Jerzy Korytko Jerzy Korytko
3345
BLOG

Japończyk w JAKu por. Wosztyla.

Jerzy Korytko Jerzy Korytko Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 36

 Zupełnie nie rozumiem tych, którzy ciągle wałkują rosyjskie fałszywki, jakieś „wolanty”, analizują stenogramy czy bredzą coś o położeniu elementów rzekomego wraku. To mogą czynić tylko ludzie złej woli albo całkowicie zagubieni. Ile potrzebują jeszcze czasu by zrozumieć jedno – że wszystko co pochodzi z rosyjskiej „czasoprzestrzeni” to fałszywki? I nie ma żadnego sensu dziś analizowanie tego? Klucz do poznania tajemnicy wydarzeń dnia 10 kwietnia leży w Polsce. Nie mamy żadnej możliwości by wydobyć jakikolwiek prawdziwy element z rosyjskiej magmy półprawd i całkowitych przeinaczeń. Dlatego ponownie wracam do sprawy „Okęcia”. Liczby samolotów, pasażerów na ich pokładzie.

.:::::::.

Tutaj ciągle wiele rzeczy jest nie wyjaśnionych. Jest co analizować. Pierwsza z brzegu sprawa: liczba ofiar. Zaraz po katastrofie podawano (informacja z rosyjskiej TV), że na pokładzie Tupolewa były 132 osoby. Ta wiadomość szybko została zdementowana. Później media próbowały to tłumaczyć tym, że omyłkowo połączono całość delegacji w jedną listę – a przecież dziennikarze polecieli JAKiem. Tylko jedna sprawa – to się nie sumuje. Ponieważ – jak zeznał por. Wosztyl:

„…W dniu dzisiejszym realizowałem podobne zadanie. Około godz. 3.00 z całą załogą bez obsługi pokładowej spotkaliśmy się w domku pilota i po przebraniu i zabraniu swoich rzeczy udaliśmy się na odprawę celną do portu lotniczego. Po odprawie udaliśmy się do biura odpraw załóg, skąd do przeznaczonego do wylotu samolotu. Z uwagi na fakt, iż w wytypowanym do lotu samolocie nie udało się uruchomić silnika rozruchowego po trzeciej próbie w porozumieniu z dyżurnym ruchu lotniczego zmieniono samolot, który bez jakichkolwiek problemów uruchomił się i wykonano wylot. W trakcie tego przelotu przetransportowano 14 pasażerów – przedstawicieli mediów.

Tak więc mamy: 96 ofiar Tupolewa + 14 pasażerów JAKa + 4 członków załogi = 114 osób. Coś się nie zgadza. Wiedziałem o tym od zawsze. Ale nie przywiązywałem do tego większej uwagi. Ot, kolejna celowa dezinformacja. Mająca w zamyśle zaciemnić obraz sprawy. Tyle, że ostatnio pojawiła się informacja, że wśród dziennikarzy był Japończyk. Informacja jak najbardziej miarodajna – bo pochodząca od naszej prokuratury wojskowej – przekazała ją pani rzecznik  Renata Mazur tłumacząc opóźnienie śledztwa w sprawie organizacji wylotu Tupolewa /tutaj  link /:

Przypomniała, że śledztwo dotyczyło także m.in. organizacji lotu Jaka-40 z dziennikarzami mającymi obsługiwać wizytę. - W Jaku-40 był na przykład japoński dziennikarz, on zadeklarował język angielski i w tym języku doręczono mu decyzję - dodała prokurator.

Ta sprawa potrzebowała trochę czasu bym dostrzegł jej ukryty sens. Zastanówmy się co wiemy o liście pasażerów JAKa pilotowanego przez por. Wosztyla. Otóż oficjalnie nic nie wiemy. Nigdy nie pojawiła się oficjalnie taka lista, co nawet nie dziwi zważywszy na całą praktykę działania prokuratury wojskowej – wszystkie istotne sprawy ukryto przed opinią publiczną.  Jednak dociekliwość blogerska jest wielka. I można znaleźć w Internecie takie zestawienia nazwisk. Ustalano je na podstawie dostępnych fotografii. W ten sposób identyfikując uczestników tego lotu. Oto jedno z takich zestawień:

