Chodzi o tą scenę nagraną długopisem w ekskluzywnym polskim burdelu...
Wojciech Smarzowski, prorok jakiś, czy co???
Portal forbes.pl, niczym sierż. sztab. Ryszard Król na Youtube, publikuje stenogramy rozmów podsłuchanych przez ABW, dokładnie takich samych jak te nagrane długopisem przez prostytutkę:
Dyrektor GDDKiA: I teraz ci powiem jedną rzecz, że dzisiaj złapali Budimex na Wyszkowie (wartość kontraktu 120 mln zł, odchylenia od normy sięgały 28 proc. - od red.). Musimy być bardzo ostrożni!
Członek zarządu TEERAG ASDAG: A mnie niech badają..
Dyrektor GDDKiA: Wiesz na czym ich złapali?
Członek zarządu TEERAG ASDAG: No?
Dyrektor GDDKiA: Na grubościach i na nasiąkliwości.
Członek zarządu TEERAG ASDAG: Betonu?
Dyrektor GDDKiA: Nie, ścieralna nie była dowałkowana. I to jak! Wiesz co zrobili? Sprowadzili wóz strażacki, kazali im polać na drodze rozlać wodę i później wiercili próbki.
Członek zarządu TEERAG ASDAG: To skurwys*** w dupę jeża.
Dyrektor GDDKiA: Na moście w Wyszkowie.
Członek zarządu TEERAG ASDAG: To nas złapią? Jak na tych mostach? No wygląda to źle jak się idzie, bo woda tam stoi, wychodzi na zewnątrz.
Dyrektor GDDKiA:To wiemy. Tak, tak...
Członek zarządu TEERAG ASDAG: Coś z tym trzeba zrobić. Albo zerwać, albo poczekać jak się rozsypie i wtedy wymienić. Wydłużyć gwarancję i 3 sezony od razu pokażą o co chodzi.
Kolejny kontrakt o wartości 110,6 mln zł. Odcinek Siedlce - Kałuszyn Droga Krajowa nr 2. Okazuje się, że firmy które realizowały budowę odcinka tej drogi wiedziały o planowanej kontroli GDDKiA.
Kierownik: No panie dyrektorze, źle wyszło z tymi próbkami, no, wyszło nam za mało asfaltu. Ja byłem na 100 proc. że to są dobre próbki, bo przebadaliśmy jedną i wyszło nam dobrze. Oddaliśmy to na Korkową (laboratorium GDDKiA mieści się na ulicy Korkowej w Warszawie - od red.).Próbowałem z nimi rozmawiać ale oni wszystkich obdzwonili dookoła.
Prezes PBDiM: Zamiast wziąć próbki pobrać sobie samemu...
Kierownik: Podmieniliśmy te próbki z nadzoru które były. Na wszelki wypadek. I tak podmieniliśmy, że też wyszło, że za mało asfaltu znowu na tej dwójce.
Prezes PBDiM nie zwleka i dzwoni do znajomego inspektora z laboratorium na Korkowej - relacjonuje przebieg rozmowy portal forbes.pl
Prezes PBDiM:Mam taką sprawę, złe próbki dali do badania. No nie takie próbki dali, no po prostu, które są nie z dwójki.
Inspektor GDDKiA: To musicie pismo wysłać wyjaśniające. Bo gdzie te zaniżone asfalty są?
Prezes PBDiM: No, nie z tej drogi wzięli.
Inspektor GDDKiA:Słuchaj, wszystko odkręcimy. Chyba nigdy nie było przypadku, że coś nie chciałem pomóc?
Prezes PBDiM: Nie. Zgadza się.
Inspektor GDDKiA: No. To, żebyście napisali dobrze.
Kolejny stenogram tym razem z kontraktu o wartości 146 mln zł. Rozmowa dotyczy przebudowy Drogi Krajowej nr 2 na odcinku obwodnicy Białej Podlaskiej.
Dyrektor GDDKiA: Dzisiaj mamy coś takiego, że mam badania kieleckie, które mówią tam o 220 tysiącach metrów kwadratowych, które są niewłaściwe i badania lubelskie które mówią o 40 tysiącach. (...) Komisja wpisuje, że przyjmuję warunki lubelskie jako ostateczne! Na 400 metrach proponujecie wymianę tej konstrukcji nawierzchni szorstkiej. Jeżeli jest OK - klasnę wam wszystko i już. Albo wprowadzić ograniczenia do 100 km, potrącić za te 40 tysięcy metrów. To wszystko, no!
Dobra. Na razie. Będę musiał skończyć z tobą rozmowę. Mamy na to czas powolutku.
Trzy godziny potem członek zarządu Mostostalu-Warszawa dzwoni do swojego pracownika, żeby się dowiedzieć czy wszystko w porządku.
Członek zarządu Mostostalu-Warszawa: Jak się te rozmowy zakończyły?
Pracownik Mostostalu-Warszawa:Ustaliliśmy ostatecznie, że oni zlecą do Instytutu Badawczego Dróg i Mostów ponowne badanie szorstkości tych odcinków, żeby sprawdzić czy ten wynik ostatni jest najkorzystniejszy, a przy którym droga hamowania jest prawidłowa! Czyli pomimo to, że ten wskaźnik szorstkości nie jest taki, jak podany jest w specyfikacji, to daje to możliwość jak gdyby bezpiecznego korzystania z tej drogi. Bez potrzeby stawiania znaków ograniczających prędkość (...).
Za: http://niezalezna.pl/38124-miliony-za-cienki-asfalt-juz-wiemy-co-ma-przykryc-grodzka
Inne ciekawe stenogramy:
"
Szef Przedsiębiorstwa Budowy Dróg i Mostów ERBEDIM rozmawia z córką tuż po wygranym przetargu (25.08.09 godz.17:49). Treść stenogramu pozostawiamy bez komentarza.
Szef: Chciałem poinformować panią właścicielkę, że 3 września będzie podpisywany kontrakt życia dla twojej firmy.
Córka: Tak?
Szef: Tak.
Córka: Czyli w pracy będę?
Szef: Za miliard siedemset dwadzieścia. Tak, jak chcesz możesz nawet telewizję zaprosić (...) w stylu w tle pokazać czy coś.
Córka: Bardzo się cieszę, bo w końcu będzie mnie stać żeby kupić sobie mieszkanie w Barcelonie.
Szef: Na to cię jest stać cały czas. Czego ty gadasz o jakichś tam pierdołach.
Córka: To se kupuj co chcesz.
Szef: Dzisiaj mi się takie porsche podobało. Nawet ci miałem zadzwonić, że kupiłbym ci porsche. Jak mi oddasz golfa to ci kupię porsche.
Córka: Dobrze.
Szef: Może być?
Córka: Kiedy, mów kiedy?
Szef: Jutro, może być jutro jak chcesz
Córka: Ale ja bym wolała jednak to mieszkanie. He, he... W tej samej cenie.
Szef: Mieszkań to sobie kup z pięć, nie tam jedno mieszkanie. Wykorzystaj teraz public relation. Trzeciego września pani właściciel (...) będzie podpisywać, uczestniczyć w podpisaniu umowy na kontrakt, na przebudowę 60 km drogi. Za miliard siedemset dwadzieścia.
Córka: 60 km tyle kosztuje?
Szef: To nie wiesz o tym?
Córka: Nie wiem, właśnie nie wiem.
Szef: Mówiłem, przecież co mówiłem?
Córka: No mówiłeś, ale nie, że 60 km tyle kosztuje. Daj spokój. Przecież to jakieś zdzierstwo jest!
Szef: Dla kogo zdzierstwo? Jak Chińczycy budują autostradę, to za 30 km biorą 750 mln. A ty za 60 bierzesz miliard siedemset, tylko modernizacji. To gdzie tu zdzierstwo?
Córka: Żartuje przecież.
Szef: Tak, duży biznes zrobiłaś życia. Więcej takiego biznesu nie zrobisz...
Córka: Ale i tak się tak stresuję, że chyba tak się nigdy nie stresowałam. Nawet maturą.
