Zgodnie z tzw. zasadą Petera w organizacji hierarchicznej każdy awansuje aż do osiągnięcia własnego progu niekompetencji. Najwyraźniej izraelski minister tym razem spraw zagranicznych niejaki Yair Lapid udowodnił, że zasada Petera obowiązuje w polityce.
W niekompetencji dorównuje mu der Onet. Oto w bijącym w oczy tekście, piętnującym jak się wydaje „polski antysemityzm”, czytamy:
"Żadne prawo nie zmieni historii. Nowe polskie prawo jest hańbą i poważnie zaszkodzi stosunkom między dwoma krajami" - przekazał Yair Lapid, izraelski minister spraw zagranicznych, który odniósł się do sprawy regulacji związanych z reprywatyzacją. "Izrael stanie jako mur obronny chroniący pamięć o Holokauście oraz honor ocalałych z Holokaustu i ich własność" - podkreślił szef izraelskiego MSZ.
Chodzi o projekt ustawy o zmianie ustawy – Kodeks postępowania administracyjnego, którą parlament zajął się w środę. Zdaniem wielu członków środowiska międzynarodowego ustawa zamknie drogę Ocalonym z Holokaustu do dochodzenia roszczeń.
Sejm przyjął nowelizację. Teraz trafi ona do Senatu, ale szansa na jej odrzucenie jest niewielka, ponieważ większość opozycji ją wsparła. W głosowaniu w Sejmie nowelizację poparło 309 posłów, nikt nie był przeciw, 120 osób wstrzymało się od głosu.
https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/szef-izraelskiego-msz-o-ustawie-reprywatyzacyjnej-nowe-prawo-jest-hanba/p7mt5e1,79cfc278
O co tym razem* chodzi Lapidowi?
Co znowu rozjuszyło „infantylnego lewackiego matoła”, jak mało finezyjnie określił go 3 lata temu inny Żyd, red. Eli Barbur?
Tak naprawdę chodzić powinno mu przecież o wyrok Trybunału Konstytucyjnego. I to wydany nie pod przewodnictwem Julii Przyłębskiej, nie z udziałem „dublerów”, ale w składzie jak najbardziej zgodnym z zasadami praworządności wyznawanymi przez Adama Michnika, Donalda Tuska, Anhelli Merkel itd.
Otóż dnia 12 maja 2015 r. (premierem była wtedy Ewa Kopacz z d. Lis, urząd prezydencki piastował jeszcze Bronisław Komorowski, zaś PO wespół z PSL trzęsły Sejmem nawet nie podejrzewając jesiennej wyborczej klęski) TK uznał art. 156 § 2 KPA za niezgodny z art. 2 Konstytucji RP w zakresie, w jakim nie wyłącza dopuszczalności stwierdzenia nieważności decyzji wydanej z rażącym naruszeniem prawa, gdy od wydania decyzji nastąpił znaczny upływ czasu, a decyzja była podstawą nabycia prawa lub ekspektatywy. Stwierdzenie niekonstytucyjności w zakresie pominięcia prawodawczego nakłada na ustawodawcę obowiązek rozszerzenia unormowania art. 156 § 2 KPA, przewidującego ograniczenia możliwości stwierdzenia nieważności decyzji administracyjnej wydanej z rażącym naruszeniem prawa, gdy od wydania decyzji nastąpił znaczny upływ czasu, a decyzja była podstawą nabycia prawa lub ekspektatywy. Trybunał wskazał na konieczność dokonania wykładni art. 156 § 2 w zw. z § 1 pkt 2 in fine KPA nie tylko z uwzględnieniem zasady praworządności, przewidzianej w art. 7 Konstytucji RP, ale również z uwzględnieniem, wynikających z art. 2 Konstytucji RP, zasady pewności prawa oraz zasady zaufania obywatela do państwa.
