Jerzy Bielewicz Jerzy Bielewicz
66
BLOG

Po debacie: Jarosław na prezydenta, Komorowski na ambasadora

Jerzy Bielewicz Jerzy Bielewicz Gospodarka Obserwuj notkę 11

 

Środowa debata kandydatów na urząd prezydenta była emocjonująca, nie nudna jak starcie niedzielne.  Obu pretendentów pokazało wolę walki i zwycięstwa. Jednak to Jarosław Kaczyński podniósł poziom rozgrywki i poprzeczkę. Pewności Kaczyńskiemu dodały pierwsze pytania niezwykle kłopotliwe dla Bronisława Komorowskiego.

Przewagą kandydat PiS uzyskał jednak dopiero wtedy, kiedy jasno zdefiniował, a następnie narzucił  oś dyskursu - między fałszem a prawdą. Przygotowane argumenty, odniesienia do liczb i danych były celne i niezwykle bolesne dla Komorowskiego. Kaczyński dobrze określił co różni go od kandydata Platformy i niezwykle zręcznie wyznaczył rolę prezydenta jako arbitra między rządem a narodem. Nieźle wytrzymał też kondycyjnie całą rozgrywkę. "Gdyby wybory odbyły się" zaraz po debacie, Kaczyński bez wątpienia zająłby już  dzisiaj fotel w pałacu prezydenckim.

Tymczasem Komorowski zasłużył co najwyżej na rolę ambasadora no n/p w Brukseli. Zaimponował opanowaniem z jakim przyjął swoją porażkę. Nie wygłupiał się jak kilku jego pomagierów. Zabawnie cieszył z podpisu przyszłego prezydenta na kopii Konstytucji. Z pewnością wysoka suma pieniędzy uzyskana na szczytne cele za ten niewątpliwy rarytas kolekcjonerski  skompensuje przynajmniej w sferze moralnej wydatki z budżetu rządu na kampanie kandydata PO.

Do wyborów pozostało jeszcze trzy dni. Obecnie faworytem pozostaje Jarosław Kaczyński, który  po pojedynku sam na sam zdobył niewielką przewagę punktową.

Na pochwałę zasługuje też trójka arbitrów zadająca pytania. Ściągali obu kandydatów skutecznie na ziemie "z klinczu" do rzeczowej wymiany.

I tyle dobrego, albowiem pozostaje wiele do zrobienia. Obu kandydatów jeszcze raz uciekło od palących kwestii gospodarczych. Żaden z nich nie odniósł się do problemu deficytu finansów publicznych na poziomie ponad 7% w tym roku. Obaj zapomnieli o progach wysokości zadłużenia czy o słabej i chwiejnej złotówce.

Czy obaj, aby nie myślą, że sytuacja Polski jest lepsza od tej w Niemczech czy Francji.  Jeśli tak, to biada nam i kto zostanie prezydentem w niedzielę nie ma większego znaczenia z perspektywy zasobności naszych portfeli.  A ucierpią jak zwykle ci najbiedniejsi niezależnie od retoryki wyborczej.

Jednak to Jarosław Kaczyński jako prezydent może przeprowadzić nas przez trudny okres bo jest wiarygodny, wrażliwy społecznie i chce państwa skutecznego zwróconego do obywateli.

Wygra wybory przy wysokiej frekwencji, jeśli do urn ruszą powodzianie, rolnicy i ci wyborcy, którzy dotychczas nie wierzyli w sprawczą rolę aktu głosowania.

 

 

 

 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (11)

Inne tematy w dziale Gospodarka