Jerzy Bielewicz Jerzy Bielewicz
137
BLOG

Faszyzacja życia politycznego?

Jerzy Bielewicz Jerzy Bielewicz Polityka Obserwuj notkę 11

W polityce, źle się dzieje gdy wygrywa argument siły, tej fizycznej. Powstaje takie zagrożenie gdy organy władzy biorą stronę polityczną i przyzwalają na łamanie prawa. Taka sytuacja miała bezwątpienia miejsce w Lublinie.

Artykuł. 249 kodeksu karnego: "Przestępstwa przeciwko wyborom i referendum" mówi: "Kto przemocą, groźbą bezprawną lub podstępem przeszkadza:1) odbyciu zgromadzenia poprzedzającego głosowanie, 2) swobodnemu wykonywaniu prawa do kandydowania lub głosowania, (...) podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5."

Palikot nie krył swoich intencji. Jego celem była prowokacja wobec zgromadzonych zwolenników PiS i zakłócenie wiecu wyborczego Jarosława Kaczyńskiego. Aby osiągnąć cel, wprowadził władze Lublina w błąd. Kontrolowane przez niego Stowarzyszenie uzyskało zgodę na happening, który jakoby miał propagować wartości sprzyjające rozwojowi rodziny. Rzeczywistość wyglądała zgoła odmiennie. A jak - każdy widział. Palikot przedstawił siebie kolejny raz jako demagog polityczny, wiecowy krzykacz przywodzący skojarzenie z politykami brylującymi w Niemczech lat trzydziestych. Prowokacja polityczna spełza na niczym. Pozostaje poczekać na reakcję, jeśli będzie, władz Lublina.

O prowokacji politycznej możemy również mówić w przypadku debaty kandydatów na Uniwersytecie Warszawskim. Okazuje się, że widownia owej debaty była wyselekcjonowana. Do auli bocznymi drzwiami wpuszczano jedynie zwolenników Komorowskiego. Inni pocałowali klamkę. Nietrudno w tej sytuacji o reakcje przychylne dla jednego z góry wskazanego kandydata. I dobrze, że Kaczyński z Napieralskim nie wzięli udziału w przedstawieniu, kóre za cel miało manipulację. Szkoda innych kandydatów. Wg mnie media, gdyby zrelacjonowały to wydarzenie, powinny wkazać aspekt stronniczości politycznej organizatorów.

O atmosferze świadczą również tytuły prasowe. "Prezes Belka i już" - tak GW widzi decyzję Sejmu w sprawie wyboru Marka Belki na Prezesa NBP. To nic, że Konstytucja wyraźnie mówi, że kandydata na szefa NBP wskazuje Prezydent, nie p.o. prezydent.  Za nic też okoliczność, że już za niespełna miesiąc kandydata mógłby wskazać wybrany w demokratycznych i powszechnych wyborach Prezydent RP. "Belka i już". Tak, tak mamy do czynienia z faszyzacją życia politycznego.

 

 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (11)

Inne tematy w dziale Polityka