DZIENNIKARZE

001. Pan Jerzy KUBRAK, Fakt,wSieci,  
002. Pan Jacek TURCZYK, PAP 
003. Pan Wojciech CEGIELSKI, Polskie Radio IAR 
004. Pan Jakub BERENT, Radio ESKA / VOX FM / WAWA 
005. Pani Agnieszka LICHNEROWICZ, Radio TOK FM 
006. Pani Danuta WOŹNICKA, Radio ZET 
007. Pan Paweł ŚWIĄDER, RMF FM 
008. Pan Paweł ŻUKOWICZ, TV TRWAM 
009. Pan Jan MRÓZ, TVN24 
010. Pan Piotr FERENC, Gazeta Polska 
011. Pan Marcin WOJCIECHOWSKI, Gazeta Wyborcza 
012. Pan Krzysztof STRZĘPKA, Polska Agencja Prasowa SA
013. Pan Paweł WŁODARCZYK, Polsat News
014. Pani Joanna BICHNIEWICZ (LICHOCKA), TVP 
015. Pan Marek PYZA, Wiadomości TVP 

/tą listę skopiowałem z jednego z komentarzy blogera Sherlock Holmes /

Z wywiadu udzielonego FYM-owi przez red. Jana Mroza -dowiadujemy się ponadto, że z dziennikarzami leciała także Pani Agnieszka Kołacz z Kancelarii Prezydenta. Fakt ten potwierdzał w swojej relacji także  Jerzy Kubrak. Widzimy, że mamy kolejną zagwozdkę. Przecież Wosztyl mówił o 14 pasażerach JAKa. A tutaj mamy 15 - 16 nazwisk. Ktoś powie – widocznie nie do końca poprawnie zidentyfikowano tych dziennikarzy. Ktoś mógł tam przybyć po prostu innym środkiem lokomocji. Z faktu, że tam się znalazł nie można wyciągać od razu wniosku, że akurat przyleciał JAKiem. No może tak. Ale w takim razie? Gdzie tutaj jest miejsce dla Japończyka? >>>>????

Dołóżmy do tego inną sprawę: widoczna niechęć wszystkich tych dziennikarzy do relacjonowania tamtego dnia. Pisałem o tym w poprzednim tekście. Czyżby nie chcieli dać zarobić redakcjom? A z jakiego powodu? Warto szczególnie zwrócić uwagę na jedną taką relację:

 

 

Interesujący nas fragment od 18 minuty. Naprawdę warto, wręcz koniecznie trzeba to zobaczyć. To daje odpowiedź na pytanie dlaczego nikt nie chce się publicznie na te tematy wypowiadać. To jest cała sprawa jak w pigułce. Oto w studio jeden z dziennikarzy Pan Jerzy Kubrak (Fakt, W Sieci) – pasażer JAKa pilotowanego przez Wosztyla – usiłuje powiedzieć trochę, naprawdę niewiele, ale jednak – prawdy o tamtym poranku. Chce powiedzieć, że wówczas nie było żadnej mgły – jak to nam wmawiano. Ale co się dzieje? Uczestniczący w programie „publicysta lotniczy”Białoszewski (kiedyś członek red. wojskowej TVP i prezenter "Wiadomośći" w 1Programie TV) chociaż nie był tam wówczas  - zaprzecza każdemu jego słowu. Powołując się przy tym – a na cóż by innego – na stenogramy, oczywiście. Tak jak bym słyszał/widział tutejszych trolli, wiadomo kogo mam na myśli. Pan Jerzy Kubrak starał się zachowywać niezwykle powściągliwie. Z kamienną twarzą wysłuchiwał tych kłamstw. Ale w pewnym momencie i dla niego było to za wiele. Nie mógł słuchać tego dłużej. Powiedział – „…ja tam byłem, mówię co widziałem a pan to mówi na podstawie stenogramów - rosyjskich stenogramów?” Puściły mu nerwy – jak to się określa. Wyrażam temu Panu  - Panu Jerzemu Kubrakowi ogromny szacunek. Miał odwagę powiedzieć chociaż słowo prawdy. Zaprzeczył zorganizowanemu kłamstwu.

Ta relacja jest podwójnie ważna. Z jednej strony potwierdza fakt kłamstw na temat roli warunków atmosferycznych w zaistnieniu katastrofy – z drugiej zaś daje jakieś podstawy do tego, by zorientować  się co do przyczyn niechęci publicznego wypowiadania się na te tematy. Widać także zdenerwowanie prowadzącej program. Odnieść można wrażenie, że zdaje sobie sprawę z tego, w jak brudnym przedsięwzięciu przyszło jej brać udział. Ta uwaga, podkreślenie - "rosyjskie stenogramy" mówi w zasadzie wszystko. Wszystko co mamy od Rosjan jest fałszywe. I mówi to ktoś, kto zna prawdę - bo tam był.

