Jerzy Bielewicz Jerzy Bielewicz
211
BLOG

Wraca recesja (?) gdy w Polsce finanse państwa w rozsypce

Jerzy Bielewicz Jerzy Bielewicz Gospodarka Obserwuj notkę 13

 

Przez świat finansów przetacza się fala złych informacji. Najpierw w Japonia przedstawiono przed sesją giełdy (2 nad ranem naszego czasu) alarmujące dane makroekonomiczne o bazowej deflacji wysokości 1%, wzroście bezrobocia i spadku produkcji przemysłowej. Potem przed otwarciem rynku w US (15-sta naszego czasu) poinformowano o drastycznym spadku dynamiki wzrostu PKB w USA z 3,7 do 2,4%. Ponieważ  wzrost PKB słabnie drugi kwartał z rzędu, a przy tak niskim poziomie należy oczekiwać wzrostu bezrobocia, istnieje poważna obawa czy US w drugiej połowie roku nie wejdą ponownie w stan recesji. Nieco lepsze nastroje panowały w ciągu dnia w Europie za sprawą wysokiego eksportu i polepszenia koniunktury w Niemczech. „Kraje peryferyjne” oczywiście pozostają w stanie głębokiego kryzysu. Jednak nawet w Niemczech  należy oczekiwać już w najbliższym czasie spowolnienia gospodarczego związanego z cięciami w budżetach i wzrostem podatków w niemal wszystkich krajach Europy. Zwiastunem czarnych chmur na horyzoncie, pomimo optymistycznych wyników stress testów w sektorze bankowym, jest poziom oprocentowania pożyczek na rynku międzybankowym. Tzw. Euribor osiągnął wczoraj 0,899% - rekordowy od roku poziom.

 

Za sprawą złych danych ekonomicznych jesteśmy świadkami najwyższej zmienności w miesiącach letnio-wakacyjnych na rynkach finansowych w powojennej historii.

 

Tymczasem nasi politycy odbywają sabat nad finansami publicznymi demonstrując bezwstydnie całkowite dyletanctwo w dziedzinie finansów. Słyszymy o oszczędnościach w budżecie wysokości 16 miliardów złotych wynikających z lepszego zarządzania płynnością… Premier czaruje, że jakoby reforma systemu emerytalnego dałaby pierwsze benefity w 2025 roku (!), w domyśle - po co się trudzić i ryzykować wpadkę(?!).  Trwają kolejne przymiarki nowej kreatywnej księgowości szytej na zmianach w sposobach obliczania poziomu długu i PKB. Nie słychać słowa komentarza o skandalicznym wykonaniu budżetu w 2009 i raporcie NIK na ten temat.

 

Panuje przeświadczenie, że jak będziemy szachrowali po cichu i w kącie to nikt tego może nie zauważy i jakoś przetrwamy.  

 

W „reformatorskim” zapale premier Tusk zapowiedział dzisiaj 1% podwyżkę podatku VAT do 23%. Zapomniał, że VAT na żywność  nieprzetworzoną wzrośnie w tym samym momencie o co najmniej 2% by dostosować jego wysokość do wymaganego w Unii poziomu. Już teraz mamy do czynienia ze wzrostem inflacji spowodowanych głównie słabą podażą na rynku żywności. Do wysokiej inflacji na przełomie roku dodamy jeszcze efekt zwyżki poziomu podatku VAT. W następstwie wzrosną więcej ceny, inflacja, stopy procentowe, wystąpi spowolnienie gospodarcze, powiększą zatory płatnicze, poszerzy szara strefa, a w konsekwencji drastycznie spadną dochody do budżetu. Rzeczywisty deficyt budżetu w 2011 kolejny raz z rzędu okaże się rekordowy w naszej historii.

 

Jednak finansowe dyletanctwo szczególnie obnaża brak strategii w kształtowaniu wydatków państwa i postępujący spadek efektywności w poborze podatków.

 

Żadnego z polityków rządzącej ekipy nie stać choćby na refleksję jak inwestować dostępne środki by zwiększyć dochody państwa. Dlaczego? Bo opór urzędników, bo regulacje unijne, bo bezwład administracji, bo wybory, bo prezydent – bo brak im po prostu woli i wiedzy. A taki stan rzeczy doprowadzi szybko do degrengolady i marazmu gospodarczego. Rządzącym pozostaje siedzieć cicho, kręcić lody,  szachrować obywateli - a i liczyć na zmiłowanie niebios.

 

Zadłużenie Polski 1550% PKB ? (ang)

Signs of slow down in Japanese recovery

US recovery loses speed

Don't get exited over Europe

Po zielonej wyspie pozostanie ocean długów

Unicreditshareholders.com

 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (13)

Inne tematy w dziale Gospodarka