Szef: A czym ty się stresujesz? Przecież ty nie przychodzisz do roboty. Jeszcze raz ci powtarzam, ty tu nie przychodzisz do roboty. Ty tu przychodzisz rządzić. Ty tu przychodzisz i portier ma cię znać, kadrowa ma ci się kłaniać, a zarząd ma cię w dupę całować i tyle. Po to tu przychodzisz. Jak chcesz to ich wszystkich wywalisz, bo jesteś właścicielem. Ty nie przychodzisz tu do roboty i ktoś ma się tobą przejmować, czy tam na ciebie patrzeć, ma się stresować bo coś tam. Tylko oczywiście musisz wykorzystać tą sytuację w taki sposób, że jesteś właścicielem, nie chciało się uczyć to w związku z tym się trzeba uczyć. Czyli wyciągać od tych ludzi maksymalną wiedzę. Taką jaka jest ci potrzebna do tego, żeby nie wiem, wiedzieć co to są kadry, wiedzieć co to są finanse, wiedzieć co to jest zamówienie publiczne. Wiedzieć co to jest i tak dalej i tak dalej. Po kolei. Na to masz ileś tam czasu. A potem będziesz właścicielem. Czyli będziesz tymi wszystkimi ludźmi rządzić, możesz ich wypierdolić, sprzedać jak będziesz chciała. Tylko trzeba wiedzieć za ile, po co kiedy i kogo. Po to tu przychodzisz, a nie po to, żeby tu pracować. Ty przychodzisz jako właściciel, który chce się zapoznać ze strukturą firmy. Przychodzi właściciel i ma tutaj zrobić porządek. Wypierdalasz trzech dyrektorów na miejsce przyjmujesz nowych i od razu wiadomo kto rządzi (...).
Był 18 kwietnia 2009 roku. Jak zwykle szykowali się na imieniny znajomego dyrektora warszawskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA). Najpierw Prezes z Siedlec zadzwonił do prezesa z Mińska Mazowieckiego.
Prezes z Siedlec: Słuchaj Janusz w czwartek są Wojtka imieniny, kurcze. Ty coś myślałeś, jak to zrobimy? Nie wiem...
Prezes z Mińska Mazowieckiego: Nie wiem. No dwudziestego trzeciego? No i co zrobimy? No jest problem. Wiesz przyzwyczaił się i…
Prezes z Siedlec: No właśnie, teraz jak tego, to się obrazi kurwa.
Prezes z Mińska Mazowieckiego: Teraz się obrazi, no i to jest, wiesz... Jest problem, no.
Prezes z Siedlec: No wiesz, ja bym mógł jak co roku dołożyć tam, no. Tak pół na pół. Tak, jak żeśmy zawsze robili.
Prezes z Mińska Mazowieckiego: Nie, no tak.
Prezes z Siedlec: Tylko teraz problem, co kupić?
Prezes z Mińska Mazowieckiego: Wiesz co? Teraz... My mu zawsze kupowaliśmy obrazy, nie?
Prezes z Siedlec: No.
Prezes z Mińska Mazowieckiego: Kossaka, bo on lubił Kossaka. Teraz takie obrazy Kossaka tak podrożały...
Prezes z Siedlec: Nie, no zgadza się.
Prezes z Mińska Mazowieckiego: To co kosztowało kiedyś 15 tysięcy teraz kosztuje 50. Wiesz ja jutro spróbuje pojeździć po Warszawie. Dobra, coś się kupi.
Prezes z Siedlec: Ewentualnie jakbyś coś tam wybadał. To nie musi być pewnie obraz. Może coś kurwa, może coś tak... Ja nie wiem kurwa! Jakaś rzeźba może jakaś? Coś takiego. Grom wie?!
Jeszcze tego samego dnia, po kilku godzinach, oddzwania Prezes z Mińska Mazowieckiego.
Prezes z Mińska Mazowieckiego: Leszek, a może kupić mu jakieś pióro? Takie wiesz, powyżej 10 tysięcy?
Prezes z Siedlec: No, można. No, jeśli wiesz w takiej cenie jest. No to musi już powyżej dychy być.
Prezes z Mińska Mazowieckiego: No, takie są. To wiesz, to i łatwiej by było wtedy i na fakturę wziąć, nie?
Prezes z Siedlec: No, no. Dobra.
Nazajutrz w salonie Mont Blanc w warszawskiej Galerii Mokotów rzeczone pióro zostało nabyte za 11,7 tys zł. Budowlańcy kupili ekskluzywne pióro wieczne Pelikana z limitowanej kolekcji „Latarnia Aleksandryjska” (pasowana ręcznie stalówka z 18-sto karatowego złota, tylko 440 sztuk na świecie). Fakturę wystawiono na prezesa z Siedlec.
W przeddzień imienin dyrektora GDDKiA. Trawiony gorączką wręczenia prezentu prezes z Mińska Mazowieckiego zadzwonił do innego mazowieckiego prezesa z Przedsiębiorstwa Robót Drogowo-Budowlanych w Gostyninie.
Prezes z Gostynina: Będę chciał z rana wejść do dyrektora. I praktycznie jeżeli by się udało...
Prezes z Mińska Mazowieckiego: Zastanawiam się czy od razu od siebie z Serocka nie przyjechać do tego dyrektora. Ale Leszek pewnie też gdzieś na dziesiątą dotrze.