Co to oznacza w sumie dla mojego dzisiejszego tekstu. Otóż zestawię to z jeszcze jedną informacją: Pani Ewa Błasik wielokrotnie w wywiadach podkreślała fakt, że jej mąż dostał zaproszenie z kancelarii Prezydenta na pokład Tupolewa, ale sam wyrażał chęć lotu JAKiem z kolegami, innymi generałami. Pani Ewa mówiła, że jednak w ostatniej chwili zdecydowano o jego locie wspólnie z Prezydentem. Ale ta sprawa jest ważna dlatego, że w ogóle pojawia się informacja o tym, że taka ewentualność wchodziła w rachubę – generałowie mieli lecieć innym samolotem.  I teraz – fakt, że gen. Błasik został „przesadzony” – chociaż i tego nie wiemy na pewno (patrz moje zastrzeżenia w poprzedniej notce) – to wcale to nie oznaczało, że tak przesadzono wszystkich przedstawicieli wojska. Przecież zakazywały to reguły bezpieczeństwa. Powinni lecieć innymi samolotami. Już po napisaniu poprzedniej notki odniosłem wrażenie, oglądając ponownie relacje Klarkowskiego czy Martynowskiego, że były one jak gdyby robione pod czyjeś zamówienie. Że w zamyśle miały one czegoś (obydwie) dowodzić. Czegoś, co było na rękę tym, którzy stoją za oficjalną wersją tzw. katastrofy smoleńskiej. Tak więc nie przesądzając o tym, w którym samolocie znalazł się w końcu gen. Błasik – to odnajdujemy poważny trop z powyższych powodów: jeżeli przyjmiemy, że dziennikarzy znalazło się w Smoleńsku więcej niż 14-tu  - to oznacza to równocześnie, że część z nich dotarła najprawdopodobniej innym  samolotem. Czyli mielibyśmy – gdyby poleciał inny jeszcze JAK – dodajmy do tego – 14 kolejnych pasażerów + 4 członków załogi = 18. I to w połączeniu ze 114 osobami wyliczonymi poprzednio daje ogólną ilość 132 osoby. Wtedy planowana ilość pasażerów udających się drogą lotniczą do Smoleńska zgadzała by się. Czy to tylko przypadek?

W tej sytuacji oczywiście pojawia się pytanie - no tak – ale skoro powróciło 14 dziennikarzy + 96 zwłok – to gdzie ta reszta? Gdzie jest załoga drugiego JAKa i jego pasażerowie? Przecież to absurd – tak nie mogło być. Powiem tak –wszystkie te aspekty brałem dawno pod uwagę. I zawsze dochodziłem bezradny do tego punktu. Nie chciałem  w ogóle iść tropem wskazywanym przez niektórych blogerów. Bo były takie inne próby interpretacji tego też. Ale teraz, jak wiemy, że tam był Japończyk, który był tam, w Smoleńsku - i wrócił  - zmieniam swój punkt widzenia. Skoro Japończyk, którego nikt nie widział, i który nigdy się nie ujawnił -  mógł wrócić – to mogło jeszcze wrócić i 13 innych osób. Proste pytanie – dlaczego ten Japończyk nie przedstawił swojej relacji z tak niewiarygodnego wydarzenia, w którym brał osobiście udział? Jemu też coś zamurowało usta? Pewne tropy co do tego, że ktoś poleciał do  Smoleńska innym samolotem  można było odnaleźć już wcześniej w blogosferze. Zorientowani „w piśmie” doskonale wiedzą o kogo chodzi. Tak, były już takie sugestie, że kilka osób nie potrafi rozliczyć się wiarygodnie ze sposobu dotarcia do Smoleńska. Były też inne cieniutkie poszlaki, wskazywano na pewne niejasności …  Nie pora mówić o tych nazwiskach bez cienia dowodu by nie krzywdzić niewinnych ludzi. Ale fakt jest faktem – takie rozważania w blogosferze już prowadzono. Całość nabiera coraz bardziej ponurego charakteru. Dokąd te wszystkie poszlaki prowadzą?

I na koniec jeszcze taka uwaga – korespondująca z tekstem poprzedniej notki. Otóż nasuwa się pytanie  - jaki interes mieli Rosjanie, że taka wiadomość pojawiła się w ich mediach? Ta o 132 pasażerach. O ile rzeczywiście miało to oznaczać prawdę o zadeklarowanej ilości osób lecących do Smoleńska tego dnia. Właśnie. Pisałem o tym poprzednio. Zestawmy to z grą czasem 8:56. Zestawmy z faktem jednoczesnej emisji filmu Wiśniewskiego w polskiej i rosyjskiej telewizji.  Czyżby Rosjanie zupełnie świadomie kierowali taki przekaz –polska strona zna i akceptuje wszystko to, co się wydarzyło – i nie protestuje – a ten przekaz to był tak skierowany…. ponad naszymi głowami?

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (36)

Inne tematy w dziale Polityka