Nie ma choćby jednego ekonomisty, który by pochwalił podwyżkę VAT, tak jak zamierza ją wprowadzić Tusk - nie bez przyczyny.
Podwyżka podatku VAT, kiedy mamy do czynienia z zawirowaniami na rynku, będzie miała zwielokrotniony efekt. Jeśli chodzi o żywność ceny mogą wzrosnąć nawet o 6 do 10%. Przedsiębiorcy na każdym etapie produkcji podniosą swoje ceny, aby zniwelować ryzyko finansowe związane z przewidywanymi turbulencjami w gospodarce. Może wtedy wystąpić mechanizm samonapędzającego wzrostu cen. Każda nowa podwyżka wywołuje następną. W takim przypadku podwyżki cen żywności mogą sięgnąć choćby 25% w skali roku. Albowiem, choć gospodarka dąży do stanu równowagi nie wiadomo, gdzie się zatrzyma po nadmiernym impulsie inflacyjnym. I dlatego podwyższenie podatków bez jednoczesnych pro rozwojowej zmiany struktury wydatków publicznych, powodujące niebezpieczne wychylenie ze stanu równowagi, może wywołać niekontrolowane konsekwencje. Takie ryzyko podjął wczoraj w sposób nieodpowiedzialny rząd na czele z premierem Tuskiem.
Dodatkowo, ten mechanizm może się nałożyć na już przewidywany wzrost cen żywności w Polsce i na świecie związany z niższą podażą, nieurodzajem, klęskami żywiołowymi i trudnościami w wymianie handlowej na skutek dużej zmienności kursów walutowych i zatorów płatniczych. Przykładowo, susza i pożary w Rosji spowodowały blisko 50% zwyżkę cen pszenicy na światowych rynkach w ciągu zaledwie dwóch ostatnich tygodni.
Splot decyzji rządu ze złą sytuacją gospodarczą i zawirowaniami na świecie zwiększa niebezpieczeństwo spekulacji na złotówce. A taki scenariusz podważy zdolność Polski do spłacania zadłużenia i doprowadzi z dnia na dzień do zapaści gospodarczej, przekroczenia progów ostrożnościowych na koniec roku i drastycznego kryzysu społecznego.
Unicreditshareholders.com
Inne tematy w dziale Gospodarka