Jerzy Korytko Jerzy Korytko
7010
BLOG

Znaczenie szokujących zdjęć ofiar katastrofy smoleńskiej.

Jerzy Korytko Jerzy Korytko Rozmaitości Obserwuj notkę 5

Będzie o zdjęciach… To rzeczywiście wydarzenie ostatnich dni… No właśnie, ostatnich dni? Ależ nie, wcale nie. Zdjęcia bowiem zostały zamieszczone w sieci 21 września (tak to wynika z zapisów zawartych na blogu zawierającym zdjęcia). Tyle, że wiedza o tym nie przedostała się do naszej, szeroko pojmowanej, opinii publicznej. No ale przecież nie po to wrzucono je do sieci, byśmy żyli w nieświadomości ich istnienia, 0 – co to, to nie. Tak więc „się odnalazły”. Okazało się, że parę osób już o nich wiedziało i nic nie mówiło…

Pojawia się pytanie – czy to jest jakiś szczególny czas, by te zdjęcia ujrzały światło dzienne? Jest wiele tropów, myślę, że najbardziej prawdopodobne jest to,  iż jest to rosyjska odpowiedź na przeprowadzone u nas ekshumacje…. Ale zostawmy to, to nie jest w tej całej sprawie najistotniejsze.

Czy zdjęcia mają jakieś istotne znaczenie?

Wielu piszących więcej czasu poświęca okolicznościom towarzyszącym ich upublicznieniu, niż im samym. Określa się je mianem „szokujących”, „tragicznych” – sugerując, że nie powinno się ich w żadnym razie publikować. Z oczywistych względów. W podobnym tonie wypowiadają się przedstawiciele zainteresowanych instytucji rządowych: prokuratury, ABW, ministerstwa spraw zagranicznych. Też tak uważam. Nie zamierzam ich reprodukować, linkować czy ułatwiać odnalezienie w sieci. Ale wielu z nas znalazło odwagę by je obejrzeć. To już się stało.  A ponieważ są ważne, tak - ważne – pora by je omówić.

Adieu „maskirowka”

Na blogu, gdzie sa zamieszczone towarzyszy im komentarz (po rosyjsku). Cóż w nim można wyczytać. Pokrótce – autor sugeruje, że katastrofa smoleńska w istocie była inscenizacją, ciała ofiar przyniesiono skądinąd, po uprzednim zamordowaniu wszystkich pasażerów. Zdjęcia, zdaniem autora, mają to poświadczać. Wskazuje on głownie na nierealność scenerii. Brak właściwych pożarów, tylko jakieś pozorowane ogniska, powycinane drzewa etc. Prawda, że to idealnie nawiązuje do maskirowki a la fym? Ale równocześnie autor bredzi coś o rytualnych mordach, związku smoleńskich wypadków z np. katastrofą „Kurska” jakichś morderstw na młodych kobietach w Odessie (bodajże). Sprowadza cały wywód na manowce. Rytualny mord, zaiste. Czyli co - Rosjanie świadomie kompromitują teorię „maskirowki”? Stawiając ją w równym z tymi „rytuałami” szeregu? Ktoś powie - ale, ale… Jeżeli Rosjanie coś ośmieszają, to może to „coś” zagraża im bardzo?

Można by tak twierdzić, gdyby nie jedna oczywista sprawa – ujawnienie tych zdjęć to ostateczny „gwóźdź do trumny maskirowki”. Przecież jej podstawowym elementem było to, że tych ofiar tam, w żadnym wypadku, nie było!!!!! Tak więc, rozpoczynając – nieznany póki co w całości - nowy nurt narracji w sprawie katastrofy – Rosjanie mówią „maskirowce” ostateczne adieu.  Gdyż jeżeli uznamy zdjęcia za autentyczne (będę mówił o tym dalej), to musimy tak skonstatować. Rosjanie zdali sobie z tej nieuchronności sprawę, dlatego zapewne tak to rozgrywają.  (A już paru dyżurnych mącicieli zbiegło się tutaj z dobrą nowiną  - fym is back!). Dobre sobie… fym is dead. Tak przy okazji… manipulacji tego „kogoś” nie ma końca. W notce popełnionej dziś sugeruje, że zdjęcia „zrobione zostały zapewne w ciągu tych kilku godzin, kiedy nikogo z naszych przedstawicieli nie było na miejscu katastrofy". Dobre sobie – kilku godzin!!!!! Gdy od 27 września wiadomo, że naszych tam nie było przez całe trzy dni!!!!! Mówił o tym w Sejmie Seremet, oficjalnie!!! A ten tam bredzi – kilka godzin… takie są metody manipulacji.

Ocena zdjęć.

Zdjęć jest kilka, większość zauważa zdjęcia Św. Pam. Prezydenta. Tak, są też takie. I w tym kontekście uderza rzecz jedna. Otóż przed godziną dosłownie Rosjanie stwierdzili oficjalnie, że zdjęcia nie pochodzą z ich materiału dowodowego. I że, w związku z tym, wszczynają śledztwo w celu ustalenia źródła ich pochodzenia. Proszę zważyć na jedno – zdjęcia Prezydenta wykonano w prosektorium. Na stole sekcyjnym. Któż miał tam dostęp w tamtym czasie?     …………………………………….

Ale jest inny aspekt tych zdjęć – wg mnie nie należy z równą uwagą tych zdjęć traktować. Tak na „pierwyj wzgliad” uważam, że jedno z nich zasługuje na szczególne potraktowanie. Myślę, że te zdjęcie było powodem opublikowania całej galerii….. Inne stanowią dla niego zaledwie tło, mylące niektórych…Nawet jakość zdjęcia jest zaiste zadziwiająca. Z właściwości pliku możemy się dowiedzieć, że jest to kopia zdjęcia prosto z aparatu Nikon. Rozdzielczość 300dpi. Wielkość pliku 2,55 Mb(wersja:original). Dlaczego akurat to zdjęcie? Na ślad naprowadził mnie bloger Wujek. Otóż wykazał on, że jedna z ofiar nosi ślady postrzałowe głowy – wyraźnie widoczne. Jeżeli to nie jest zrobione w Photoshopie… Tak, jeżeli jest autentyczne – to właśnie tak jest. Jest to, powtarzam,  wyraźnie widoczne. Opiszę scenerię zdjęcia – samotna postać leży plecami do góry na miejscu katastrofy, usianej szczątkami wraku. Widać tył głowy, lewą skroń. Z właściwości foto wiadomo, że została ona wykonana 10 kwietnia ok. godz. 12-tej naszego czasu. W tyle głowy widać okrągły, mały otwór. A na lewej (widocznej) skroni – jak gdyby otwór wylotowy. Jeżeli to był pocisk, to jakiś małokalibrowy. Ale mógł być to, zapewne, jakiś inny niewielki, okrągły przedmiot prawdopodobnie metalowy (może śruba, nit?).  Tyle, żejeden warunek musiał być spełniony – ten przedmiot musiał posiadać odpowiednią prędkość początkową. Ten uraz nie mógł powstać w wyniku uderzenia głową w cokolwiek. To owe „coś” uderzyło ofiarę w głowę. Na 99,99%. Na co to wskazuje? Moim zdaniem na to, że ofiara została postrzelona z broni palnej…… lub trafiona została nieznanym, okrągłym  przedmiotem, który swą prędkość zawdzięczał jakiejś eksplozji. Innego wytłumaczenia nie ma. Moim zdaniem  zaprezentowane  zdjęcie  ostatecznie  wyklucza wersję   „normalnej katastrofy”.

Wnioski.

Podstawową sprawą dziś jest weryfikacja prawdziwości zdjęcia. Uznanie go za fałszywkę kończy całą sprawę. Cóż jednak w wypadku, gdyby uznano je za autentyczne? Słów brak. Ale jedna rzecz jest poza  wszelką  dyskusją. Należy niezwłocznie ekshumować ową ofiarę katastrofy. Nie powinno być z tym żadnego kłopotu (mam na myśli identyfikację osoby….). Nie ma innego wyjścia. W sytuacji, gdy mamy tego typu podejrzenia. Ponadto – już w wypadku Anny Walentynowicz miała miejsce jakaś zdumiewająca „zmiana zwłok” -  dokonana już po okazaniu ciała rodzinie – i to właśnie głowy. A w jej trumnie znaleziono także jakiś nit…. Gdyby więc, mając owe zdjęcie, okazało się, że w trumnie są zwłoki w innym niż na zdjęciu stanie, to................... 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Rozmaitości