(sgn akt P 46/13)
Trybunał rozstrzygał w składzie pięcioosobowym. Przewodniczył Wojciech Hermeliński, sędzią – sprawozdawcą był Piotr Tuleja, członkami zaś Stanisław Rymar, Sławomira Wronkowska-Jaśkiewicz i Andrzej Wróbel.
Działanie organów państwa na podstawie prawa, będące przejawem zasady praworządności (legalizmu), nie oznacza bezwzględnego obowiązku eliminowania z obrotu wadliwych decyzji, na podstawie których strona nabyła prawo lub jego ekspektatywę (w szczególności jeżeli z takim nabyciem powiązane było powstanie obowiązku państwa), po upływie znacznego czasu od wydania tego aktu administracyjnego. Takie aspekty i konsekwencje zasady praworządności są bowiem ograniczone przez jej inne oblicze, tj. potrzebę stabilizacji stanów społeczno-gospodarczych ukształtowanych mocą aktu administracyjnego, a ponadto przez zasadę zaufania obywatela do państwa, w tym zasadę pewności prawa, które wynikają z art. 2 Konstytucji.
Z powyższych względów Trybunał uznał, że art. 156 § 2 k.p.a. w zakresie, w jakim nie wyłącza dopuszczalności stwierdzenia nieważności decyzji wydanej z rażącym naruszeniem prawa, gdy od wydania decyzji nastąpił znaczny upływ czasu, a decyzja była podstawą nabycia prawa lub ekspektatywy, jest niezgodny z art. 2 Konstytucji.
Raz jeszcze przypominam – wyrok TK zapadł pod koniec drugiej kadencji PO-PSL. I był publikowany w Dzienniku Ustaw. Całe 6 lat temu.
Nic dziwnego, że Sejm w końcu postanowił znowelizować KPA.
Zwany niedoukiem Lapid dopiero wtedy ruszył, niczym rozjuszony bawół, z atakiem na Polskę.
Sekundował mu Onet, opatrując tekst o rzekomo antysemickiej nowelizacji Kodeksu postępowania administracyjnego ciut bałamutnym tytułem:
Szef izraelskiego MSZ o ustawie reprywatyzacyjnej: nowe polskie prawo jest hańbą.
Co prawda nie od dzisiaj wiadomo, że najczęściej o prawie piszą jurydyczni idioci, niemniej to, co wyczynia der Onet na milę cuchnie wyjątkowo prymitywną prowokacją.
Otóż choćby się cały zespół redakcyjny Onetu zes.ał, nie da rady zrobić z Kodeksu postępowania administracyjnego ustawy reprywatyzacyjnej!
Najwyraźniej mamy do czynienia z kolejną próbą sił. Lapid już przecież raz upokorzył rząd RP, a tym samym i wszystkich Polaków, trąbiąc na cały świat o niegodziwej nowelizacji ustawy IPN, która miała na calu położyć choćby częściowo koniec obwinianiu nas o niemieckie zbrodnie.
Ten były aktor i autor książeczek dla dzieci infantylnie tupie nózią i próbuje grać twardziela.
No cóż, widocznie uważa, że jedyny przyjazny Izraelowi kraj w Unii Europejskiej można bezkarnie poniewierać przy okazji potwierdzając zdanie, jakie wypowiedział o nim już trzy lata temu red. Barbur.
Tymczasem brak możliwości wzruszenia decyzji administracyjnej np. przyznającej w 1963 roku pole, gdzie jeszcze przed wojną stary Izzak pasał kozy, lokalnej spółdzielni mieszkaniowej, ta zaś na tym terenie wybudowała osiedle zamieszkałe obecnie przez 15 tysięcy osób, wcale nie oznacza braku możliwości dochodzenia odszkodowania.
Wręcz przeciwnie. Stwierdzenie przez organ nadzorczy rażącego naruszenia prawa otworzy drogę do dochodzenia odszkodowania od Skarbu Państwa.
Ten jednak aspekt umknął Lapidowi (co nie powinno dziwić nikogo), a także celowo został pominięty przez der Onet. Przy całkowitym braku szacunku dla reprezentowanych na tym portalu konstruktach prawniczych trudno jednak uwierzyć, aby aż tak mylili nazwy poszczególnych ustaw, jak w anonimowych artykułach!
Za to po raz kolejny usłyszeliśmy od mitomana Lapida, że za Holokaust odpowiedzialni są nieznani z narodowości naziści oraz ich pomocnicy, pośród których ten były aktor i dziennikarz od lat widzi Polaków.
Sytuacja, wyłącznie za sprawą napadu histerii starszych braci w wierze dochodzi do kolejnej próby siły najwyraźniej zmierza ku temu, aby ostatni kraj UE przyjazny Izraelowi zaczął się od niego odwracać.
Na szczęście kiwi nie rośnie tylko w Izraelu…
26.06 2021
____________________________________________
* Jak ktoś nie pamięta – Lapid w 2018 roku atakował ostro Polskę podając na Twitterze, że jego babcia zginęła w Polsce, z rąk Niemców i Polaków.
Tymczasem okazało się, że to nieprawda.
Były minister finansów Izraela, Yair Lapid, napisał na Twitterze (goo.gl/EUcHQ4), że jego babka „została zamordowana w Polsce przez Niemców i Polaków”.
Tymczasem w 2008 roku udzielił on wraz ze swoimi rodzicami wywiadu dla „Spiegla” (goo.gl/eB3e9e), z którego (dokładniej z wypowiedzi jego ojca, Tommy’ego Lapida) wynika, że jego babka ze strony ojca przeżyła budapeszteńskie getto, a w 17 urodziny jego ojca przybyła wraz z nim do Hajfy.
Tommy Lapid wspomina równocześnie, że 19 marca 1944 roku Niemcy zabrali jego ojca, czyli dziadka Yaira Lapida, i że nigdy już go potem nie widział. W innym artykule, z 2006 roku (goo.gl/Hho2wF) Tommy Lapid napisał, że jego ojciec (Bela Lampel) został zabrany do obozu w Mauthausen (czyli w Niemczech, a dokładnie w Austrii, a nie w Polsce) i tam zginął.
Co do drugiej babki Yaira Lapida, to w wymienionym wyżej wywiadzie dla „Spiegla” jego matka Shulamit Lapid wypowiada się, że jej rodzice byli z Rumunii i przybyli do Palestyny w 1934 roku, a 1948 roku przebywała w domu swoich rodziców w Tel Aviv i wraz z sąsiadami słuchała radia należącego do jej rodziców. Z kontekstu wynika więc, że jej matka – babka Yaira Lapida – przeżyła wojnę. I faktycznie, hebrajskojęzyczna Wikipedia podaje w artykule o Shulamit Lapid (goo.gl/JJXRw7), że jej matką była Helen Giladi oraz (w artykule o jej ojcu Davidzie Giladi: goo.gl/fXBoei) – że zmarła ona w 1974 roku. Gdyby dla kogoś Wikipedia była mało wiarygodnym źródłem, to Eytan Bentsur w książce „Making Peace: A First-hand Account of the Arab-Israeli Peace Process” (goo.gl/kn9YBn) podaje na str. 177, że David Giladi, ambasador Izraela na Węgrzech i jego żona Helen zostali zmuszeni w 1967 roku do opuszczenia Węgier. Potwierdzenie, że to właśnie David Giladi, założyciel gazety Ma’ariv (który był dziadkiem Yaira Lapida i zmarł w 2009 roku) był ambasadorem na Węgrzech można znaleźć np. tutaj: goo.gl/er1bPC.
https://www.facebook.com/zelaznalogika.net/posts/1638737426174212
Nie ulega zatem wątpliwości, że Lapid to... mitoman, mówiąc delikatnie.
fot. pixabay
Inne tematy w dziale Polityka