Brytyjska posłanka Rupa Huq ujawniła przyczyny zatrzymania i deportowania do kraju Rafała Ziemkiewicza.
Powodem były poglądy publicysty, zdaniem Home Office (brytyjskie MSW) nie do pogodzenia z brytyjskimi wartościami.
Home Office nie podaje tych wartości, co uzupełniła posłanka Partii Pracy Rupa Huq.
Ta blisko 50-letnia kobieta (ur. 2 kwietnia 1972 r.) jest córką emigrantów ekonomicznych z ówczesnego Pakistanu Wschodniego (dzisiaj Bangladesz), którzy na teren Wielkiej Brytanii ściągnęli 10 lat przed jej urodzeniem.
Ojciec Muhammad prowadził indyjską restaurację na terenie Londynu. Sama zaś Rupa postrzegana jest jako jedna z bardziej aktywnych islamskich posłanek.
W 2018 roku jako jedna z czterech deputowanych muzułmańskich (pozostali: Mohammed Yasin, Rushanara Ali i Afzal Khan) otrzymała przesyłkę „ukarać muzułmanina” z dołączonym pojemnikiem zawierającym lepką substancję. Po analizie okazało się jednak, że była ona zupełnie nieszkodliwa.
To zapewne tłumaczy jej niechęć w stosunku do Ziemkiewicza. W 2018 r. wraz z grupą ww. posłów wystąpiła do Home Office z wnioskiem o niewpuszczanie Ziemkiewicza do Zjednoczonego Królestwa ze względu na antysemickie poglądy. Zdaniem Rupy Ziemkiewicz miał publicznie oskarżać Żydów o organizację Holokaustu. A wszystko dlatego, że 30 styczna powiedział:
Można powiedzieć, na gruncie języka, że to nie były niemieckie ani polskie, tylko żydowskie obozy. Bo w końcu kto obsługiwał krematoria.
Jeśli ktoś zapomniał, przypominam toczącą się wówczas nagonkę na Polskę związaną z pojęciem „polskie obozy koncentracyjne”. Jednym z argumentów podnoszonych m.in. w Wielkiej Brytanii było, że na gruncie języka określenie takie jest poprawne. Więc niech się Polacy zamkną. Jednak stosowanie takiej samej "wykładni" w stosunku do Żydów reprezentujący brytyjskie wartości uznali już za niedopuszczalne.
Drugim oskarżeniem była rzekoma islamofobia Ziemkiewicza.
Tą z kolei Rupa wypatrzyła w wypowiedzi zawartej w jednym z tekstów publicystycznych polskiego publicysty. Otóż pisząc o wyznawcach islamu we Francji stwierdził, że „czekają na moment słabości białych ludzi, aby poszerzyć enklawy rządzące się prawem szariatu i ostatecznie przejąć władzę nad krajem”.
Ta swoista czujność rewolucyjna posłanki Rupy w 2018 roku nie wzięła się z niczego. Właśnie wtedy wybuchł skandal związany z jej partią.
Afera dotycząca antysemityzmu w Partii Pracy trwa. Najpierw ujawniono, że szef partii Jeremy Corbyn zorganizował w Parlamencie w 2010 r., w dniu Pamięci Ofiar Holocaustu, antysemickie wydarzenie, na którym porównywano działania Izraela do nazistów. Następnie partia przyjęła nowy kodeks postępowania przeciwko antysemityzmowi, który okazał się być bardziej tolerancyjny wobec antysemitów niż wytyczne zaproponowane przez Międzynarodowe Porozumienie Pamięci Ofiar Holocaustu (IHRA).
Wszystkie te działania powodują powszechną krytykę nie tylko środowisk żydowskich w Wielkiej Brytanii czy politycznej opozycji, ale również w samej Partii Pracy.
Mimo wielokrotnych zapewnień o rozpoznaniu problemu i podjęcia stanowczych działań zmierzających do jego rozwiązania przez Corbyna narasta przekonanie, że ostatnie wydarzenia na zawsze zniechęcą brytyjskie środowiska żydowskie do współpracy z Partią Pracy.
Jim Murphy, były szef szkockiego oddziału partii, w artykule dla „Jewish Telegraph” „w żalu i gniewie przeprasza” wszystkich dotkniętych antysemityzmem oraz nazywa obecne kierownictwo partii „intelektualnie aroganckim, emocjonalnie niedorzecznym i politycznie niezgrabnym”.
https://instytutwolnosci.pl/burza-wokol-slow-borisa-johnsona-o-burkach-ekspres-brytyjski/
Cofnijmy się w czasie dwa lata. Brytyjski portal Mailonline 7 maja 2016 roku przyniósł tę oto wiadomość:
Awantura o antysemityzm w Partii Pracy przybrała nowy obrót zeszłej nocy po tym, jak okazało się, że jeden z posłów Jeremy'ego Corbyna zasugerował, że rząd laburzystów mógłby historycznie przeprosić za utworzenie Izraela w 1948 roku.
W komentarzach wygłoszonych w zeszłym roku na spotkaniu Palestyńskiej Kampanii Solidarności, deputowana Ealingu Rupa Huq powiedział, że rząd laburzystów „prawdopodobnie mógłby przez to przejść”.
Komentarze pani Huq, które wyciekły do The Mail w niedzielę, zostały ujawnione, gdy partia wciąż chwieje się po zawieszeniu byłego burmistrza Londynu Kena Livingstone'a za twierdzenie, że Hitler był syjonistą.
Odpowiadając na pytanie, czy należy przeprosić, pani Huq powiedziała: „1948, to miało miejsce za rządów brytyjskich. Moim zdaniem przeprosiny – tak. (...) Rząd laburzystów prawdopodobnie mógłby przez to przejść.”
(…)
Pani Huq – której siostra jest byłym prezenterem Blue Peter, Konnie Huq – powiedziała w niedzielę The Mail, że uwagi, które poczyniła, nie odzwierciedlają jej rzeczywistych poglądów.
„Nie sądzę, to nie są moje poglądy” – powiedziała. „Odpowiadałem na pytanie. Później powiedziałem, że nie powinno być przeprosin.”
„Wspieram wydarzenia Partii Pracy Przyjaciół Izraela i jestem sygnatariuszem karty We Believe In Israel”.
https://www.dailymail.co.uk/news/article-3578892/We-say-sorry-creating-Israel-suggests-Labour-MP-party-continues-reel-Livingstone-s-suspension-remarks-Hitler.html
Dla równowagi musiała więc dzielnie stawać przeciw „antysemicie” z Polski, co gładko zostało połknięte przez Home Office. Zwolennikom teorii spiskowej podpowiadam, że na jego czele w 2018 roku stał Sajid Javid.
Najwyraźniej Ziemkiewicz jest człowiekiem nad wyraz niebezpiecznym dla starych demokracji Zachodu. Rychło patrzeć, a w ślad za Wielką Brytanią RAZ zostanie pozbawiony prawa wjazdu do Szwecji i Francji. A ciut później do Niemiec.
Rok temu minister spraw wewnętrznych Wielkiej Brytanii Priti Patel wezwała do deportacji osób stanowiących zagrożenie terrorystyczne. Oceniono wówczas, że takich jest około 43 tysiące, z czego aż 90% to muzułmanie.
Jakoś jednak nie słychać, by z Wielkiej Brytanii usunięto choćby jedną z tych osób. Najwyraźniej wpisują się bowiem w obecne brytyjskie wartości w odróżnieniu od Rafała Ziemkiewicza.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo