Od dawna pojawiały się zarzuty, że lądowanie na Księżycu nigdy nie miało miejsca, że amerykańska wersja tej całej historii to fikcja. Sceptycznie nastawieni formułowali zarzuty na podstawie własnych analiz udostępnionych filmów i zdjęć. Zarzuty te odpierała NASA. Na tyle skutecznie, że dziś odsetek niedowiarków w USA nie przekracza 10 % co jest wynikiem bardzo dobrym (dla NASA) bo ludzie z sobie tylko znanych powodów nie wierzą w rzeczy także absolutnie wiarygodne i jednoznaczne.
Tyle, że z tym lądowaniem to sprawa tak jednoznaczna nie jest. Im więcej lat upływa od tamtego dnia tym wątpliwości przybywa – nie ubywa. Asumptem do napisania tego tekstu były dla mnie dwa wydarzenia. Jedna książka i jeden film. Pokrótce.
Przeczytałem niedawno ostatnią już, niestety, powieść niedawno zmarłego Umberto Eco pod tytułem „Temat na pierwszą stronę”. W powieści tej (polecam bardzo) Eco, wróciwszy do stylu narracji znanego chociażby z powieści Wahadło Foucaulta, przynosi obraz współczesnych mediów. Ukazuje stopień ich degradacji, wykorzystania przez rozmaite centra wpływów do manipulowania opinią publiczną, wskazuje na to, że jest to obszar działania tajnych służb, zabiegów inżynierii socjotechnicznej etc. Ukrył w niej też i pozostawił dla czytelnika łatwą do rozwiązania zagadkę. Taka "wisienka na torcie".Ale marginalnie porusza też kwestię lądowania na Księżycu. W usta jednego z bohaterów powieści wkłada zdanie, że " z tym lądowaniem na Księżycu to coś jednak było nie tak - czy rzeczywiście polecieli na Księżyc - czy zmajstrowali wszystko w studiu filmowym"?
Może bym na to nie zwrócił większej uwagi gdyby nie wydarzenie drugie. Obejrzałem ostatnio film Operation Avalanche. Autorskie dzieło młodego Kanadyjczyka Matta Johnsona z 2016 roku. Trzeba wspomnieć, że już w latach 70-tych temat fikcyjności wyprawy w Kosmos był podejmowany w znanym filmie Koziorożec1 (Capricorn1). Tam niby chodziło o Marsa, ale wielu uważało, że to była tylko zasłona dymna a w rzeczywistości chodziło również o lot na Księżyc. Bardzo podobnie w sumie, przynajmniej gdy idzie o podstawowe elementy, film był skonstruowany. Film Matta Johnsona idzie jednak dalej. Jest całkowicie jednoznaczny, dosłowny w swojej narracji. Tu nie ma miejsca dla aluzji. Technicznie zrobiony wg konwencji „found footage” (odnalezione taśmy wideo) przedstawia domniemaną mistyfikację lotu na Księżyc. Ujawnia jej powody. Rekonstruuje wykonanie. Całość jest mieszaniną thrillera z elementami slapstickowej czarnej komedii. Czy na odwrót. Można to potraktować serio – ale można jak igraszkę intelektualną. W odczycie dzieła sztuki najważniejsze jest wrażenie. Dla mnie przekaz tam zawarty to coś więcej niż tylko – igraszka intelektualna. Ponieważ nie można uciec przy dokonywaniu ocen od innych znanych okoliczności. A te są doprawdy bulwersujące. Od dawna uważam też, że to w sztuce - powieściach czy filmach - odnaleźć można coś ważnego i prawdziwego, chociaż z reguły wypowiedzianego nie wprost. Bo w mediach to tylko propaganda. Jedną rzecz trzeba dostrzec gdy idzie o te filmy ponadto. Otóż we wszystkich trzech (bo jest też trzeci film - z serii BOND - "Diamenty są wieczne" tam też zamieszczono sceny z preparowania lądowania na Księżycu w studiu filmowym) miejscem kręcenia "fake movie" był opuszczony hangar gdzieś na pustyni, w Nevadzie, w pobliżu Las Vegas. A ci, którzy w realizacji filmu brali udział byli kolejno mordowani. To naprawdę zastanawiająca zbieżność.
Czas powiedzieć, że mam własny pogląd na sprawę lądowania na Księżycu, a jakże. Że wątpliwości co do realności tego mam coraz większe. Bo zauważmy - minęło tyle czasu a dziś nie ma żadnej możliwości ponownego lotu na Księżyc - a nawet planów by coś takiego zrobić w nieodległej przyszłości. Tak więc jak to by miało być możliwe 50 lat temu? Tak – to jest, moim zdaniem, najpoważniejszy zarzut. Trzeba zauważyć również, że w mainstreamowych mediach zarzuty sceptyków ogranicza się zazwyczaj do kwestii "technicznych" (tak to nazwijmy), z którymi NASA, jak dotychczas, potrafiła sobie jakoś radzić; a ten aspekt sprawy, braku możliwości obecnie lotów człowieka w daleki Kosmos, w tym na Księżyc - pomija się całkowicie. Jeden ze współczesnych amerykańskich kosmonautów posunął się nawet do stwierdzenia, że "technologia lotów na Księżyc - zaginęła". To co - mamy współczesną Arkę Przymierza? To totalna aberracja, totalna ściema - takie tłumaczenie.
Jakiś czas temu w ONZ zgłoszono pomysł, by materiały z wyprawy na Księżyc uznać za dorobek całej ludzkości, objąć je szczególną ochroną i udostępnić do badań krajom z własnymi programami eksploracji Kosmosu. Zapewne w jakimś stopniu wynikało to z nasilających się wątpliwości zgłaszanych coraz częściej i coraz głośniej. W 2009 roku NASA (amerykańska agencja zajmująca się eksploracją Kosmosu) z ubolewaniem stwierdziła, że dokonując redukcji, z powodu cięcia kosztów magazynowania, nadmiernej ilości eksponatów zgromadzonych na przestrzeni lat w wyniku różnorakich wypraw kosmicznych – materiały z wypraw na Księżyc (program Apollo) zostały zniszczone. Zostało to z oburzeniem ale i z niedowierzaniem przyjęte przez opinię światową. To nie miało prawa się zdarzyć. To niedorzeczne. Miano zniszczyć wszystkie oryginalne filmy z wyprawy i ok. 400 kg skał i minerałów przywiezionych z Księżyca w trakcie kolejnych misji Apollo? To co niby pozostawiono? Bo pozostawiono, tak mówi NASA. Zniszczono tylko "część" materiałów. To co - było coś ważniejszego? W to się nie chce wierzyć. To musi być jakieś oszustwo. Takie głosy jak świat długi i szeroki towarzyszyły pojawieniu się tego komunikatu NASA. Zauważmy jedno. Dzisiejsze możliwości analizy tych materiałów mogły by rozwiać wszystkie wątpliwości - ale mogły też ujawnić fałszerstwo. Teraz jest tak, że NASA odnalazła jakieś kopie filmu. W jakiejś stacji telewizyjnej. I zawsze może twierdzić, że to co się ewentualnie "nie zgadza" to wynik błędów kopiowania. Cała sprawa musi rodzić podejrzenia matactwa.
W 2015 roku, w odpowiedzi na rozpętaną w zachodnich mediach aferę z przyznaniem Rosji organizacji MŚ w footbolu (afera korupcyjna) Rosjanie zagrali sprawą Księżyca. https://ruposters.ru/news/16-06-2015/sk-rf-predlozhil-ssha-pomoshh-v-poiskah-plenki-o-polete-na-lunu
W tym artykule szef Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej Markin powiedział coś takiego:
„Można dopomóc w międzynarodowym dochodzeniu, gdzie zaginął film zrobiony przez astronautów na Księżycu – albo gdzie ukryte zostało 400 kg księżycowego gruntu, którego nigdy więcej nie pokazano. Nie, nie twierdzimy, że astronauci nigdzie nie polecieli, a tylko nakręcono o nich film. Ale wszystkie te naukowe lub, być może, kulturowe artefakty są dziedzictwem ludzkości, a ich zniknięcie bez śladu to nasza wspólna strata. Dochodzenie pokaże, co się z nimi stało. - powiedział Markin."
Od zawsze uważam, że równowaga strachu dotyczy nie tylko arsenałów nuklearnych ale i sfery informacji. Która to „informacja” jest dziś ważniejszym orężem niż jakieś tam czołgi. Nawet Abrams, te z operetki pt. „szpica w Żaganiu”.
Wrócę jeszcze do filmu Operation Avalanche. Do jednej wygłoszonej tam kwestii. „Nikt nie pomyśli, że to fałsz – ponieważ jak szalone musiało by to być? A jeżeli zrobimy to porządnie, to jest to jedna z tych rzeczy która sprzedaje się sama”. Ile rzeczy zrobiono wg tego schematu? Ile razy w ten sposób oszukiwano społeczeństwa różnych krajów? Bo nikt nie pomyśli, że to może być kłamstwo. Nie na taką skalę - to przecież niemożliwe. Niemożliwe? Właśnie dlatego to robią.
W całej tej sprawie nie jest w sumie rzeczą najistotniejszą czy Amerykanie wylądowali na Księżycu czy nie. Szczególnie teraz, po tylu latach. To był czas "zimnej wojny", był wyścig w Kosmosie, Rosjanie wyprzedzali USA. Była ta obietnica JFK z 1961 roku złożona w obecności 14 tysięcy ludzi na stadionie w Huston/Texas. Wielu z nas dziś może by to usprawiedliwiło. Ale jest inny wymiar całej sprawy. Czy możliwe jest to - by rząd wielkiego kraju, mocarstwa światowego, kraju uważanego przez dziesięciolecia za ikonę poszanowania praw człowieka i ostoję demokracji - mógł posłużyć się kłamstwem o takim wymiarze? To jest podstawowe pytanie. Ważne dziś może bardziej niż kiedykolwiek.
Dodaję post scriptum, dla tych, którzy interesują się czymkolwiek innym niż bieżącą, polityczną nawalanką. W filmie Matta Johnsona istotny wątek dotyczy postaci Stanleya Kubricka. Nie bez powodu. Od dawna pojawiają się sugestie, że w produkcji "księżycowej ściemy" słynny reżyser miał wziąć udział. I właśnie o tym teraz coś dodam. Kubrick był zapewne największym mistrzem filmów z drugim dnem. Zawierających szereg tropów wykraczających poza fabułę filmu, także tych pod-świadomościowych. Jego filmy nieraz wzajemnie się komentowały. Tak było np. z filmem Lśnienie. Jest tam słynna scena nazwana przez fanów Room 237. Polecam zapoznanie się z nią ponownie i podjęcie na nowo próby jej interpretacji. Są liczne podpowiedzi na YT ale jest i cały obszerny film Room 237 o interpretacji różnych fragmentów kilku filmów Kubricka ze szczególnym uwzględnieniem Lśnienia właśnie. W scenie tej, w półotwartych drzwiach pokoju hotelowego o tym numerze jest klucz z zawieszką zawierającą stary system skróconej numeracji (litery No - na oznaczenie słowa numer) no i ta cyfra - 237 - średnia odległość Ziemi od Księżyca wyrażona w tysiącach mil. Dodać należy, że w powieści S. Kinga, stanowiącej podstawę scenariusza, numer pokoju był inny. A u Kubricka nic nie jest przypadkowe. Tam jest więcej znaczących elementów - różniąca się wykładzina dywanowa na kolejnych kadrach, ideogram kosmodromu ułożony na podłodze, etc. No i ten słynny sweterek chłopca... Czy Kubrick aby w tej scenie nie sugeruje - lądowanie na Księżycu to kłamstwo? Wielu tak właśnie to odczytuje. Na marginesie - z tego powodu (wielopiętrowa wieloznaczność) filmy Kubricka to uczta dla kinomanów ale i męka zarazem - ile razy trzeba oglądać np. 2001 by wydobyć sens zawartego w filmie przekazu? A jest co wydobywać....
P.S. nr 2 Oto ciekawy link: https://www.rp.pl/Kosmos/191209755-NASA-wysle-kobiece-manekiny-w-podroz-dookola-Ksiezyca.html
No popatrzcie - dopiero teraz NASA chce badać.... wpływ promieniowania na ciało kosmonautów!!!?? A to misje Apollo żadnego materiału nie dostarczyły? Ponadto - podobno mają lecieć ponownie - za kilka lat, na Księżyc. ( Już dziesiątki razy tak mówiono - i co? i nici za każdym razem....)To tylko podkreśla znaczenie zarzutu że dziś technologii lotów na Księżyc nie ma. I przez całe te minione 50 lat nie było.
=================================================================================================
Dot. komentarze.
Na początek uwaga ogólna - piszę o sprawie lądowania na Księżycu ale w pewnym tylko wymiarze. Jak sprawę tą komentuje się obecnie w literaturze i filmie na przykładzie dwóch przywołanych, konkretnych pozycji. Mój komentarz do tego jest sprawą drugorzędną. Natomiast polecam samodzielną lekturę książki Eco jak i (szczególnie) obejrzenie filmu - i na tej podstawie wyrobienie sobie własnego zdania.
++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
- Rzeczywiście, większość zjadaczy chleba to idioci. Tacy "co to nie wiedzą, że mówią prozą". Może promil, maksimum, to ci którzy robią jakiś właściwy użytek z szarych komórek swoich mózgów. To znana sprawa. I oczywistą rzeczą jest również to, że ci liczniejsi z własnej głupoty sprawy sobie nie zdają. Ale pisać potrafią, tak.
- Zarzut, że Rosjanie nie "siedzieli by cicho" gdyby to była fikcja nie jest zasadny. Ponieważ w 1969 roku Rosjanie nie mieli możliwości technicznych śledzenia lotów rakiet kosmicznych, w tym misji Apollo, to wówczas tego nie komentowali. Ale wyciągając na forum publiczne (w 2015 roku) sprawę zniknięcia materiałów z misji Apollo - Rosjanie jednak "nie siedzą cicho". Tak to rozgrywają, że widać iż mają niekorzystną dla NASA wiedzę w tej sprawie. Wystarczy przeczytać artykuł w interia.pl linkowany poniżej. Dzisiaj Rosjanie nie siedzą cicho. Chcą śledztwa w tej sprawie.
- Panu Włodzimierzowi Wrońskiemu - W filmie mówi się, że zapłacono za zrobienie makiety lądownika 45 tysięcy dolarów, co było powodem żartów. Że o wiele za drogo.
- Komuś o nicku Monada Salon - no to jednym z pierwszych "nawiedzonych" wg zaprezentowanych kryteriów "psychiatrycznych" był Platon. To ten od "cieni w jaskini" coby nie wiedział/a.
- Panu, który słusznie wskazuje na to, że misji Apollo z lądowaniem na Księżycu było przecież kilka. Otóż w internecie można odnaleźć krytyczne materiały dotyczące wszystkich tych misji. Są setki stron gdzie to się dokumentuje. Nawet pod moim tekstem p. Wroński takie materiały dot. różnych misji zalinkował. Jednak i dla mnie ten argument mocno przemawiał przez wszystkie te minione lata. Ale jak się już założy możliwość mistyfikacji misji Apollo 11 - to łatwiej zrozumieć, że później nie mieli by wyjścia. Jak zabrnęli by w kłamstwo - odwrotu by nie było. No cóż - jak to dr. Goebbels powiedział? Ile razy trzeba powtórzyć kłamstwo żeby stało się prawdą? A jak to podsumowano w omawianym filmie? „Nikt nie pomyśli, że to fałsz – ponieważ jak szalone musiało by to być? Ja tej sprawy jednak ostatecznie nie rozsądzam. Niech każdy oceni sam. Wskazuję na wątpliwości. A ich jest niestety tak wiele.
- Proszę nie sugerować, że są jakieś "dowody" na realność nagrań. To świadczy zaledwie o tym, że zrobili "to porządnie" jak zakładali zapewne i co działało przecież przez te 50 lat. Natomiast wystarcza jeden dowód przeciwny. Jeden maleńki - a obali wszystko.
Komentarzy odsądzających mnie "od czci wiary" za powyższy tekst należało się z góry spodziewać. Mniejsza o to, że to Eco napisał a Matt Johnson sfilmował. To jest zbyt ważna sprawa by pozostawiono ją bez negacji na wszystkie możliwe sposoby, widocznie mój "dorobek" też tego wymaga. Jeżeli założymy nawet na maleńką chwilę, że coś jest na rzeczy - to taka reakcja staje się oczywista i zrozumiała. Bo nie może nikt bezkarnie produkować wątpliwości podkopujących autorytet tej "władzy". Jak się da obalić jedno kłamstwo - reszta rozsypie się jak domek z kart i wyjdzie na jaw prawdziwe oblicze "demokracji" . To tylko świadczy o tym jak to jest ważna sprawa nawet dziś. Obrońcy oficjalnej wersji nie podają rzeczowych argumentów. Wg nich ci, którzy wątpią to "oszołomi". Upośledzeni na umyśle. Zasada - to jest tak nieprawdopodobne, żeby to miało by być kłamstwo - ma działać nadal. Ale tzn. że co - NASA nie zniszczyła zdjęć i filmów z misji Apollo? Tak czy nie? Czy sama tego nie przyznała?
http://fakty.interia.pl/swiat/news-sfingowano-ladowanie-na-ksiezycu-rosja-chce-sledztwa,nId,1838098
Admini bardzo "polubili" ten tekst. Upchnęli go w dział "Technologie. Badania i rozwój" - czyżbym awansował na "badacza"?
Natomiast Google mnie docenia.Wpisz w wyszukiwarce "fikcyjne lądowanie na księżycu".
Inne tematy w dziale Technologie