Dzień z życia blogera
Godzina 13, czwartek
W polityce, źle się dzieje gdy wygrywa argument siły, tej fizycznej. Powstaje takie zagrożenie, gdy organy władzy biorą stronę polityczną i przyzwalają na łamanie prawa. Taka sytuacja miała bez wątpienia miejsce w Lublinie.
Artykuł. 249 kodeksu karnego: "Przestępstwa przeciwko wyborom i referendum" mówi: "Kto przemocą, groźbą bezprawną lub podstępem przeszkadza:1) odbyciu zgromadzenia poprzedzającego głosowanie, 2) swobodnemu wykonywaniu prawa do kandydowania lub głosowania, (...) podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5."
Palikot nie krył swoich intencji. Jego celem była prowokacja wobec zgromadzonych zwolenników PiS i zakłócenie wiecu wyborczego Jarosława Kaczyńskiego. Aby osiągnąć cel, wprowadził władze Lublina w błąd. Kontrolowane przez niego Stowarzyszenie uzyskało zgodę na happening, który jakoby miał propagować wartości sprzyjające rozwojowi rodziny. Rzeczywistość wyglądała zgoła odmiennie. A jak - każdy widział. Palikot przedstawił siebie kolejny raz jako demagog polityczny, wiecowy krzykacz przywodzący skojarzenie z politykami brylującymi w Niemczech lat trzydziestych. Prowokacja polityczna spełza na niczym. Pozostaje poczekać na reakcję, jeśli będzie, władz Lublina.
O prowokacji politycznej możemy również mówić w przypadku debaty kandydatów na Uniwersytecie Warszawskim. Okazuje się, że widownia owej debaty była wyselekcjonowana. Do auli bocznymi drzwiami wpuszczano jedynie zwolenników Komorowskiego. Inni pocałowali klamkę. Nietrudno w tej sytuacji o reakcje przychylne dla jednego z góry wskazanego kandydata. I dobrze, że Kaczyński z Napieralskim nie wzięli udziału w przedstawieniu, które za cel miało manipulację. Szkoda innych kandydatów. Wg mnie media, gdyby zrelacjonowały to wydarzenie, powinny wskazać aspekt stronniczości politycznej organizatorów.
O atmosferze świadczą również tytuły prasowe. "Prezes Belka i już" - tak GW widzi decyzję Sejmu w sprawie wyboru Marka Belki na Prezesa NBP. To nic, że Konstytucja wyraźnie mówi, że kandydata na szefa NBP wskazuje Prezydent, nie p.o. prezydent. Za nic też okoliczność, że już za niespełna miesiąc kandydata mógłby wskazać wybrany w demokratycznych i powszechnych wyborach Prezydent RP. "Belka i już". Tak, tak mamy do czynienia z faszyzacją życia politycznego.
Godzina 16
Faszyzacja, bez tego słowa w tytule, nie byłoby mojego dzisiejszego wpisu. Mimo, że Salon24 zobowiązuje niektórych określeń nie da się zastąpić, a owijanie w bawełnę byłoby chybione. Albowiem słowo faszyzacja właściwie oddaje kierunek zaostrzenia jaki obserwujemy w kampanii wyborczej. Co więcej, w niespełna dwie godziny po napisaniu oryginalnej notatki, oto, dano mi kolejny dowód na postawioną tezę.
PAP upublicznił właśnie apel lekarzy z poparciem dla Komorowskiego. Pomijając, fakt, że jednym z sygnatariuszy jest minister zdrowia co nadaje temu dokumentowi raczej formę deklaracji lojalności, zwracam uwagę na ukryty szantaż, na który wystawiono wyborców. Lekarze zwracają się do swoich pacjentów (!). Nie do wiary. Oto dowód: "Apel ten kierujemy do wszystkich obywateli, a szczególnie do naszych pacjentów." O zgrozo, czy, aby stać się pacjentem lekarza, który podpisał taki dokument, nie należy mieć jedynie słusznych poglądów politycznych? Dalej w tym przedziwnym dokumencie czytamy: "Nie chcemy powrotu do koncepcji IV Rzeczypospolitej, w której bezpodstawnie krzywdzono obywateli naszego kraju, w tym także naszych kolegów lekarzy" Czy chodzi o doktora G.? Bo ja jako obywatel nie czułem się krzywdzony. Czy w tej okrutnej IV RP nie goniono przypadkiem lekarzy, którzy za leczenie brali łapówy? Czy CBA nie dokonało podobnych aresztowań już za rządów Tuska?
Po przeczytaniu "apelu" zadzwoniłem do znajomego lekarza. Już wiedział. Ze względu na miejsce (Salon) nie zacytuję jego komentarza. Cieszy, że pod tym pożal się boże apelem nie podpisałaby się znakomita większość przedstawicieli środowisk służby zdrowia.
Nie wiem czy ma to związek z postawioną tezą, ale warto pamiętać, że kandydat Komorowski był w swoim czasie zagorzałym zwolennikiem reprywatyzacji lasów państwowych. Warto by go spytać jaki dzisiaj ma pogląd w tej kwestii?
Czy jako prezydent nie będzie przypadkiem zezwalał na wizyty w "pańskim" lesie jedynie w celach leczniczych za zaświadczeniem wiadomych lekarzy?
Po "apelu" "lekarzy" wyobraźnia płata niesforne figle.
Godzina 21
To jeden z tych dni, w których złowieszcze newsy nie mają końca. Pod tym samym tytułem zamieściłem dzisiaj już dwie notatki. Niestety spadły ze Strony Głównej Salonu w tempie rekordowym, a szkoda, bo poruszają pierwszorzędny dla nas temat - uzurpacji przez PO władzy w Polsce. Platforma bez opamiętania korzysta z sytuacji, która jest następstwem katastrofy smoleńskiej. Politycy tej partii zachowują się jak hieny cmentarne.
Aby zyskać poparcie rozdają w przyśpieszonym tempie najwyższe stanowiska w państwie. Belka na szefa NBP, Kwaśniewski przewodniczącym Komitetu Olimpijskiego. Kogo by tu dać do Rady Radiofonii i Telewizji. Wyścig szczurów trwa. A wszystko to przy zapewnieniach, że śpieszą się tak bardzo dla dobra kraju czy dla ustabilzowania złotego.
Oczywiście prawda jest odwrotna. Działania Tuska i Komorowskiego wywołują sprzeciw, emocje i podbijają napięcie społeczne. Destabilizują sytuację w kraju. I to na tydzień przed wyborami prezydenckimi.
Zachodzi obawa, że ci panowie zapędzą się tak daleko, że bez drogi odwrotu, za wszelką cenę - nawet fałszerstwa będą chcieli przypieczętować swoje trofea wygraną w nadchodzących wyborach.
Obym się mylił.
Inne tematy w dziale Gospodarka