Prezes z Gostynina: A bo ty chcesz razem z nim wejść?
Prezes z Mińska Mazowieckiego: No tak, tak.
Prezes z Gostynina: Do dyrektora będę się pchał nie czekając na was.
Rok później prezesi z Mińska Mazowieckiego i Siedlec zostali zatrzymani i przesłuchani. Obaj przyznali się do winy. Prezes z Mińska Mazowieckiego potwierdził, że wraz z kolegą wręczyli dyrektorowi GDDKiA piórą Pelikana, a rok wcześniej Kossaka. Nie wykluczył, że wręczali też inne cenne przedmioty. Wszystko po to, żeby podczas rozstrzygania przetargów łaskawszym okiem patrzył na udział ich firm. Musieli zabiegać o jego względy, bo dyrektor preferował w przetargach firmy zagraniczne.
Dyrektor warszawskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad został zatrzymany o 6 rano 14 czerwca 2010 roku. W jednym z jego kilku domów śledczy poczuli się jak w muzeum malarstwa polskiego. Na ścianach wisiały dziesiątki obrazów Kossaka, Malczewskiego, Chmielińskiego, Fałata, Wyczółkowskiego, Brzozowskiego. Dyrektor nie przyznał się do winy. Nie przypominał sobie, żeby kiedykolwiek otrzymał na imieniny obrazy. Stwierdził, że jest kolekcjonerem dzieł sztuki od 20 lat – zbiera prace polskich malarzy z przełomu XIX i XX wieku. Kossaki kupował sobie sam - na pchlich targach, płacił za nie od kilkuset do kilku tysięy złotych. Nie pamięta od kogo, nie ma dowodów zakupu. A pióro? Rzeczywiście dostał na imieniny od dwóch prezesów z Mazowsza. Nie zapłacił od niego podatku, bo nawet nie wiedział ile kosztowało, że to taki unikat. Dopiero później sprawdził w internecie.
Lech Witecki, Generalny Dyrektor Dróg Krajowych i Autostrad, odwołał szefa warszawskiego oddziału na 9 miesięcy przed wejściem ABW. Powodem był niewłaściwy nadzór nad budową inwestycji Wyszkowa. Mimo wykrycia wad technicznych (m.in. użycie zbyt małej ilości asfaltu), dążył do przeprowadzenia odbiorów chociaż były one nieuzasadnione. Po zwolnieniu z GDDKiA dyrektor-kolekcjoner został zatrudniony (najpierw jako szef pionu infrastruktury drogowej, aktualnie jako prokurent) w polskiej odnodze Grupy Arcadis, jednej z największych firm doradczych i inżynierskich na świecie.
Były dyrektor warszawskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad jest jedną z 11 osób oskarżonych o udział w "zmowach przetargowych" przy realizacji inwestycji drogowych czeka na proces. To ich sprawa spowodowała przerwanie wypłaty 3,5 mld zł z funduszy UE na projekty drogowe w Polsce. Sąd jeszcze nie wyznaczył terminu rozpoczęcia procesu. Oskarżeni będą odpowiadać z wolnej stopy.
W czerwcu 2012 roku ABW weszło na budowę południowej obwodnicy Warszawy gdy odkryto, że przy budowie nasypów stosowano glinę zamiast piasku. GDDKiA określiła to "nielegalnym procederem" i obciążyła "niesolidny i nieprawidłowy nadzór nad realizacją kontraktu". Funkcję tę powierzono konsorcjum Arcadis-Egis. Arcadis wraz z takimi firmami projektowo-konsultingowymi jak Egis czy DHV, tworzy konsorcja, działające jako tzw. inżynierowie kontraktu, którzy z ramienia inwestora, czyli polskiego rządu, czuwają nad prawidłowym przebiegiem inwestycji drogowych.
Za: forbes.pl
Стукачам, чекистам и членам российской агентуры вход воспрещен.
Szacun za postawę
Znalezione w sieci
Lista Wildsteina
Pan polecił Jeremiaszowi, by udał się do Rekabitów i dał im pić wino, lecz oni nie pili wina i mieszkali w namiotach, będąc wiernymi nakazom ich praojca Jonadaba syna Rekaba. Wówczas Pan powiedział, że nie zabraknie im potomka, który by stał zawsze przed Panem. Niewierną zaś Judę, która nie usłuchała nakazów swego Pana Boga, Pan ukarze...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka