążeń Rosji. W polityce zagranicznej z aprobatą przypatrywałem się poczynaniom Kwaśniewskiego na Ukrainie i całym sercem kibicowałem Prezydentowi Kaczyńskiemu w Gruzji.

 

Partie rządzący, lepiej lub gorzej,  podejmowały wysiłek reform zdane na wyroki mediów i opinii publicznej, a w ostatecznym rozrachunku na osąd wyborców. Jako obywatel mogłem oczekiwać, że skorumpowany polityk, czy urzędnik państwowy w ostatecznym rachunku przegrywa. Do czasu. Dzisiaj widzę restaurację starych złych nawyków, przyzwyczajeń, korupcji czy rozwiązań instytucjonalnych.

 

Ostrzeżeniem dla nas winna być dwuznaczna wymowa obchodów rocznicy wybuchu II Wojny Światowej na Westerplatte we wrześniu zeszłego roku i tegoroczne gry polityczne Tuska związane z rocznicą zbrodni katyńskiej.

 

W kilka tygodni po katastrofie smoleńskiej narodowa solidarność prysła niczym bańka mydlana. Wyszło na jaw, że rządzący, uwikłani we własne interesy i ambicje, gotowi są bez zahamowań zawłaszczać państwo, antagonizować grupy społeczne, wywoływać spory światopoglądowe.

 

Po wyborach prezydenckich kształtuje się swoiste status quo między grupami wpływów w naszym kraju. I nie mówię tu o polaryzacji Platforma – PiS, ta zeszła na drugi plan co najmniej na rok . Przewiduję, jak wielu obserwatorów, powstanie partii prezydenckiej, poparcia dla Komorowskiego. Zwyczajnie grozi nam, że wobec jałowości polityki, siania nienawiści w mediach, o sprawach Polski decyzje podejmowane będą za granicą.

 

Nie bez przyczyny trudno nam dziś wspólnie wypełnić treścią  pojęcia jak polska racja stanu czy interes ogólny. A mam na myśli zupełnie podstawowe sfery: sprawny wymiar sprawiedliwości, przejrzysty i efektywny system  podatków, dbałość o dopełnianie zobowiązań państwa w służbie zdrowie, czy choć chwila refleksji nad przyszłością systemu emerytalnego.

Jak kania dżdżu łakniemy solidarności narodowej jaką przed 30-stu laty utożsamiał Ruch Związkowy. Albowiem arogancja, katalog zaniedbań i obojętność władzy, ale też  jednostronność przekazu medialnego bardzo źle wróżą na przyszłość.

 

 

2010 ?????

 

Szkic do raportu o stanie państwa, 30 lat po Sierpniu 80

 

 

 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Gospodarka