Czaruś, demagog i dwóch polityków, tak można podsumować debatę czterech kandydatów na urząd Prezydenta RP.
Komorowski nieświadomie pokazał jak destrukcyjną rolę odgrywa Platforma Obywatelska w polskiej polityce. Personalne ataki na Kaczyńskiego i Napieralskiego pobrzmiewały Palikoktem i Niesiołowskim. Arogancja, przeświadczenie o własnej nieomylności, nienawiść do przeciwników politycznych. No i insynuacje. Kto mógłby spodziewać się zarzutu, że PiS chciał prywatyzacji służby zdrowia. Marszałek dzierżył dzielnie dowody w ręku!
Jednak w całej debacie najciekawsze były wypowiedzi kandydatów na temat polityki zagranicznej. Przy czym należy tu mówić raczej o rozłożeniu akcentów, bo cała czwórka użyła tego samego klucza: Unia, USA, Rosja. Komorowski zganił USA, zlekceważył Unię i podkreślił wagę stosunków z Rosją. W wypowiedzi Kaczyńskiego przykuło uwagę zróżnicowanie między krajami europejskimi sugerujące grę interesów narodowych wewnątrz Unii. Kaczyński i Pawlak podobnie nadali dużą wagę roli i pozycji Polski w regionie Europy Centralnej. Napieralski sprowadził swoją wypowiedź do wdzięcznego bla, bla.
W debacie zaskoczyła ostra rywalizacja Komorowskiego z Napieralskim o głosy "postkomunistycznych" wyborców uwieńczona apelem Napieralskiego przeciw IV RP. Może Napieralski wierzy, że to on a nie Komorowski wejdzie do drugiej tury? Chwała mu za to.
Czego zabrakło w debacie? Wskazania, że choć jeden z kandydatów świadom jest trudnej sytuacji gospodarczej w Polsce, spadku dochodów podatkowych, lawinowego wzrostu zadłużenia i zagrożeń jakie niesie ze sobą ogólnoświatowy kryzys. A także choć słowa o długoterminowym kontrakcie na dostawy gazu z Rosji/Gazpromu. Ale też nikt ich o to nie spytał.
Więcej na: unicreditshareholders.com
Inne tematy w dziale Gospodarka