Ponad cztery lata czekaliśmy na upublicznienie tych stenogramów. Jakaś zwłoka byłaby zrozumiała – by je właściwie zinterpretować należało je porównać, skonfrontować z zapisami rozmów zarejestrowanymi w stanowisku kierowania lotem na Siewiernym. Ale cztery lata? W końcu doczekaliśmy się. I co? Czy cokolwiek te stenogramy wyjaśniają? Otóż nie – co więcej – powodują powstanie nowych, trudnych do wyjaśnienia okoliczności. Zadziwiających różnic z dotychczas znaną wersją przebiegu lotu Tupolewa. Po kolei.
Po pierwsze, z niezrozumiałych powodów prokuratura wojskowa nie opublikowała zarejestrowanej na magnetofonie JAK-40 korespondencji Iła Frołowa z wieżą kontroli lotów. Oto co pisze na ten temat: rozmowy IŁa w trakcie dwóch nieudanych podejść do lądowania , które zarejestrował magnetofon JAK-40 – nie zostały przedstawione w stenogramach ponieważ zostały potraktowane jako „wykraczające poza zakres przedmiotowej opinii”. Tzn. że prokuratura nie wnioskowała o to. Ale dlaczego? Przecież w tak ważnym śledztwie powinno się wykorzystać każdą możliwość dowodową. Dlaczego opublikowano pełne stenogramy rozmów w wieży kontroli lotów, w tym rozmowy z Iłem Frołowa, a stenogramy nagrań z kabiny JAK-40 okrojono? Czyżby znajdowały się tam trudne do wytłumaczenia różnice?
Bo takie różnice i tak się ujawniły. I to różnice trudne do wytłumaczenia. Zadziwiające. Bo proszę zwrócić uwagę – początek korespondencji JAK-40 Wosztyla z wieżą – to wg stenogramów MAK/Millera – 8:56:06 a wg stenogramów obecnie sporządzonych – 8:53:33,5. Różnica wynosi 2 minuty 32,5 sekundy!!! Ale co jeszcze dziwniejsze – moment czasu katastrofy w jednej i drugiej wersji stenogramów jest ten sam! Oznacza to, że w smoleńskiej czasoprzestrzeni czas jest jak z gumy. Można go dowolnie rozciągać tylko w jednym kierunku! Ja nie wiem jak takie różnice można w ogóle wyjaśnić. Przecież oznacza to, że wszystkie pośrednie zapisy, zanim stenogramy dobiegną do końca różnią się znacznie. Podam przykład - gdy chor. Muś pyta Protasiuka, "Artur jesteś?" to odpowiedź ..."jestem, Remek" w starych, millerowskich stenogramach zapisana jest pod 8:28:07,5 a w nowych stenogramach: pod 8:27:39,5. Ten konkretny zapis różni się o 28 sekund! A przecież rzekomo, sporządzając raport Millera, porównywano wszystko z zapisami polskiego rejestratora firmy ATM – i wszystko rzekomo pasowało. To teraz też pasuje? Te wszystkie czasy przelotu na kolejnymi punktami wyznaczonymi do przelotu na przykład.? To dalej pasuje? Chaos potęguje dostrzeżenie jeszcze jednej sprawy - otóż w stenogramach starych pod godz. 5:02:46 zapisano - że jest to godzina 9 czasu moskiewskiego. Rozwiązanie tej łamigłówki przekracza moje mozliwości.
Musimy zastanowić się – dlaczego teraz takie różnice w stenogramach pojawiły się. Wg mnie sprawa tak wygląda. Na potrzeby obecnej ekspertyzy Rosjanie przesłali nową kopię zapisów magnetofonu P-500 z wieży kierowania lotów w Smoleńsk-Siewiernyj. I te nagrania są znacząco różne od tych, jakie w przeszłości zamieszczono w raportach MAK/Millera. Bo trzeba przy tym wiedzieć jedno – by opublikować w sposób zrozumiały nagrania z JAK-40 musiano je skonfrontować z nagraniami z wieży. Ponieważ nie zawierają one znaczników czasowych. Magnetofon JAK-40 pracował w trybie automatycznego uruchamiania. W trakcie lotu 15 razy się wyłączał gdy była przerwa/cisza w kabinie dłuższa niż 12,5 sekundy. Dlatego nagrania z wieży były niezbędne by odtworzyć czas nagrania się kolejnych wypowiedzi. Wracając do sprawy nowej kopii zapisów rozmów z wieży. Pewnie wielu z państwa dziwi taka sytuacja, że coś takiego mogło się zdarzyć. Że Rosjanie przysłali taką inną wersję, bez słowa komentarza, wyjaśnienia. Ale to nie dziwi tych, którzy matactwa Rosjan dostrzegali już dawno. Bo proszę porównać – mamy do dziś wykonane dla nas 8-miokrotnie kopie zapisów rejestratora MARS-BM. Znamy trzy opublikowane wersje (2 nasze i jedna rosyjska). Wszystkie różnią się między sobą – proszę wobec tego powiedzieć – która jest zgodna z oryginałem? Kolejny, ósmy już raz, prokuratura wnioskowała o wykonanie kopii nagrań tego rejestratora jeszcze w grudniu 2013 r. Upłynęło tyle czasu – dlaczego prokuratura nie publikuje rezultatów odczytu? Czyżby i ta wersja była jeszcze inna? Można być tego pewnym, zważywszy na fakt jakie nagrania z wieży nam podesłano… przecież te zapisy muszą się pokrywać? To nie może być tak, że nagrania rejestratora MARS-BM sobie a te z wieży sobie.... Co to wszystko oznacza? A no to – że raport Millera to stek bzdur, kopia rosyjskiej fałszywej wersji. A Rosjanie z jakiegoś sobie znanego powodu postanowili nie tylko nie oddawać nam oryginalnych dowodów – ale także nie dają nam żadnej wiarygodnej kopii tych dowodów. I robią to w sposób ostentacyjny.
Znawca tematu, bo do takich zaliczam blogera Aerozolinti, który ostatnio pojawił się na S24 – zauważył jeszcze inne przykłady fałszerstw możliwe do ustalenia na podstawie ostatnich stenogramów. Jest tym sprawa możliwości precyzyjnego naprowadzania. O godz. 9:12:25,6 (stenogramy Jak-40) jest dowód precyzyjnego naprowadzania JAKa – „zero-trzydzieści jeden, odległość 10, w lewo sto, wejście na ścieżkę”. A co mówiono do tej pory na ten temat? Że lotnisko nie miało odpowiedniego wyposażenia? Że kontrolerzy nie mieli takiej możliwości? Zobaczmy co napisał na ten temat bloger Aerozolinti ponadto: „…Odnosząc się do "rewelacji" posła Macierewicza - o interpretacji fragmentu wypowiedzi KL ze stenogramu ABW:- praw...50. jako- prawieraj 50. Najwyraźniej jest to błędna interpretacja, odwracjąca uwagę od istotniejszej informacji. Jak-40 był naprowadzany "precyzyjnie", podobnie jak Ił-76. "Pra...50" należy zinterpretować jako "Prawieje 50" (po prawej 50) W innym miejscu stenogramów jest podobnie podawana poprawka:Тридцать один, удаление десять, левее сто(po lewej 100), вход в глиссаду.Warto zastanowić się czemu nie podawano poprawek Załodze Tu-154, zamiast opowiadać bajki.”
>>>Dokonuję korekty notki - ponieważ po kontakcie z Aerozolinti jak i innymi znawcami tematu (sam nie mam wiedzy "technicznej") okazało się, że sprawa precyzyjnego naprowadzania nie została jednoznacznie udowodniona. Są rzeczywiście pewne przesłanki że tak było (trzeci marker ok. 500 metrów od pasa) ale polecenia jakie padły mogły być podawane także w trakcie nie-precyzyjnego naprowadzania. O nie-precyzyjnym naprowadzaniu świadczy także komenda kontrolera dla samolotu IŁ by "kwitował wysokość". Taki sposób naprowadzania wskazuje na sprowadzanie nieprecyzyje (jednak.)<<<
Niepokoi ponownie stanowisko Zespołu Parlamentarnego w tej sprawie. Osobiście Macierewicza. Zwracają oni bowiem uwagę na sprawy drugorzędne, ponadto dokonują ich fałszywej interpretacji. O co w tym chodzi? To zwykła wpadka czy coś więcej? Bloger Aerozolinti sugeruje nawet, że "...Macierewicz odwraca uwagę"....Czy odwracanie uwagi nie jest świadomym działaniem? Minęło już tyle czasu, uznać należy, że Macierewicz zna całą sprawę. I co? I milczy? Albo mówi jakieś brednie? O jakichś „świadkach” ? Przypomnieć mu należy, że komisja Burdenki w sprawie I Katynia miała 127 świadków….a co się po latach okazało?
Tym, których interesuje sprawa „Okęcia” wskażę jeszcze jedną ciekawą informację, którą odnalazłem w stenogramach. Chyba już o tym było dawno mowa…. ale to jakoś uległo zapomnieniu…. Otóż o godz. dokładnie. 7 naszego czasu w stenogramach z wieży jest taka informacja: „teraz wylecą dwa samoloty”. Proszę zauważyć – to nie może dotyczyć ani IŁa Frołowa ani JAKa z dziennikarzami Wosztyla. A żadnych innych samolotów - poza Tupolewem z Polski tam się tego dnia nie spodziewano. I właśnie ta godzina – o 7-mej miał rzeczywiście wylecieć nasz TU-154M1. Ale drugi samolot? Kolejna zagadka. Ale czy nie potwierdzająca wcześniejsze podejrzenia, że tego dnia poleciał jeszcze inny samolot?
Reasumując – ostatnio ujawnione stenogramy upoważniają do stwierdzenia, że nasz raport Millera został sfałszowany. Na siłę dopasowany do rosyjskiej wersji, która w międzyczasie przestała obowiązywać. Czy ktokolwiek ze strony naszych instytucji zajmujących się badaniem katastrofy smoleńskiej wyjaśni te wątpliwości?
Inne tematy w dziale Polityka